- Lechia Gdańsk pewnie przyjedzie do Krakowa grać otwarty futbol. Spodziewa się Pan innego meczu niż te z Piastem Gliwice i Ruchem Chorzów?
- Mam taką nadzieję, że to będzie inny mecz. Nam takie mecze pasują gdy rywal gra ofensywniej, gdy spotkanie jest otwarte, gdy obie drużyny stawiają na atak, a nie tylko się bronią, jedynie od czasu do czasu wyprowadzając kontry.
- W waszym ostatnim meczu Ruch, mimo że przede wszystkim się bronił, potrafił was kilka razy bardzo groźnie skontrować. Jak wypadła analiza błędów z tego spotkania?
- Chorzowianie w pierwszej połowie przeprowadzili praktycznie jeden groźny atak, który zamienili na bramkę. W drugiej części my odkryliśmy się, bo szukaliśmy drugiej bramki i dostaliśmy rzeczywiście te kilka kontr. Jedna z nich zakończyła się golem dla Ruchu.
- Nie sądzi Pan, że błędem było szybkie zdjęcie z boiska Alana Urygi, który dobrze przecinał akcje Ruchu? Gdy jego zabrakło, zrobiła się wam w środku pola ogromna dziura.
- To były decyzje trenera, a ja nie jestem od tego, żeby podważać działania naszego szkoleniowca. Na pewno natomiast Alan dobrze spisywał się w pierwszej połowie, asekurował naszych bocznych obrońców. W drugiej części trener chciał, żebyśmy szybko strzelili bramkę i myślę, że stąd taka zmiana. Z drugiej jednak strony, gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje, szczególnie te przed przerwą, to inaczej by się grało i myślę, że nie stracilibyśmy tych bramek. Tak samo było w meczach i z Piastem i z Lechem.
- Jak Pan ocenia Alana Urygę? On gra na pozycji defensywnego pomocnika, która dobrze jest Panu znana.
- To jest bardzo silny, młody i perspektywiczny zawodnik. Z każdym meczem będzie grał coraz lepiej. Każdy piłkarz, jeśli gra regularnie, to się rozwija. Ja mam nadzieję, że Alan będzie dalej dostawał szansę, co powinno wyjść na dobre i jemu i nam wszystkim.
- A co Pan sądzi o waszym najbliższym rywalu, Lechii Gdańsk?
- To jest drużyna nieprzewidywalna. Mają kilku bardzo dobrych zawodników. Grają tam bardzo szybcy skrzydłowi. Dobry w Lechii jest też środek pola. Silnym punktem tego zespołu jest też Sadajew, ale przeciwko nam akurat nie zagra. Lechia ma ciekawy zespół, ale musi się jeszcze dotrzeć.
- W dotychczasowych meczach Lechia miała bardzo dobre fragmenty gry, ale również takie, w których wyraźnie się gubiła, oddając inicjatywę rywalom. Myśli Pan, że to właśnie będzie szansa dla was, żeby wygrać niedzielny mecz?
- Szansą dla nas jest przede wszystkim umiejętność wyprowadzania szybkich ataków. Potrafimy dobrze kontrować i jak tylko taka okazja się w niedzielę pojawi, to trzeba ją będzie wykorzystać.
- Wspomniał Pan, że w Lechii zabraknie Zaura Sadajewa. Pod znakiem zapytania stoi też występ Piotra Wiśniewskiego. Myśli Pan, że takie absencje w znaczący sposób mogą ułatwić wam zadanie?
- To są ważni zawodnicy, ale mają też innych, młodych, perspektywicznych piłkarzy, którzy na pewno zrobią wszystko, żeby godnie zastąpić starszych kolegów.
- Wy ciągle czekacie na pierwszą wygraną u siebie...
- Szkoda straconych punktów z Piastem i Ruchem. Zwłaszcza, że tak jak mówiłem już wiele razy, kluczem do sukcesów w lidze są zwycięstwa u siebie. Dlatego w niedzielę musimy wreszcie się przełamać i po prostu wygrać na swoim stadionie!