https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Już nie Charsznica! Oto nowa kapuściana stolica Polski. Najwięcej kapusty uprawiają rolnicy z małopolskiej Koniuszy

Aleksander Gąciarz
Kto by się tego spodziewał? Charsznica, która od kilkudziesięciu lat szczyci się nieformalnym mianem kapuścianej stolicy Polski, nie jest już największym w kraju producentem tego warzywa. Przynajmniej pod względem powierzchni upraw. Na pierwsze miejsce awansowała Koniusza, gdzie w ciągu zaledwie czterech lat wielkość kapuścianych plantacji wzrosła czterokrotnie! Charsznicę wyprzedziła tez gmina Igołomia-Wawrzeńczyce.

Położona w powiecie proszowickim Koniusza jest typowo rolniczą gminą, ale do tej pory nie było słychać, by w jakiejkolwiek uprawie była największym producentem w Polsce. Tymczasem niedawno portal warzywapolowe.pl opublikował statystyki, pokazujące rozmieszczenie kapuścianych upraw na terenie kraju. I tu zaskoczenie: Charsznica, która od lat 90. cieszyła się mianem kapuścianej stolicy Polski, znalazła się dopiero na trzecim miejscu. A jeszcze w 2020 roku była zdecydowanym liderem z wielkością upraw wynoszącą około 550 hektarów. W ciągu czterolecia ten obszar jeszcze się powiększył i w roku ubiegłym wynosił blisko 700 ha. Jednak u innych ten postęp okazał się jeszcze większy. W gminie Igołomia-Wawrzeńczyce (powiat krakowski), gdzie przed czterema laty kapuściany areał nie sięgał nawet 200 ha, teraz przekroczył 700 ha. Natomiast w Koniuszy wzrósł z około 200 do ponad 800 hektarów!

- Jesteśmy liderem, a z moich informacji wynika, że nie jest kwestia tylko ostatniego roku. Taka tendencja trwa już od około dwóch-trzech lat, zatem nie można mówić o przypadku – mówi wójt Koniuszy Hubert Wawrzeń. Dodaje jednak przy tym, że nie ma zamiaru – wzorem Charsznicy - ubiegać się o tytuł kapuścianej stolicy Polski, ani wybierać kapuścianej pary królewskiej. Byłoby to bowiem powielanie cudzych pomysłów, które w Charsznicy są z powodzeniem realizowane od lat. - Być może pomyślimy nad tym, jak ten fakt wykorzystać dla promocji, ale to powinno być coś nowego – zastrzega wójt Wawrzeń.

Na pytanie o powody wzrostu popularności kapuścianych upraw nasi rozmówcy odpowiadają jednym głosem: decyduje ekonomia. - Uprawa kapusty po prostu ostatnio się opłaca, a na naszych ziemiach jej uprawa bardzo dobrze się udaje – słyszymy od miejscowych rolników.

Kapuściana geografia dowodzi, że zielone głowy królują w południowej części gminy. W takich miejscowościach jak Szarbia i Glewiec kapustą był w ubiegłym roku obsadzony co trzeci hektar. Niewiele mniejszy odsetek w Czernichowie, Karwinie, Glewie i Siedliskach. W północnej części gminy Koniusza uprawa kapusty nie cieszy się tak wielką popularnością.

Wójt Charsznicy Tomasz Kościelniak zapewnia, że mimo utraty pierwszego miejsca w wielkości upraw, gmina nie ma zamiaru rezygnować z tytułu kapuścianej stolicy, organizacji Dni Kapusty oraz przyznawania tytułu kapuścianej pary królewskiej.

- Wielkość upraw to jest jedno, ale należy też wziąć pod uwagę całą otoczkę. U nas kapusta jest częścią gminnej tożsamości, a wokół upraw wyrósł prawdziwy przemysł. Nasza kapusta ma swoją markę i jest pewnym znakiem rozpoznawczym. Jest też bardzo prawdopodobne, że w woreczkach z napisem kapusta charsznicka znajduje się warzywo, które wyrosło w gminie Koniusza, ale u nas zostało przetworzone - przekonuje.

Rzeczywiście podejście do kapusty w Koniuszy i Charsznicy jest zupełnie inne. W Koniuszy rolnicy skupiają się głównie na uprawie i szybkiej sprzedaży.

- Tu są mali producenci, którzy sprzedają świeże, nieprzetworzone warzywa na placach targowych lub wysyłają za pośrednictwem lokalnych skupów do dużych sklepów. Tych skupów jest w naszej okolicy bardzo dużo: obok pięciu dużych funkcjonuje jeszcze 46 małych. W każdym razie z Koniuszy kapusta wyjeżdża jako świeża, zielona główka – mówi Zbigniew Orzechowski z Czernichowa, który kilka lat temu był współzałożycielem i szefem Ogólnopolskiego Związku Producentów Warzyw.

W Charsznicy z kolei można mówić o prawdziwym kapuścianym przemyśle. To już nie tylko uprawa i sprzedaż. Na terenie gminy działają zakłady przetwórcze, dostarczające na rynek produkty przetworzone: kiszoną kapustę, kiszone ogórki sałatki, surówki itp. Woreczki i pojemniki z napisem „kapusta charsznicka” można spotkać w sklepach na terenie całego kraju. Niewielka ilość trafia też na eksport. O ile zatem w Koniuszy kapuściany boom może mieć charakter tymczasowy i zmienić się szybko wraz z sytuacją na rynku (rolnicy przerzucą się na inne warzywa), w Charsznicy ma bardziej stabilny charakter. Dlatego pozbawianie jej tytułu kapuścianej stolicy Polski wydaje się co najmniej przedwczesne.

- Ja bym ujął to tak, że Charsznica jest w tej chwili stolicą kapusty kiszonej, natomiast Koniusza świeżej - mówi Zbigniew Orzechowski.

Z takim podejściem zgadza się Jan Żebrak, były wójt, ale też jeden z największych producentów kapusty w gminie Charsznica. I aktualny „kapuściany król”.

- W Koniuszy potrzebny jest bardzo duży areał, bo tamtejsi rolnicy sprzedają świeże główki o wadze około kilograma. My do kiszenia produkujemy odmiany, których głowa ma 7-8 kilogramów, a niektóre dochodzą nawet do kilkunastu. Dlatego nie potrzebujemy aż tak wielkich powierzchni, a i tak tonaż naszej kapusty jest większy. To, co się u nas zmienia to fakt, że mniejsze gospodarstwa odpadają. Jeżeli ktoś produkuje 20 ton kapusty, to żaden poważny kontrahent nie będzie z nim rozmawiał – mówi Jan Żebrak, który sam ma kwaszarnię na 1000 ton kapusty, a do tego współpracuje z firmą z Korei Południowej, produkując kimchi, czyli sałatkę z lekko podkiszonej kapusty pekińskiej. W Koniuszy tego typu zakładów nie ma. Tutejsze rolnictwo ma zupełnie inny profil.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rolnictwo

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska