FLESZ - Cała Polska w strefie żółtej
- Na dzień dzisiejszy mechanizm wdrożony w sierpniu sprawdza się nieźle, ale pandemia rzeczywiście się rozszerza, dlatego być może te zasady trzeba będzie zaostrzyć - mówił szef rządu na czwartkowej konferencji prasowej. W piątek pojawiły się z kolei informacje dziennikarzy RMF FM, którzy mieli nieoficjalnie ustalić, że uczniów, a także studentów czeka powrót do nauki zdalnej. Najpierw na naukę w trybie online mieliby zostać wysłani właśnie studenci, następnie miałaby ona zostać wprowadzona w liceach. Najmłodsi uczniowie pozostaliby w szkołach - w podstawówkach zajęcia miałyby się jak najdłużej odbywać stacjonarnie.
Tymczasem w piątek po południu i wieczorem Ministerstwo Edukacji Narodowej zarzuciło media społecznościowe liczbami i grafikami, które mają przekonywać, że koronawirus nie jest szczególnym problemem szkół. Resort podaje, że według stanu na 9 października 97,9 proc. wszystkich przedszkoli, szkół i placówek oświatowych (prawie 47,5 tys.) funkcjonuje w trybie stacjonarnym, zaledwie 1,67 procent (811 placówek) w trybie mieszanym, a tylko 0,43 proc. wszystkich (208 placówek) - w trybie zdalnym. Ministerstwo przekazało w piątek, że sytuacja w placówkach oświatowych jest analizowana, jednak szkoły nie są obecnie głównym źródłem zarażenia koronawirusem - stanowią jedynie ok. 2 proc. wszystkich zakażeń.
Czy grozi nam drugi lockdown? I tak, i nie. To zależy od bra...
Związek Nauczycielstwa Polskiego jeszcze w czwartek zaapelował do premiera o wprowadzenie rozwiązań zwiększających bezpieczeństwo nauki i pracy w szkołach i przedszkolach w czasie epidemii koronawirusa. Zaproponowano m.in. automatyczne przechodzenie na nauczanie zdalne szkół w czerwonych strefach, przeprowadzanie badań przesiewowych nauczycieli, zmniejszenie liczebności klas, a także wprowadzenie zapisu uprawniającego dyrektora szkoły do podjęcia decyzji o nauczaniu hybrydowym bez konieczności uzyskania pozytywnej opinii powiatowego inspektora sanitarnego.
W piątek związek poinformował, że zwrócił się także do ministra zdrowia z propozycją nowelizacji rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa, dzięki której dyrektor szkoły będzie mógł podjąć decyzję o wprowadzeniu zdalnej lub hybrydowej edukacji bez konieczności uzyskania zgody sanepidu.
Jak słyszymy w krakowskich szkołach, właśnie takie rozwiązanie jest obecnie najbardziej wyczekiwane - a wcale nie gremialne zamykanie placówek. - Wszystkie decyzje są obecnie uzależnione od sanepidu, do którego nie można się dodzwonić. Moja szkoła już drugi dzień próbuje, bo mamy jeden przypadek zakażenia wśród uczniów, ale nie udaje się, zero kontaktu z sanepidem i mamy ręce związane. Rodzie się niecierpliwią, my się denerwujemy. Jeżeli nie zostanie wprowadzona zmiana, że to dyrektor może decydować w określonej sytuacji o przejściu na zdalne nauczanie, to - że tak powiem - będzie słabo - komentuje Ewa Wodnicka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 53 w Krakowie.
Zdaniem dyr. Wodnickiej w sytuacji rozpędzającej się pandemii najlepiej byłoby "rozrzedzić" szkołę, przejść na tryb mieszany. W prowadzonej przez nią placówce - zgodnie z opracowanym na taką okoliczność scenariuszem - poszczególne klasy wymieniałyby się co dwa tygodnie w szkole. - Nie chciałabym wysyłać na długo na "zdalniaka" zwłaszcza klas VII i VIII, bo mają nowe przedmioty, dużo godzin, przed najstarszymi jest egzamin - mówi dyrektorka krakowskiej podstawówki. W razie wprowadzenia systemu mieszanego tutejsi nauczyciele prowadziliby zajęcia dla uczniów będących poza szkołą - z sal lekcyjnych, z wykorzystaniem kamerek, w które są wyposażeni. - Jeżeli cała klasa będzie na kwarantannie, nauczyciel będzie ze szkoły prowadzić z nią lekcje - dopowiada dyr. Wodnicka. Na razie natomiast, jak się dowiadujemy, frekwencja w tej szkole jest "w miarę normalna".
- Co jest najlepszym sposobem? Przestrzeganie zasad dystansu fizycznego, odpowiednio noszone maski (nie pod brodą albo bez osłonięcia nosa), ochrona oczu, bo ten wirus może również przez worek spojówkowy, poprzez śluzówki wnikać do naszego organizmu, dalej - mycie rąk. Do szkoły i na studia można pójść, tylko należy przestrzegać tych zasad-
mówi nam prof. Aleksander Garlicki, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych i kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Tropikalnych UJ CM.
Specjalista przestrzega przed negatywnymi skutkami nauczania online. - Chodzi o relacje społeczne wśród dzieci, młodzieży, wśród studentów - tego nie wolno zaburzać w ten sposób. Szkody społeczne to jest coś, czego czasami potem nie da się wyrównać. A więc: maska, dystans fizyczny, mycie rąk, higiena kaszlu, kichania, mówienia. I koniec - podsumowuje prof. Garlicki. Jego zdaniem nie należy zamykać szkół. - Najlepsze nauczanie to to metodą tradycyjną, tylko trzeba się odpowiednio chronić - dodaje.
- Rośliny antysmogowe - warto je mieć w swoim domu!
- Jak wyglądały mieszkania w PRL? Zobacz archiwalne zdjęcia
- Koronawirus w Polsce [DANE, MAPY, WYKRESY]
- Kinga Duda niczym Ivanka Trump. MEMY o córce prezydenta
- Spowiedź "Miśka". 10 szokujących fragmentów zeznań byłego lidera gangu kiboli Wisły
- Luksus po krakosku. TOP 15 najdroższych mieszkań
