Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec z "odpustowymi straganami"? Meleksy trzeba upiększyć

Piotr Rąpalski
Taki wygląd meleksów zasugerował plastyk miejski już w 2011 roku. Na razie nic z tego nie wyszło i nadal każdy wygląda inaczej
Taki wygląd meleksów zasugerował plastyk miejski już w 2011 roku. Na razie nic z tego nie wyszło i nadal każdy wygląda inaczej infografika Polskapresse
Sami meleksiarze przyznają, że należy ujednolicić wygląd pojazdów. Twierdzą, że już od lat chcą się dogadać w tej sprawie z magistratem. Na razie jednak toczą z nim batalię o przetrwanie. A krakowianie nadal czekają na gustowne wehikuły, nieprzypominające odpustowych straganów.

Urzędnicy uporali się już zza dużymi, kiczowatymi dorożkami. Kazali je skrócić, a nawet określili maść koni, które mogą je ciągnąć. Z meleksami uporać się jednak nie mogą. Tylko 30 ze 130 wózków spełnia jako tako estetyczne wymogi narzucone przez miejskiego plastyka. Reszta różni się modelem, długością, kolorem, naklejkami. Szpecą Stare Miasto i denerwują mieszkańców. Na dodatek zamiast porozumienia urzędu z przewoźnikami, mamy wojnę. Nie o kolory, ale o parkowanie.

Plastyk miejski Jacek Stokłosa już w 2011 roku wskazał, jak mają wyglądać wszystkie wózki. Model 666 lub 996, z pięcioma miejscami. Kolor beż, ciemna zieleń, bordo lub złoty metalik. Ale do tych wymogów dopasowały się tylko te meleksy, które potrzebują zezwolenia od Wydziału Spraw Administracyjnych UMK na przejazd przez Rynek Główny. I to też działa na pół gwizdka. Sami meleksiarze zdradzają, że wystarczy wybrać jeden z kolorów podstawowych i nie obklejać wozu na potęgę pstrokacizną, by papierek otrzymać.

- Nie mam prawa narzucać wyglądu pojazdom poza strefą "A" na drogach publicznych. Jednak na Rynku nie dopuszczam wielkogabarytowych wózków obwieszonych reklamami - mówi plastyk miejski Jacek Stokłosa. - Wiem, że wciąż są prowadzone jakieś rozmowy ze środowiskiem właścicieli meleksów.

Sęk w tym, że konsultacje przewoźników z nadzorującym ich Zarządem Infrastruktury Komunalnej i Transportu mają się dopiero rozpocząć.

- Od 2011 roku apelujemy do urzędników o stworzenie zespołu roboczego, aby takie rzeczy ustalić. I nic się nie dzieje. Nie powołali go do dziś - mówi Wojciech Dziedzic ze Stowarzyszenia meleksiarzy "4Kraków". - Choć nikt nie ma prawa nam narzucać wyglądu meleksów, godzimy się na to, ale odzewu ciągle brak - dodaje Grzegorz Kompa z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pojazdów Elektrycznych.

Czemu meleksiarze sami nie wprowadzą ujednoliceń, jak zrobili to na przykład nowojorscy taksówkarze? - Czekamy na konkretne wskazówki urzędu. Zrobimy coś, wydamy pieniądze, a później każą nam to zmieniać - mówi Radosław Kociumbas z "4Kraków".

Ale na razie rozmowy o tym, co najważniejsze dla krakowian spacerujących po Rynku schodzą na dalszy plan. W zamian za to trwa batalia o ograniczenie swobody poruszania się pojazdów elektrycznych w obrębie Starego Miasta. Przewoźnicy mają już tego dość i zapowiadają nawet pozwanie miasta o odszkodowanie za straty, jakie z tego powodu ponoszą.

Meleksy w Krakowie pojawiły się w 1997 roku. Parkowały na samym Rynku, tak jak dorożki. W czasie przebudowy płyty placu zostały przesunięte . Pojawiły się na ul. Grodzkiej, Pijarskiej, Sławkowskiej, Brackiej i placu Mariackim. Teraz i stamtąd mogą zostać usunięte. ZIKiT rozważa stworzenie jednego przystanku na pl. św. Ducha i wytyczenie kilku tras, po których miałyby jeździć pojazdy. Inne postoje mogą zniknąć, może poza tym na Sławkowskiej.

- Na placu św. Ducha nie złapiemy klientów. Ci z kolei często sami wybierają trasę, gdzie chcą jechać. Pomysły urzędu to paranoja - twierdzi Grzegorz Kompa. - Mamy podpisane umowy z hotelami, klubami i innymi instytucjami, gdzie dowozimy lub odbieramy klientów. To naraża nas na straty - dodaje Dziedzic.

ZIKiT już zapowiedział, że zmiany wejdą w życie od 1 czerwca. Dopiero później przyznał, że będzie konsultował je z meleksiarzami. - Postój na pl. św. Ducha to na razie tylko pomysł. Chcemy go przedyskutować. Trasy też - mówi Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT.

Na razie urzędnicy ograniczyli meleksom dostęp do parkingów. Przy nich w strefie B pojawiły się tabliczki "nie dotyczy pojazdów elektrycznych". Ostatnio takie znaki zawitają też w strefie C. - Ograniczamy tak liczbę meleksów, bo skarżą się mieszkańcy i przedsiębiorcy - mówi Pyclik.

- Jeśli ktoś się już skarży, to dlatego, że musimy krążyć zamiast parkować, a to zmniejsza bezpieczeństwo w ruchu - odpowiadają przewoźnicy. Z kolei jazda w kółko to większe zużycie akumulatorów. Straty każdy kierowca wylicza na ok. 4,5 tys. zł w sezonie. O te pieniądze od gminy mogą niedługo upomnieć się w sądzie. Może tam się w końcu dogadają...

Wybierz najlepsze zdjęcie naszych fotoreporterów 2012 roku [GALERIA]


Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska