https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Kroczek: Cracovia skończyła rozgrywki na pierwszym możliwym miejscu do osiągnięcia

Jacek Żukowski
Dawid Kroczek po sezonie zakończył pracę z Cracovią
Dawid Kroczek po sezonie zakończył pracę z Cracovią ANDRZEJ BANAS
- To nie był tylko problem tego sezonu, ale zeszłego również, w którym domowych zwycięstw też było 5. Problem jest bardziej złożony niż się nam wydawało. W 100-procentach rozumiemy oczekiwania, w szczególności kibiców, że mecze domowe muszą być na wyższym poziomie – mówi Dawid Kroczek, były już szkoleniowiec Cracovii.

Zajęliście 6. miejsce w ekstraklasie. Jak pan postrzega ten wynik, w kategorii sukcesu?

Sukces to jest mistrzostwo Polski, nazwałbym to dobrze wykonaną pracą, progresem drużyny. Ta praca na przestrzeni ponad roku przyniosła postęp i to znaczący. Takie są fakty w porównaniu do zeszłego sezonu. Były bardzo dobre momenty, także takie z których nie jesteśmy zadowoleni, ale globalnie uważam, że był to dobry sezon dla Cracovii.

Przed sezonem mówiło się o 8. miejscu. Takie zadanie postawiły panu władze Cracovii?

Tak, przed sezonem była rozmowa, byśmy byli w pierwszej ósemce.

Zrealizował pan to z naddatkiem. Kończy pan jednak pracę mimo realizacji tego celu. Czy jest panu więc żal, że ta przygoda się kończy?

Nie chcę, byśmy wchodzili w te tematy. Powiedziałem już na konferencjach o tym, nie rozdrapujmy tego.

Był taki czas, że byliście na 5. miejscu, mówiło się o pucharach. Pan uwierzył w to, że jesteście w stanie awansować do europejskich pucharów?

Nie chodzi o wiarę, a o umiejętność oceny sytuacji i momentu w którym jest zespół. W drużynę wierzyłem w każdym meczu, to nieodłączny element pracy, wiara, energia, charyzma była cały czas. Wiem doskonale z doświadczenia, że sezon to nie jest jedna runda, tylko dwie. To wiele rzeczy dookoła – sprawy transferowe, kontuzje, kartki. Masa czynników, które determinują to, że zespół będzie w pierwszej trójce. Patrzę na to racjonalnie. Widzieliśmy dużo dobrych momentów w naszym wykonaniu, że apetyt rośnie, ale uważam, że Cracovia skończyła rozgrywki na pierwszym możliwym miejscu do osiągnięcia. Przed nami są zespoły, które są pod każdym względem mocniejsze, w szczególności finansowo i kadrowo. Pamiętamy doskonale jakie mieliśmy problemy kadrowe i jak musieliśmy szczególnie w linii obrony manewrować. Brakowało nam zdrowych zawodników do gry. Chłopcy wykonali naprawdę dobrą pracę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gala Ekstraklasy 2025 - rozmowa z Radosławem Majdanem

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓

Jak pan słyszał o tych pucharach czy to wewnątrz klubu czy na zewnątrz to pan się denerwował, że to stawianie zbyt wygórowanych żądań, czy się pan w duchu cieszył, że fajnie, że się was docenia?

Robiłem to, co do mnie należy. Starałem się pracować najlepiej jak potrafię.

Już pan wspomniał, że zespół zrobił progres. Od gry o utrzymanie do 6. lokaty. Czy pan się spodziewał, że ten zespół aż tak się zmieni w sensie osiąganych wyników?

To jest piłka nożna, spodziewać się można różnych rzeczy, ale wierzę w systemową pracę, którą wdrożyliśmy – zwracania uwagi na detale, odpowiedni podział kompetencji i obowiązków w sztabie. Sądziłem, że to się w konsekwencji obroni. Są lepsze i słabsze momenty, ale kończymy bardzo wysoko.

Mam wrażenie, że gdyby kolejność zdarzeń była odwrotna, gdybyście jesienią grali tak jak wiosną, a w rundzie rewanżowej tak jak w pierwszej to finalnie byłoby to samo 6. miejsce, ale nadal pracowałby pan w Cracovii. Zgadza się pan?

Ciężko gdybać. To nie ja podjąłem tę decyzję.

Nie byłoby możliwe takie miejsce gdyby nie Benjamin Kallman, gwiazda drużyny. Na pewno praca z takim zawodnikiem to była dla pana wielka frajda?

Tak, Benji miał chyba najlepszy sezon w Cracovii, cieszę się, że stało się to wtedy, gdy mieliśmy okazję razem współpracować. To bardzo dobry zawodnik, zasłużył na ten transfer do 2. Bundesligi. Trzymam mocno za niego kciuki.

Od pewnego czasu było wiadome, że on odejdzie. Sądził pan, że to będzie wyższa półka, czy 2. Bundesliga to jego poziom?

To jest wysoka półka. Wystarczy spojrzeć, jacy zawodnicy tam grają, na infrastrukturę klubów. Trafia do bardzo silnego zespołu. Na pewno nie zrobi kroku w tył.

Kilka lat temu do Cracovii trafił Alvarez i odbił się od polskiej ligi. Może więc przepaść nie jest tak duża, jakby się wydawało?

Liczę, że Benji wybrał dobry kierunek, liga jest mocna i będzie się dalej rozwijał.

A kto się najlepiej rozwinął pod pańskimi skrzydłami? Czy to jest Filip Rózga?

Myślę, że dostał sporo szans i wypracował sobie solidną pozycję. Trzeba docenić jego działania, natomiast jeśli miałbym wybrać jednego piłkarza, to postawiłbym na Mikkela Maigaarda.

Często pana pytaliśmy, już do znudzenia o kwestię Cracovii u siebie i na wyjeździe. To były często dwa różne zespoły, przynajmniej pod kątem wyników. Znalazł pan odpowiedź, analizując waszą grę, dlaczego wyjazdy wychodziły wam o niebo lepiej od meczów domowych?

Czynników jest mnóstwo, trzeba by to wszystko rozłożyć na czynniki pierwsze. To nie był tylko problem tego sezonu, ale zeszłego również, w którym domowych zwycięstw też było 5. Problem jest bardziej złożony niż się nam wydawało. W 100-procentach rozumiemy oczekiwania, w szczególności kibiców, że mecze domowe muszą być na wyższym poziomie.

Nurtuje mnie i kibiców też pytanie, czy gorsza wiosenna dyspozycja mogła wynikać z gorszych przygotowań, zostały popełnione jakieś błędy zimą?

To trochę akademicka rozmowa. Przygotowania były zaplanowane, przemyślane, w stosunku do letnich. Te okresy są do siebie bardzo podobne. Na wynik końcowy wpływa wiele rzeczy – rotacje w składzie, decyzje personalne, mnóstwo drobnych rzeczy, które miały wpływ na to, jak potoczyła się ta runda. Przełomowym momentem był mecz z Radomiakiem. Chcieliśmy odnieść drugie z rzędu zwycięstwo, ale tak się nie stało. Po tym spotkaniu pojawił się większy problem, jeśli chodzi o nasz zespół.

Pan zwykle był w stanie szybko pozbierać drużynę, nawet po niepowodzeniach. Był jednak taki moment, kiedy panu ręce opadły, była chwila zwątpienia, że nie da się za dobrze zadziałać?

Nie. Wiadomo, że są sytuacje, które są ciężkie dla trenerów, było dużo myślenia, co zrobić, by z tego wyjść. Energia do pracy była jednak duża, bardzo mocno wierzymy w to, co robimy. Szliśmy konsekwentnie dalej. Na każdy mecz byliśmy przygotowani na 100 procent i cieszę się, że na sam koniec pokazaliśmy naszą wartość.

Często rotacja składem była dość duża. Teraz, z perspektywy, jak pan patrzy, było to zawsze dobre, czy można było jednak trochę mniej zmian robić?

