https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czekała aż cztery lata na rehabilitację i jej nie przyjęli

Ewelina Sadko
Henryka Jaromin (z prawej) z mężem Romanem. Kobieta pokazuje kartę choroby
Henryka Jaromin (z prawej) z mężem Romanem. Kobieta pokazuje kartę choroby Ewelina Sadko
Henryka Jaromin, 77-letnia mieszkanka Gorzowa (gmina Chełmek) czekała cztery lata na przyjęcie do Ośrodka Rehabilitacji Narządów Ruchu w Krzeszowicach. Kiedy się zgłosiła, nie została przyjęta. Lekarze uznali, że ma duszności i nie można jej poddać rehabilitacji. Kobieta nie może pogodzić się z taką decyzją. Według Narodowego Funduszu Zdrowia placówka mogła nie przyjąć pacjentki, ale miała obowiązek wyznaczyć jej kolejny, bliski termin wizyty.

15 grudnia 2008 r.

Starsza mieszkanka Gorzowa doznała poważnego wypadku. Spadła ze schodów i złamała lewą nogę. Kości zespolono jej śrubami.
- Lekarze nie dawali mi szans, że kiedykolwiek stanę na nogi - mówi ze łzami w oczach Henryka Jaromin. - Ale ja się tak łatwo nie poddaję. Zaczęłam walczyć o zdrowie - tłumaczy. Najpierw były operacje i rehabilitacje. Po kilku tygodniach kobieta mogła poruszać się za pomocą specjalnego balkonika.

- Któregoś dnia wzięłam kule, kilka razy upadłam, ale się udało. Wtedy zrozumiałam, że moje modlitwy zostały wysłuchane i jednak będę chodzić - wspomina. Radość nie trwała długo, bo zaczęły się komplikacje. Potrzebna była długa rehabilitacja.

Listopad 2009 r.

Jedna ze znajomych pielęgniarek powiedziała 77-latce, by czym prędzej pisała wniosek o przyznanie rehabilitacji, bo na decyzję bardzo długo się czeka.

- W listopadzie 2009 r. wysłałam takie pismo do Ośrodka w Krzeszowicach. Wyznaczyli mi termin wizyty na 3 października 2013 r. - tłumaczy. Pani Henryka czekała cierpliwie długie cztery lata. W tym czasie jej stan zdrowia znacznie się pogorszył. Do Krzeszowic zgłosiła się w wyznaczonym terminie. Była pełna nadziei. Miała być całe trzy tygodnie na oddziale, planowano, że będzie miała masaże i liczne specjalistyczne zabiegi rehabilitacyjne złamanej przed laty nogi.

3 października 2013 r.

Na miejscu przeprowadzono z panią Henryką wywiad na temat stanu jej zdrowia. - Zapytali, co mi dolega, więc powiedziałam, że bolą mnie ręce, nogi i kręgosłup - tłumaczy kobieta. Powiedziała też w żartach, że w jej wieku człowieka wszystko zaczyna boleć.
- Okazało się, że lekarka wpisała mi do karty duszności i na tej podstawie stwierdzono, że nie zostanę przyjęta. I odesłali do domu - przyznaje kobieta. Pokazuje wpis na temat duszności.

7 października 2013 r.

Dyrektorka ośrodka osobiście zadzwoniła do Jaromin. Poinformowała, że kobieta ma się zgłosić na oddział 4 listopada. Kobieta usłyszała deklarację, że pani dyrektor sama zaprowadzi ją na oddział.

28 października 2013 r.

Jaromin kontrolnie zadzwoniła do ośrodka, by potwierdzić, że zjawi się 4 listopada. Dowiedziała się jednak, że w tym terminie nie ma dla niej miejsca.

Skontaktowaliśmy się z Anną Strokowską, zastępcą dyr. ds. lecznictwa ośrodka w Krzeszowicach. To ona kontaktowała się z pacjentką i uzgodniła termin przyjęcia 4 listopada.

- To pani Henryka raz odmówiła pozostania na oddziale. Twierdziła, że może zgłosić się dopiero po Wszystkich Świętych, a ośrodek to nie hotel. My mamy łóżka, które czekają na pacjentów. Musimy przyjmować zaraz, jak tylko się zwolnią - tłumaczy. Dodaje, że pacjenci nie mogą sobie wybierać dogodnego czasu pobytu. Zapowiada jednak, że ustali ostateczny termin dla pani Henryki.

- Mimo to, że pacjentka ciągle robi problemy po raz kolejny wyjdę jej naprzeciw. Będzie przyjęta w połowie listopada - informuje dyrektor. Jaromin do placówki nie zamierza już jechać, bo czuje się upokorzona.

- Tyle lat człowiek czeka, a tu potraktowali mnie jak śmiecia. Znajdę rehabilitację gdzieś bliżej. O ile dożyję kolejnego terminu - mówi płacząc.

Jolanta Pulchna z Małopolskiego NFZ tłumaczy, że jeśli stan zdrowia pacjenta nie pozwala na przyjęcie na oddział po długoletnim oczekiwaniu, to placówka medyczna ma obowiązek wyznaczyć następny termin w najbliższym czasie. Tak aż do skutku.

Gdzie i jak długo trzeba czekać?

- Zakład Lecznictwa Ambulatoryjnego w Chrzanowie: przypadek stabilny: 199 osób, czas oczekiwania: 166 dni, przypadek pilny: 4osoby, czas oczekiwania: 42 dni.
- Szpital w Chrzanowie: przypadek stabilny: 670 osób, czas oczekiwania: 786 dni, przypadek pilny: 20 osób, czas oczekiwania: 47 dni.
- Rehabilitacja Multimed Oświęcim: przypadek stabilny: 651 osób, czas oczekiwania: 638 dni, przypadek pilny: 27 osób, czas oczekiwania: 55 dni.
- Oddział rehabilitacji neurologicznej, szpital w Oświęcimiu: przypadek stabilny: 279 osób, średni czas oczekiwania: 226 dni, Reha Ortopedica, Kalwaria Zebrzydowska: przypadek stabilny: 53 osoby, czas oczekiwania:270 dni, przypadek pilny: 11 osób, czas oczekiwania: 75 dni.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

R
Rexona
z NFZ dajcie spokój. Ja jak byłam po operacji kolana , to tez bym czekała długo na rehabilitacje , a miałam zabieg na prawdę dośc skomplikowany , ponieważ mogłam nie chodzić . co do tej pani to po prostu szkoda kobieciny i żal :( mnie natomiast udało się dostać do dr Rafała Więcka w Krakowie . Bardzo dobry ortopeda . I jego ceny za wizyty są bardzo przystępne .
M
Mati
Teraz rządzą pisiarze i jest jeszcze gorzej, chyba ze nie dla ciebie bo teraz ty jestes przy korycie
i
igor
no i widzicie... ja na NFZ się rehabilitowałem i nic. Nie przyjęli mnie nawet. Poszedłem prywatnie - mieszkam w Zielonej Górze i znalazłem w internecie zrodlana.com.pl poszedłem i po 3 miesiącach ulga. Udało się wszystko, ćwiczenia, badania, spędziłem dużo czasu z przesympatycznym rehabilitantem, który cały czas pomagał mi przy ćwiczeniach, modyfikacja ćwiczeń... to jest rehabilitacja...
j
ja
Idę do dentysty - nie ma nikogo z pacjentów ale pani wyznacza termin
idziesz do do chirurga z bólem, a on ci nie zrobi prześwietlenia bo mówi, że to drogie badanie i nie będzie sprawdzał dlaczego boli bo "my" za to płacimy - jacy my to my pacjenci za to płacimy a nie p chirurg, który zawsze każe wykupywać leki w aptece na Legionów. O co chodzi czy takie są wytyczne rządu czy kierownika czy zła wola lekarza.
g
grazka
Gdzie są nasze pieniądze,ja najbliższy termin na rehabilitację mam trzeci kwartał 2019r,mój mąż po wypadku nie doczekał terminu,bo zmarł.gdzie są jego pieniądze z ubezpieczenia??????? złodzieje
e
ech
Nierząd PO i reszty postkomuchów rozwali ten kraj do reszty.
A wy ludzie dalej z klapkami na oczach.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska