Pani Maria nie przestaje wierzyć, że kiedyś przyjdzie taki dzień, w którym mąż się wybudzi. Na tę chwilę, jak na drugie narodziny, razem z córeczkami czeka już od kilku miesięcy.
Darek! Wracaj wreszcie do nas
2 września 2017 r., w traktorze, którym kierował Darek, puściły hamulce. Ciągnik wywrócił się i go przygniótł.
Na miejsce przyjechali strażacy i załoga pogotowia. Podjęli natychmiastową reanimację. Mężczyzna doznał ciężkiego urazu głowy, doszło do niedotlenienia mózgu. Zapadł w śpiączkę.
Najpierw trafił do szpitala w Limanowej, skąd po kilku dniach został przetransportowany do Krakowa. Wkrótce został przywieziony do limanowskiego budzika ,,Reh Stab”, gdzie rozpoczął się długi proces wybudzania i walka z czasem. Stan 36-latka lekarze określają jako ciężki, ale robią, co mogą, żeby wrócił do świata.
Jednym z trudniejszych momentów była pierwsza wizyta córeczek u taty. Monika chodzi do drugiej klasy podstawówki, Łucja do czwartej. Widok taty był dla nich szokiem.
- Staram się rozmawiać z dziewczynkami, tłumaczę im, co się stało, że tata jest w ciężkim stanie. Córeczki mimo wielkiej tęsknoty i braku taty w domu są bardzo dzielne - nadmienia pani Maria. U męża jest kilka razy dziennie. Siedzi, opowiada, trzyma za rękę, po prostu jest.
- Mówię, Darek, jak mnie słyszysz, to chociaż mrugnij powieką. Ale wierzę, że nawet jeśli nie może dać żadnego znaku, to czuje moją obecność - zaznacza.
Nowe szczyty do zdobycia
Ponad rok temu Darek otworzył kiosk ruchu w Laskowej. Cieszył się ze swojego biznesu. Wszystko się układało, były nowe plany, nowe marzenia.
- „Majka, to gdzie dzisiaj ruszamy w góry?” - od tych słów zaczynała się prawie każda niedziela - uśmiecha się na samo wspomnienie pani Maria.
Potem w plecaku lądowały kiełbaski na ognisko i rodzina ruszała w trasę. Mężczyzna był wielkim miłośnikiem górskich wędrówek.
- Co tydzień zdobywaliśmy nowy szczyt. Teraz pokonujemy najtrudniejszą drogę w naszym życiu - podkreśla żona 36-latka. -Jestem przekonana, że jeszcze wybierzemy się wspólnie na niejedną rodzinną wycieczkę i jej przewodnikiem jak zawsze będzie mój mąż.
Pani Maria codziennie klęka z córeczkami do modlitwy, to z niej czerpie siłę i nadzieję. Odprawiane są msze za powrót Darka do zdrowia.
- Ktoś mi kiedyś powiedział, że Bóg nie daje krzyża większego, niż możemy unieść, że wszystko, co nas spotyka, ma sens, czasem jest tak, że ktoś cierpi za innych - dodaje pani Maria. - Może nasza słabość jest dla kogoś siłą, ból męża łaską.
Dobro powraca
Leczenie Dariusza wymaga długotrwałej rehabilitacji, której koszty przekraczają możliwości finansowe rodziny, która prosi wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc. Nawet najmniejsza pomoc finansowa ma wielką wagę. Wpłaty można kierować na rachunek Limanowskiej Akcji Charytatywnej o numerze: 53 8804 0000 0000 0021 9718 0001 w tytule: DARIUSZ ŁĄCKI. Można też przekazać swój 1 procent (KRS 0000 212400).
- Wierzę, że dobro powraca. Od dnia wypadku czuję wielkie wsparcie dobrych ludzi. Na każdym kroku Bóg posyła swoich aniołów, a ja czuję ich obecność - kończy Maria Łącka.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto