FLESZ - Zima 30-lecia w Polsce, zasypie nas śnieg
Był jeden z grudniowych weekendów w 2014 roku. Do domu Angeliki Galik w Czarnej zapukali wolontariusze ze „Szlachetnej Paczki”. Przynieśli kolorowe pudełka z prezentami, które rodzinie przekazali darczyńcy. Kiedy zaczęli je rozpakowywać, w środku znaleźli żywność, środki czystości, ozdoby choinkowe, zeszyty, kredki, a także piękną kartkę z świątecznymi życzeniami.
- Najwięcej radości sprawiło nam otwieranie tych paczek. To było miłe, że ktoś o nas pamiętał. Dzięki tamtym prezentom święta były wyjątkowe, nigdy ich nie zapomnę - wspomina 28-latka.
Kiedy Angelika stanęła na nogi, postanowiła przyłączyć się do „Szlachetnej Paczki”. - Chciałam w ten sposób podziękować za pomoc, którą sama otrzymałam i zrobić coś dla innych rodzin będących w potrzebie. Nie byłam w stanie fundować paczek, więc postanowiłam, że zostanę wolontariuszką - opowiada. Do akcji dołączyła wraz siostrą bliźniaczką Bernatką. Wysłały przez internet zgłoszenie i już w 2015 roku działały w charytatywnej akcji.
Uzależniona od pomagania
„Szlachetna Paczka” to akcja niesienia materialnej i rzeczowej pomocy rodzinom i osobom w trudnej sytuacji życiowej. Idea jest taka, by przekazane wsparcie ma pomóc wytypowanym rodzinom i osobom zacząć samodzielnie rozwiązywać swoje problemy.
W przypadku Angeliki sprawdziło się to z nawiązką. Z zapałem rzuciła się w wir pracy. Zbierała informacje o wytypowanej rodzinie, kontaktowała się z darczyńcami, pakowała prezenty, a później je wręczała. - Początkowo trudno było pogodzić wszystkie obowiązki z pracą zawodową, ale z czasem weszło mi to w krew - opowiada 28-latka.
Swoje pierwszą „Szlachetną Paczkę” w roli wolontariuszki pamięta, jakby to było wczoraj. Z siostrą odwiedziły wtedy kilka rodzin, a z jedną z nich utrzymują kontakt do dzisiaj.
- Kiedy jeszcze mieszkali u nas w regionie, to się odwiedzaliśmy. Teraz piszemy do siebie, dzwonimy i oczywiście wysyłam kartki na święta z życzeniami - uśmiecha się.
Współpracę z nią chwalą sobie wszyscy, z którymi choć raz przygotowywała wspólnie „Szlachetną Paczkę”.
- Jest bardzo sympatyczną i pomocną osobą. Wkłada całe serce w to co robi i chętnie udziela rad - chwali Weronika Zabawa, była wolontariuszka.
Równie miło wspomina ją Justyna Strzesak, swego czasu liderka rejonu Tarnów-Zachód.
- Pomimo tego, że Angelika miała z nas najdalej i dojeżdżała do Tarnowa busami, była zawsze obecna i dawała z siebie sto procent albo i więcej. Jest idealnym przykładem na to, jak działa „Szlachetna Paczka”. Kiedyś otrzymała pomoc, dziś pomaga odmienić los innym - ocenia.
Życie na wysokich obrotach
W tym roku Angelika została liderem „Szlachetnej Paczki” w regionie. Po swoimi skrzydłami ma 25 wolontariuszy z Tarnowa oraz powiatów tarnowskiego i dąbrowskiego. Przybyło jej pracy i obowiązków, ale z jej twarzy nie znika uśmiech.
Do jej zdań należy rekrutacja wolontariuszy, nadzorowanie ich pracy, pozyskanie potrzebujących rodzin, wszelkie formalności, przygotowanie finału akcji, który odbył się w miniony weekend oraz dbanie o to, żeby świąteczne prezenty dotarły do wszystkich ponad 40 rodzin na czas.
- Żyję na pełnych obrotach. Przed finałem jest sporo pracy, ale i tak nie jest najgorzej, bo na samym początku chodziłam spać około pierwszej w nocy, a wstawałam o czwartej trzydzieści, żeby pogodzić pracę z obowiązkami liderki - opowiada. - Nie byłoby jednak tej akcji, gdyby nie pomoc wielu osób, każdemu chciałabym podziękować - dodaje.
Angelika pojawiła się także w ubiegły weekend osobiście z prezentami u potrzebujących.
- Mimo tego, że ja sama nie dostaję już prezentów, to zawsze kiedy je wręczam, pojawiają się łzy wzruszenia. Udziela mi się radość obdarowanych rodzin i przypomina mi się moment, kiedy sama tego doświadczyłam pięć lata temu - podkreśla.
