Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dialog uczy tolerancji [WYWIAD]

prof. Kazimierz Banek
Prof. Kazimierz Banek
Prof. Kazimierz Banek archiwum Kazimierza Banka
- W katolickim społeczeństwie muzułmanie, żydzi, również protestanci i prawosławni są mniejszością. Chodzi więc o to, by dzięki dniom dialogu z innymi religiami czy wyznaniami większość mogła poznawać i zaakceptować mniejszość - mówi w rozmowie z Małgorzatą Iskrą - historyk religioznawstwa - prof. Kazimierz Banek, z Instytutu Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dziś Dzień Dialogu z Judaizmem, za dziesięć dni z islamem. Potrzebny jest taki dialog?
Uważam, że jest niezbędny, o czym może przekonywać historia. Gdy takiego dialogu brakowało, toczyły się wojny religijne, a na przykład wyznawcy judaizmu byli prześladowani, wypędzani ze swych rodzinnych krajów i schronienia szukali w tolerancyjnej XVI-wiecznej Polsce.

A w naszych czasach, czemu ten dialog ma służyć?

W katolickim społeczeństwie muzułmanie, żydzi, również protestanci i prawosławni są mniejszością. Chodzi więc o to, by dzięki dniom dialogu z innymi religiami czy wyznaniami większość mogła poznawać i zaakceptować mniejszość. Brak zrozumienia dla tego Innego, który żyje wokół nas, podświadomie budzi strach i wrogość. Z kolei dialog uczy tolerancji. Poza wszystkim, wyznawcy judaizmu czy islamu są obywatelami polskimi i powinni czuć się w swojej ojczyźnie dobrze.

Zgadza się Pan Profesor z opinią prof. Jana Grosfelda, że warunkiem jedności chrześcijan jest dialog z judaizmem i poznanie korzeni chrześcijaństwa?

Mamy je wspólne z judaizmem, który - jak się uważa - przygotował narodziny chrześcijaństwa poprzez zapowiedzi i obietnice związane z przyjściem Mesjasza. Dopiero gdy część wyznawców judaizmu odeszła wraz z Jezusem, rozpoczęły się kontrowersje i wrogość, które trwały przez wiele stuleci.

I wznieciły prześladowania, za które w imieniu Kościoła przeprosił dopiero Jan Paweł II.

Niektóre wyprawy krzyżowe po drodze do Ziemi Świętej wzniecały żydowskie pogromy i nawet już nie docierały do miejsca przeznaczenia.

Dziś trzeba sobie wiele wzajemnie wybaczać...

Badając różne religie doszedłem do wniosku, że dopóki religie nie stały się misyjne, ludzie wyznawali kult swoich bogów i nie ingerowali w cudze wyznania. Odkąd jednak Żydzi uznali się narodem wybranym i podjęli misję krzewienia wiary, pojawiły się wojny w imię Jahwe.

Nas najbardziej przeraża wizja dżihadu - świętej wojny.

Sam dżihad jest terminem wieloznacznym, nie chodzi tu o typową wojnę z innowiercami. To politycy i ekstremiści wykorzystują treści religijne do swoich celów. Według uczonych, sam Koran popiera pokój, ale wraz z umacnianiem się pozycji Mahometa kolejne jego interpretacje stawały się coraz bardziej wojownicze. Rzadko się o tym pamięta, ale również islam oparty jest na tradycji biblijnej. Muzułmanie wierzą, że prorok Musa (czyli Mojżesz) zbłądził do jednego narodu, właśnie żydowskiego, niosąc mu swoją religię. Tak więc tym trzem religiom wcale nie jest tak daleko do siebie, jakby się wydawało. My po prostu niewiele o sobie wiemy, co warto nadrabiać podczas dni dialogu z innymi wyznaniami.

W Polsce Tatarzy mieszkają od 600 lat. Nie postrzega się ich jako zagrożenia.

Działa nawet Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów. Od kilku lat uczestniczę w konferencjach z udziałem naukowców oraz muzułmanów, i odnoszę wrażenie, że ci ostatni nie uważają, że to dialog partnerski. Uważają, że służy misyjności, że zmierza ku ich nawracaniu. Być może ich obawy wynikają z doświadczeń niemieckich czy francuskich, gdzie muzułmanie mają kłopoty z przebiciem się przez mur niezrozumienia. Tym bardziej ów dialog z islamem jest w Polsce potrzebny.

A czy Dni Dialogu z Judaizmem, które mają w Polsce wieloletnie tradycje, przyczyniły się do polepszenia relacji katolików z żydami?

Rozmowy na wysokim szczeblu - choćby papieża i naczelnego rabina - to jedno, a życie praktyczne, codzienne, to drugie. Hierarchowie inicjują spotkania ekumeniczne, publicznie wyrażają szacunek dla wyznawców innych religii, ale wciąż pojawiają się antysemickie incydenty - zresztą nie tylko w Polsce.

Co roku kościelny komitet przygotowujący Dzień Dialogu z Judaizmem wysyła do wszystkich parafii materiały, "by kształtować świadomość wiernych na temat naszych judaistycznych korzeni".

I od mądrości oraz przekonań proboszczów zależy, jaki z nich robią użytek. W Małopolsce społeczeństwo jest mało tolerancyjne wobec żydowskości, co wynika z historii. W granicach obecnej południowej Polski żyło sporo ludności żydowskiej, więc pojawiały się nieuchronne konflikty i animozje. Mieszkańcy Poznańskiego czy Szczecińskiego nauczyli się żyć w symbiozie z innymi wyznaniami, więc są dziś bardziej tolerancyjni. Dlatego nie tyle celebra, ile realny efekt dni dialogu z innymi wyznaniami ma dla Małopolan tak duże znaczenie. I pewnie nie bez powodu centralne Dni Dialogu z Judaizmem organizowane są na południu kraju - w ubiegłym roku w Rzeszowie, a teraz w Opolu.

Tymczasem w Toruniu franciszkanie założyli Wyższą Szkołę Filologii Hebrajskiej.

Oficjalne nastawienie Kościoła do judaizmu zmieniło się po II Soborze Watykańskim. Kolejni papieże deklarowali szacunek dla "starszych braci w wierze", jednak nie zawsze szło to w parze z reakcją zwykłych księży na antysemickie wybryki wiernych. Myślę, że nowe pokolenia duchownych będą z większą otwartością i szacunkiem traktować wyznawców innych religii. Zwykle przyczynia się do tego wiedza, i w tym sensie powstanie toruńskiej uczelni może cieszyć.

Czy dialog międzyreligijny prowadzony jest w innych krajach?

Nie słyszałem, aby go gdzieś praktykowano. Kościół zresztą jest dumny ze swojego zaangażowania w ten dialog i mówi, że wydarzenie mogłoby w innych krajach służyć za wzór. Zgadzam się z tą opinią - w wielokulturowej Europie trzeba krzewić tolerancję religijną.

Jednak czy widać już jakieś rezultaty organizowania w Polsce "dni"?

Uczestniczą w nich ludzie już przekonani lub skłonni do dialogu. Przeciwników pewnie trudno byłoby namówić do udziału, a to im są najbardziej potrzebne. Dla chrześcijanina istotą wiary jest miłość. Chrystus spośród przykazań, jako najważniejsze wskazał: "Miłuj bliźniego swego". Jeśli więc ktoś odmawia takiego dialogu, to nie jest podejście chrześcijańskie. Tylko czy ten argument przemówi do przeciwników organizowania "dni"?

No więc ten dialog z innymi religiami to tylko gesty?

W tym przypadku gest to za małe słowo. Te "dni" mają konsekwencje, wywołują coś pozytywnego. Przy ich okazji mówi się o religii i tradycjach zamieszkujących Polskę mniejszości, uczy tolerancji. W efekcie święto kultury żydowskiej organizowane na krakowskim Kazimierzu spotyka się z sympatią, a na Białostocczyźnie ogląda się tatarski meczet w Kruszynianach i kosztuje narodowych potraw.

A wyciągamy jakieś wnioski?

Myślę, że dzięki dniom dialogu dochodzimy do przekonania, że lepiej się poznawać niż z sobą walczyć. Że trzeba zrozumieć i zaakceptować inność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska