Bardzo udany był wyjazd na mecze reprezentacji Polski U-20 dwóch wiślaków, Mariusza Stępińskiego i Alana Urygi. Młodzi Polacy najpierw pokonali w Lublinie na otwarcie nowego stadionu Włochów 2:1, a następnie w takim samym wymiarze wygrali na wyjeździe ze Szwajcarią.
Szczególnie zadowolony po tych meczach może być Stępiński, bowiem w obu wpisywał się na listę strzelców.
Po czterech rozegranych meczach Polska z dziesięcioma punktami na koncie otwiera tabelę w Turnieju Czterech Narodów. - Fajnie to wszystko się ułożyło - cieszy się Stępiński. - Wygraliśmy dwa ostatnie mecze i otwiera się bardzo duża szansa na zwycięstwo Polski pierwszy raz w historii tego turnieju. Do tej pory polska reprezentacja jeszcze nie wygrała tej imprezy, a teraz szansa rzeczywiście jest duża. Potrzebujemy tylko jednego zwycięstwa, żeby już na sto procent być pewnym końcowego triumfu.
W pierwszym meczu Stępiński wpisał się na listę strzelców już w 3 min, gdy z rzutu wolnego dośrodkował Piotr Zieliński, a napastnik Wisły głową skierował piłkę do siatki.
- Przy tym golu nie było przypadku - zdradza Stępiński. - Takie rozwiązanie rzutów wolnych trenowaliśmy przed tym meczem. To najbardziej cieszy, że coś wypracowanego podczas treningu, wychodzi w czasie gry.
W meczu ze Szwajcarią wiślak trafił z kolei z rzutu karnego, ale sam go sobie wypracował, bo to po faulu na nim sędzia wskazał na jedenasty metr. Inna sprawa, że Szwajcarzy mieli sporo pretensji o podyktowanie tej "jedenastki". - Nie jestem po kursach sędziowskich. Skoro jednak arbiter podyktował "jedenastkę", to znaczy, że rzut karny był - ucina spekulacje piłkarz.
Przy wykonywaniu rzutu karnego było trochę nerwów, bo stojący w szwajcarskiej bramce David von Ballmoos wyczuł intencje strzelca. Piłka ostatecznie wpadła jednak do bramki. - Czekałem do końca na to, co zrobi bramkarz - opowiada Stępiński. - On nie zrobił żadnego ruchu, ale uderzyłem mocno i przy słupku. Miał małe szanse, żeby zdążyć odbić piłkę i chociaż rzucił się w dobry róg, nie zdołał jej zatrzymać. Udało się strzelić i to było najważniejsze.
Do klubu Stępiński wrócił zmęczony, ale zapewnia, że na najbliższy mecz z Górnikiem Zabrze będzie gotowy do gry.
- Razem z Alanem jesteśmy tylko trochę poobijani - mówi zawodnik. - Graliśmy dwa ciężkie mecze, szczególnie ten w Szwajcarii, gdzie boisko było bardzo grząskie. Padało tam przez cały poprzedni tydzień i odbiło się to na stanie murawy. Spokojnie jednak, do meczu z Górnikiem jest dużo dni, żeby być gotowym na to spotkanie w stu procentach.
Po dwóch golach, strzelonych w młodzieżowej kadrze, można zastanawiać się, czy skuteczność swojego napastnika zauważy trener Franciszek Smuda i w Zabrzu da mu szansę gry od początku. Do tej pory ligowe mecze Stępiński rozpoczynał na ławce rezerwowych, ale wobec faktu, że Wisła nie strzeliła w czterech ostatnich spotkaniach nawet jednego gola, "Franz" może będzie szukał innych rozwiązań.
- Oby trener wziął pod uwagę te moje gole z reprezentacji, ale przede wszystkim trzeba koncentrować się na treningach w klubie - mówi Stępiński. - Myślę, że właśnie na tej podstawie trener Smuda ocenia przede wszystkim to, kto ma grać, a kto nie.
Piłkarz nie ma też pretensji, że na razie nie ma miejsca w wyjściowej jedenastce.
- Spokojnie, przyszedłem do Wisły niedawno i mam świadomość, że nikt nie da mi miejsca w składzie za darmo - tłumaczy. - Tym bardziej że przez rok nie grałem przecież w poważnym meczach. W pierwszych spotkaniach, w których wystąpiłem, chciałem przede wszystkim pokazać się z jak najlepszej strony. A teraz walczę dalej na treningach, żeby trener mocniej na mnie postawił.
Być może rozwiązaniem byłoby, gdyby Stępiński zagrał nie tyle zamiast, co razem z Pawłem Brożkiem w ataku "Białej Gwiazdy". Skoro trener Adam Nawałka nie bał się wystawić dwóch napastników na mecz z mistrzami świata, to tym bardziej nie powinno być obaw przed konfrontacją z Górnikiem.
- Może rzeczywiście warto byłoby tak zagrać - zastanawia się młody napastnik Wisły. - Nie wykluczam tego, że do takiej sytuacji dojdzie. Jeśli trener Smuda na mnie postawi, będę chciał udowodnić, że się nie pomylił. Najlepiej będzie wtedy odpłacić za zaufanie bramkami i dobrą grą.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!