Zaczęło się od premiery nowej płyty brytyjskiej grupy Pink Floyd. Ponieważ ostatni jej krążek ukazał się aż dwadzieścia lat temu, większość fanów myślała, że ich idole już nigdy nie zaprezentują niczego premierowego. Tym bardziej było to mało prawdopodobne, ponieważ w międzyczasie zmarł klawiszowiec zespołu - Richard Wright.
Tymczasem stało się zupełnie inaczej. Na początku listopada ukazał się piętnasty album studyjny Pink Floyd - "The Endless River". Przyniósł on nie słyszane nigdy wcześniej nagrania zarejestrowane podczas sesji w 1994 roku. Krążek zawierał w większości instrumentalną muzykę, w tworzeniu której wziął jeszcze udział Wright.
Mimo niezbyt przychylnych opinii krytyki, "The Endless River" trafił natychmiast na pierwsze miejsca płytowych list bestsellerów w Anglii i większości krajów Europy.
- Balon oczekiwań nadmuchano do imponujących rozmiarów, bo Pink Floyd to zespół, po którym spodziewamy się sztuki wyjątkowej, ponadczasowej. "The Endless River" takową nie jest, choć są na niej naprawdę piękne fragmenty - twierdzi Lesław Dutkowski, dziennikarz muzyczny Onetu.
W tym samym czasie co ostatnia płyta Pink Floyd światło dzienne ujrzał album "Forever" grupy Queen. Był on również oczekiwany z wielką niecierpliwością przez fanów, ponieważ zawierał niepublikowane wcześniej utwory nagrane z udziałem nieżyjącego od 1991 roku wokalisty formacji - Freddy'ego Mercury'ego. Choć okazało się, że większość materiału to znane piosenki, nagrane w nowych wersjach, podwójny album szybko trafił na listy najlepiej sprzedających się płyt na całym świecie. Lokomotywą ciągnącą zestaw okazał się zarejestrowany w latach 80. niezwykły duet Freddy'ego Mercury'ego i Michaela Jacksona w utworze "There Must Be More to Life Than This".
- Trzy nowe utwory to dużo i mało zarazem. Jest tajemnicą poliszynela, że w archiwach spoczywa pokaźna liczba rzeczywiście niepublikowanych piosenek Queen, choćby w wersjach demo. Chciałbym je kiedyś usłyszeć. A tak mam lekko mieszane uczucia - twierdzi Dominik Zawadzki, dziennikarz Rock Magazynu.
Wczoraj swoją premierę miała nowa płyta kolejnych "dinozaurów". To australijska grupa AC/DC powróciła po sześciu latach nieobecności na fonograficznym rynku z płytą "Rock Or Bust". Tym razem nie ma żadnych niespodzianek - to nadal siarczysty hard rock, oparty na ciężkich riffach, łomoczącej perkusji i wrzaskliwym wokalu. Ale czy chcielibyśmy coś innego?
- Płyta trwa 34 minuty, więc trudno, żeby zmęczyła. Grupa gra to samo, co zawsze. I jest w tym genialna, jak zawsze. To w tej kategorii półka, do której mało kto ma szansę doskoczyć. Forma, mimo wieku, absolutnie znakomita - twierdzi Paweł Waliński, dziennikarz Interii.
My też mamy swoich gigantów - Budkę Suflera. 14 grudnia w Kraków Arenie zespół zagra ostatni koncert z pożegnalnej trasy - i bilety zostały już dawno wysprzedane.
- To był absolutnie złoty strzał. Jesteśmy dumni, że ten koncert odbędzie się właśnie w Krakowie - mówi Małgorzata Przedrzymirska, rzecznik prasowy operatora hali - ARM SA.
Co ciekawe - na koncerty zachodnich gwiazd w Kraków Arenie bilety są ciągle dostępne.
Wyniki wyborów 2014. Powyborcza mapa Małopolski. Komu wyborcy zaufali, komu podziękowali
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
