Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cud? Nie. Twardy charakter, rehabilitacja i… potęga miłości

Justyna Krupa
Krzysztof Cegielski i Justyna Żurowska. Wspólny spacer znaczy dla nich coś więcej niż dla nas
Krzysztof Cegielski i Justyna Żurowska. Wspólny spacer znaczy dla nich coś więcej niż dla nas Anna Kaczmarz
Po poważnym wypadku żużlowiec Krzysztof Cegielski miał resztę życia spędzić na wózku inwalidzkim. Teraz na stojąco ogląda mecze swojej narzeczonej, koszykarki Wisły Kraków Justyny Żurowskiej. Jak to możliwe?

Młody, inteligentny, odważny, utalentowany. Kochali go kibice żużla w Polsce, Anglii, Szwecji. Świat stał przed nim otworem.
Błyskotliwa kariera Krzysztofa Cegielskiego została przerwana, gdy miał zaledwie 24 lata. 3 czerwca 2003 r. w meczu ligi szwedzkiej Cegielski przewrócił się. Z impetem wpadł na niego kolejny motocykl. Polak przez 50 minut nie odzyskiwał przytomności. Miał uszkodzony rdzeń kręgowy. Po pięciogodzinnej operacji "Cegła" odzyskał czucie w nogach. Na tym jednak optymistyczne informacje się skończyły. Istniało spore ryzyko, że resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim.

10 lat później Cegielski z podniesioną głową, opierając się na chodziku, wszedł do hali krakowskiej Wisły przy ul. Reymonta. Cały mecz koszykarek Wisły Can-Pack obserwował stojąc, wprawiając w zdumienie kibiców.

Cud? Nie. Twardy charakter, rehabilitacja i… potęga miłości. Cegielski wszedł do hali, by kibicować swojej narzeczonej, koszykarce Justynie Żurowskiej. To dzięki niej znajduje w sobie siły, by pokonywać ograniczenia swojego organizmu.

Klęska na krawężniku

- Z jednej strony była to ogromna przyjemność, a z drugiej - duże nerwy - wspomina Cegielski swoje pierwsze samodzielne wejście do hali. - Trzeba było się przełamać. Bo pojawia się poczucie, że wszyscy patrzą i obserwują, a ja pewnie źle idę. Na szczęście się nie przewróciłem.

Do tego, by publicznie zaprezentować postępy w rehabilitacji, przekonała go narzeczona. - Bez niej byłoby mi o wiele trudniej. Nie wiem, czy zdecydowałbym się tak szybko wejść do hali - przyznaje. - Justyna woli mnie w takim stanie, niż na wózku. Jej wsparcie jest nieocenione.

"Cegła" i Justyna poznali się na meczu koszykówki, ponad trzy lata temu. Spodobali się sobie, a zbliżyły ich twarde charaktery. Teraz Żurowska rozgrzewa się przed meczami w koszulce ze znaczącym napisem "Żurcegła". - To mieszanka mojego aktualnego nazwiska i tego, które będę miała po ślubie - uśmiecha się. - Wiem, że możliwości Krzyśka są nieograniczone i chcę, żeby krok po kroku wracał do pełnej sprawności. Gdy zobaczyłam, jak wchodzi do hali, byłam z niego strasznie, strasznie dumna.

Justyna i Krzysiek swego czasu pojechali razem odebrać jego chodzik, dzięki któremu łatwiej utrzymuje równowagę. Żurowska wpadła wtedy na pomysł, by się zamienili: ona pojedzie do auta na wózku, a on spróbuje przejść ten dystans. Koszykarka poległa na tej próbie. Nie była w stanie utrzymać równowagi na specjalnym, bardzo zwrotnym wózku Krzysztofa. A już zupełną klęską zakończyła się próba sforsowania krawężnika. - Wylądowałabym na plecach - przyznaje. To uświadomiło jej, jak świetnie "Cegła" radził sobie przez ostatnich 10 lat, gdy mimo unieruchomionych nóg starał się prowadzić normalne życie.

Lekarz: To bez sensu

"Cegła" po wypadku w ogóle nie przyjmował do wiadomości, że już nigdy może nie chodzić. - Miałem aż zbyt optymistyczne podejście, niemal szaleńcze. Uważałem, że za miesiąc będę znowu jeździł na żużlu. Po wypadku kupiłem trzy nowe silniki! - wspomina. - Z perspektywy czasu widzę jednak, że wyszło mi to na dobre. Łatwiej trochę "spuścić z tonu", niż wychodzić powoli z totalnego załamania.

A można było się załamać. Wokół sportowca nie brakowało osób, które pozbawiały go nadziei opowiadając o żużlowcach, którzy po podobnych urazach resztę życia spędzili na wózku inwalidzkim. - Najgorsze, że takie rzeczy mówią lekarze. Jak przyjechałem do Polski, to mój znajomy lekarz powiedział: "Te twoje treningi są bez sensu, szkoda czasu". W takiej sytuacji opadają ręce… - wspomina Cegielski.

Żużlowcowi pomogło to, że nie stracił charakteru sportowca. Nie zapomniał, jak ciężką pracą i wysiłkiem pokonywać ograniczenia własnego organizmu. Rehabilitacja stała się jego nowym reżimem treningowym.

Pod wieloma względami jego praca nad sobą jest trudniejsza niż reżim treningowy sportowca. Przede wszystkim, nie od razu widać efekt. - Trzeba trenować miesiącami, żeby zauważyć jakiś minimalny postęp - podkreśla.

Spacer na Błoniach

"Cegła" przyznaje, że już od kilku lat stawał na własnych nogach, ale tylko w czterech ścianach swojego mieszkania. Były jednak momenty przełomowe. - W największym szoku byłem, gdy pierwszy raz wyszedłem "do ludzi", na mały spacer na krakowskie Błonia - wspomina. - Oczywiście używałem przy tym chodzika, ale i tak myślałem, że się przewrócę. Gdy popatrzyłem na Błonia z perspektywy innej niż wózek, to aż byłem przerażony - wspomina.

Justyna oczywiście towarzyszyła mu tamtego dnia.- Na Błoniach był tak sparaliżowany tymi wszystkimi ludźmi dookoła, że nie mógł zrobić kroku. W końcu ubrałam rolki i zaczęłam się wygłupiać wokół niego. I jak wracaliśmy, to szedł już tym swoim równym krokiem.
Narzeczona wspiera go i dopinguje. - Będąc z Krzyśkiem na co dzień, widzę jego sprawność. To nie było tak, że go zmuszałam, by chodził. Ale wiem, że stać go na to - tłumaczy.

Widziała, jaką radość sprawia "Cegle" chodzenie po domu. - Fantastycznie sobie radził i nie rozumiałam dlaczego nie próbuje pokazać się światu. Wiem, że to trudne. Po tylu latach od wypadku jego umysł już przyzwyczaił się do funkcjonowania na wózku.
By wyjść poza ramy tego, co wydaje się już bezpieczne i znane, trzeba mieć wyjątkową motywację. Albo wyjątkową motywatorkę.

- Dzięki Justynie przekonuję się, że warto pokonywać kolejne granice w swoich nogach i w swojej głowie - mówi Cegielski.
Swego czasu Żurowska wyznała: - Myślę, że ktoś czuwa nade mną, że zesłał mi taką osobę, jak Krzysztof. Wydaje się, że "Cegła" może powiedzieć o niej to samo.

Ich ślub odbędzie się 31 maja w Krakowie.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska