Dawid i Maksymilian to zdawałoby się dwie odmienne osobowości wokalne, dwa różne muzyczne światy. Pierwszy - nastrojowy, wręcz melancholijny, drugi - to prawdziwy wulkan energii. Połączyło ich emitowane na antenie TVP 2 popularne muzyczne show, którego dziewiąta edycja właśnie trwa.
Pierwszy jest w drużynie Patrycji Markowskiej, drugi - Piotra Cugowskiego. Obaj przeszli, jak burza, najpierw przez precastingi, potem przez przesłuchania w ciemno, wreszcie przez kolejne dwa etapy programu, czyli bitwy na głosy i nokauty. W sobotę, razem z pozostałą czternastką uczestników zaśpiewają na żywo przed publicznością zgromadzoną w studio i przed telewidzami.
Finał już o krok
Stres związany z sobotnim występem zaczyna się powoli udzielać uczestnikom programu.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że do finału jest już tylko krok. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Skoro zaszedłem tak daleko, to nie ukrywam, że fajnie byłoby pozostać w tym programie do ostatniego odcinka - mówi Dawid Dubajka. Jak sam przyznaje, muzyka, poza rodziną, jest dla niego najważniejszą rzeczą na świecie. - Kiedy jestem szczęśliwy, czy wtedy, gdy dotyka mnie zwątpienie, muzyka jest zawsze ze mną i to ona mi pomaga - tłumaczy.
Swoje życie ze śpiewem związał na poważnie kilka lat temu, po tym, jak doznał paraliżu lewej części twarzy. - Śpiewanie piosenek to dla mnie prawdziwe lekarstwo, które nie tylko podnosi mnie na duchu, ale także pozytywnie wpływa na moją twarz i pobudza sparaliżowane nerwy do aktywności - opowiada 23-latek z Borek.
Dzięki niemu o tej niewielkiej miejscowości koło Szczucina usłyszała cała Polska. On sam spotyka się na każdym kroku z dowodami sympatii. Ludzie piszą do niego maile i za pomocą komunikatorów, podchodzą na ulicy i gratulują występów.
- To bardzo, bardzo miłe i dopingujące. Udział w programie wzmocnił mnie psychicznie, ale również bardzo mnie ośmielił. Teraz nie mam oporów, kiedy wychodzę na scenę i widzę tłum ludzi na widowni czy wycelowane we mnie kamery, bo wiem, jak się trzeba zachować - opowiada Dawid.
Najlepsza promocja
Przygoda Maksymiliana ze śpiewem zaczęła się w chłopięcym chórze katedralnym Pueri Cantores Tarnovienses. Pod kierunkiem ks. Andrzeja Zająca wyrobił w sobie muzyczną wrażliwość i słuch. Tamten okres procentuje teraz podczas występów zespołu K.A.C., w którym śpiewa na co dzień.
- Traktuję ten program oczywiście jako jeden z etapów na drodze mojej muzycznej kariery, ale przede wszystkim chcę przez niego wypromować nasz zespół. Lepszej reklamy nie mogliśmy sobie wymarzyć. Jakby jeszcze dzięki temu udało się nam nagrać i wydać płytę, to byłoby spełnienie marzeń - wyjaśnia Maksymilian. Jak przyznaje sukces grupy jest dla niego ważniejszy, niż na przykład ewentualna jego wygrana w programie.
Gdy zgłaszał się do The Voice of Poland nie przypuszczał nawet, że program cieszy się tak dużą popularnością.
- Jeszcze do niedawna byłem zwykłym, nieznanym nikomu chłopakiem z Mościc, a teraz trudno wyjść na ulicę czy wsiąść do autobusu, żeby mnie ktoś nie zaczepił lub nie rozmawiał o mnie - śmieje się. Maks mieszka niedaleko stadionu żużlowego i jest wielkim fanem czarnego sportu. Dlatego w reklamówce, która poprzedzać będzie jego sobotni występ, pojawią się nie tylko migawki z Tarnowa, ale również z toru żużlowego.
Zostanie ósemka
Zarówna Dawid, jak i Maksymilian od kilku dni przygotowują się do sobotniego programu pod okiem swoich mentorów.
- Chwalę sobie współpracę z Piotrem Cugowskim. Pomaga mi wokalnie ugryźć konkretny utwór, aby w moich ustach zabrzmiał on jak najlepiej. Gdybym miał jeszcze raz wybierać, również przystałbym do jego drużyny, bo jest mi muzycznie najbliższy - mówi Maksymilian.
Dawid chwali przede wszystkim atmosferę, która panuje podczas warsztatów i w trakcie programu. - Trafiłem do świetnej drużyny. Na scenie oczywiście dajemy z siebie wszystko i rywalizujemy ze sobą, ale jak już z niej schodzimy to trzymamy wzajemnie za siebie kciuki, dopingujemy się. Tak też będzie w sobotę - zapewnia.
Do kolejnej rundy przejdzie po dwóch uczestników z każdej drużyny. Jednego wskażą widzowie, drugiego - jurorzy.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Koniec z plastikiem - za 3 lata będzie nielegalny