Myślę, że zmian było sporo, czasem za dużo, ale wynikało to m.in. ze strategii klubu, by pozyskać środki z programu Pro Junior System. Czasem punktem wyjścia było wstawienie danego zawodnika pod kątem tej realizacji, a także wypełnienia minut młodzieżowców. Czasem grupa zawodników, która wyglądała lepiej musiała rozpocząć mecz na ławce. Proszę nie traktować tego jako usprawiedliwienie. Ci chłopcy są częścią kadry i muszą brać na siebie odpowiedzialność.

Jaki był najlepszy mecz za pańskiej kadencji?

Jeśli chodzi o widowisko oraz o dominację i kontrolę nad meczem to niedawne spotkanie z Legią Warszawa. Zagraliśmy na wysokim poziomie. Było kilka bardzo dobrych spotkań, m.in. ten mecz po którym się utrzymaliśmy w zeszłym sezonie – z Rakowem. Nie był on widowiskowy, ale pod kątem dyscypliny taktycznej był wysoki poziom realizacji planu. Warto takie spotkanie docenić. Było sporo meczów, w których odwracaliśmy wynik, to były bardzo budujące momenty.

Najbardziej smutny moment z tego okresu?

Myślę, że mecz z Pogonią Szczecin. Przy stanie 2:0 chyba wszyscy liczyliśmy, że wywieziemy ze Szczecina trzy punkty. Tak się jednak nie stało i to była najbardziej bolesna porażka w całym sezonie.

Kontynuuje pan kurs UEFA Pro. A jakie są pana dalsze plany?

Tak, uczestniczę w kursie. A co do przyszłości, to na razie podchodzę do tego spokojnie, zobaczymy, co się wydarzy.

Z Cracovii odchodzą też pana asystent Tomasz Jasik i Paweł Drechsler, trener przygotowania motorycznego. Chcecie razem tworzyć team czy niekoniecznie?

Życie pokaże. Każdy z nas jest na innym etapie życiowym. Współpraca z Tomkiem i Pawłem była bardzo dobra, bardzo ją cenię. Myślę, że nasze drogi się jeszcze spotkają.

Wyrobił pan sobie dobrą markę udaną końcówką zeszłego sezonu, tym 6. miejscem teraz. Czy jak przyjdzie propozycja pracy, to poniżej pewnego poziomu pan nie zejdzie, czy chęć pozostania na rynku będzie przeważała i nie będzie pan chciał być bezczynny?

Chyba ta druga opcja. Jestem młodym trenerem, chcę pracować, rozwijać się. Nie czuję się tak zmęczony, że potrzebuję odpoczynku nie wiadomo ile. Jeśli będzie propozycja, którą będę czuł, to warto będzie w to wejść. Wiadomo, że muszą być spełnione pewne kryteria. Jestem wdzięczny za to wszystko, co się stało w Cracovii. Ten klub dał mi dużo – ponad sezon w ekstraklasie. Bardzo to doceniam. Życie jest nieprzewidywalne i moja historia dobrze to oddaje. Z niższej ligi można wskoczyć na najwyższy poziom i skutecznie pracować. Warto więc cierpliwie czekać, robić swoje i życie to odda.

Gdyby potencjalnie, czysto hipotetycznie była propozycja np. z I ligi to pan się nie obrazi na rzeczywistość?

Nie ma co się obrażać, trzeba szanować każdą taką propozycję, bo rynek jest pełen trenerów, trzeba o tym pamiętać. Trzeba być gotowym na każdą ewentualność, trzeba to mocno przemyśleć.

Wybrane dla Ciebie

Kraków świętuje 35 lat samorządu. "Mieszkańcy czują się współgospodarzami miasta"

Kraków świętuje 35 lat samorządu. "Mieszkańcy czują się współgospodarzami miasta"

Próbował zamordować swoją partnerkę w pensjonacie w Zakopanem. Grozi mu dożywocie

Próbował zamordować swoją partnerkę w pensjonacie w Zakopanem. Grozi mu dożywocie

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska