- Mamy dzisiaj mały jubileusz, bo dożynki powiatowe obchodzimy po raz piętnasty. Od początku robimy to wspólnie z gminami, które jako gospodarze zmieniają się co rok. Dożynki organizujemy w ostatnią niedzielę sierpnia, ale wyjątkiem jest Charsznica, gdzie dożynki łączymy z Dniami Kapusty i impreza odbywa się we wrześniu - tłumaczy organizacyjne zawiłości starosta miechowski Marian Gamrat, który dożynkowy chleb odebrał tym razem od Marty Herej z Czapli Małych i Grzegorza Bujaka z Podlesic.
W Charsznicy jednak, nawet w czasie dożynek, zboża musiały ustąpić kapuście. Gdy delegacje z kolejnych gmin ośpiewywały wieńce, pod sceną zapachniało kapuśniakiem. - W ubiegłym roku przygotowaliśmy bigos, tym razem robimy kapuśniak. Nasz tradycyjny polski kapuśniak, na kapuście charsznickiej i z lokalnymi wędlinami - mówi Leszek Kawa ze Stowarzyszenia Małopolskich Kucharzy i Cukierników.
Kapuśniaku przygotowano aż 6 ton, czyli około 4500 litrów. Zużyto do niego 650 kg różnej wędliny, ponad 300 kg podgardla, po 200 kg słoniny, ziemniaków i cebuli oraz oczywiście 400 kg kapusty.
- Kapusta charsznicka może nie różni się od innych, ale tradycja nieformalnej kapuścianej stolicy Polski zobowiązuje. Dlatego koniecznie trzeba tu przyjechać i spróbować - zachęcał Leszek Kawa. Zresztą zachęcać specjalnie nie było trzeba, bo w sąsiedztwie kotła cały czas kłębił się tłumek chętnych do degustacji. Co bardziej zapobiegliwi przychodzili z małymi... wiaderkami.
Kulminacyjnym punktem popołudnia była dekoracja nowej kapuścianej pary królewskiej. Po roku sprawowania swojej roli "abdykowali" Ewa Kula z Tczycy i Damian Błaut z Podlesic. Insygnia królewskiej władzy trafiły natomiast do Eweliny Małczyńskiej z Chodowa i Mariusza Rupa z Tczycy. - Nie do końca jeszcze wiemy jakie będą nasze obowiązki, ale mamy nadzieję, że damy sobie radę - zadeklarowali.
Bardziej niż konieczność pełnienia królewskich obowiązków przejmowali się panującą suszą. - Kapusta jest wymagająca pod względem zapotrzebowania na wodę, potrzebuje do rozwoju opadów. A w okresie, gdy to zapotrzebowanie jest największe, tych opadów brakowało - mówi Ewelina Małczyńska. - Produkcja była w tym roku ciężka ze względu na suszę. Trzeba było ponieść większe koszty, choćby ze względu na konieczność podlewania - dodał "król Mariusz". Również wójt Charsznicy Jan Żebrak nie ukrywa, że takiej suszy jak tegoroczna nie pamięta.
- Deszcze, które przechodziły były bardzo małe. Zmoczyły ziemię na głębokość centymetra. Widać to po wszystkich warzywach, ale po kapuście w szczególności. Liczyliśmy, że może więcej popada we wrześniu, a tymczasem znowu zapowiadają upały. Dlatego plony będą co najmniej 50 procent niższe - ocenia i dodaje, że wyższe ceny na warzywa nie do końca zrównoważą straty jeżeli nie będzie czym handlować.
Może jednak nie będzie tak źle. Rolnicy z Charsznicy mają w uprawie duże doświadczenie i nauczyli się radzić sobie z pogodowymi przeciwnościami.
- Na szczęście mieliśmy nosa do odpowiednich odmian, które jakoś te niekorzystne warunki przetrzymały. Rośliny są bardzo mądre, umieją się chronić przed brakiem wody. Dlatego uważam, że choć mogłoby być lepiej, to nie jest najgorzej - przekonuje Ewelina Mał-czyńska.
Muzyczną gwiazdą tegorocznych Dni Kapusty był zespół Dżem. - Może dżem i kapusta do siebie nie pasują, ale teraz takie potrawy ludzie potrafią wymyślać, że i to danie okaże się dobre - mówi pół żartem wójt Żebrak.