Radny miasta Jakub Bator z PiS chce rozwiązać ten chaos wyznaczając dni, w które poruszałyby się poszczególne pojazdy.
- Można np. określić, w jakie konkretne dni po płycie będą się poruszać dorożki, w jakie meleksy, a w jakie riksze - proponuje Bator. - Dobrym rozwiązaniem byłoby wyznaczenie specjalnego pasa dla "riksz", a także jasne określenie miejsc postojowych dla poszczególnych pojazdów - dodaje.
Prawo postoju na Rynku Głównym posiada 15 dorożek i 21 meleksów. "Riksze" teoretycznie nie mogą w ogóle wjeżdżać na Rynek. Teoretycznie, bo w praktyce pojazdy są traktowane jak zwykłe rowery, które nie mają takiego zakazu.
- Nie wyobrażam sobie Rynku bez dorożek - zastrzega się Bator. - Jednak może należałoby się zastanowić nad zmniejszeniem liczby meleksów wjeżdżających na Rynek, a nawet nad rozpisywaniem przetargów na konkretnego przewoźnika, który obsługiwałby turystów w tym rejonie - proponuje.
Pomysł Batora nie podoba się innym radnym. - Zgadzam się, że na Rynku trzeba uporządkować sprawy komunikacyjne. Wyznaczanie dni dla poszczególnych pojazdów spowoduje jednak jeszcze większy chaos - twierdzi Grzegorz Stawowy (PO). - Np. we wtorek meleksy nie wjadą na Rynek, ale będą krążyć wokół niego - dodaje.
Według Stawowego sytuację poprawi plan zagospodarowania przestrzennego Starego Miasta i utworzenie tam parku kulturowego, nad którym teraz radni pracują.
- Rejon Starego Miasta będzie chroniony podwójnym planem, co jest ewenementem na skalę Polski. Nie tylko ureguluje kwestie estetyczne (związane m.in. z wywieszanymi na kamienicach reklamami czy ulicznym handlem), ale również budowlane (wprowadzi m.in. zakaz zabudowy podwórek kamienic) - wylicza.
Również Tadeusz Czarny, dyrektor wydziału spraw administracyjnych UMK, któremu podlega płyta Rynku, sceptycznie podchodzi do pomysłu Batora.
- Wskazywanie palcem taksówkarzom czy meleksiarzom konkretnych dni, w które mogliby pracować na Rynku wprowadzi dodatkowe zamieszanie. Odwiedza nas rzesza turystów, więc panuje tłok, ale powinniśmy się tylko z tego cieszyć - dorzuca.