https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna akcja TOPR-u. Te zdjęcia robią ogromne wrażenie

Łukasz Bobek
Transport poszkodowanego. W tle światła schroniska nad Morskim Okiem i Bukowina Tatrzańska.
Transport poszkodowanego. W tle światła schroniska nad Morskim Okiem i Bukowina Tatrzańska. fot. Andrzej Mikler, TOPR
Ratownicy TOPR-u opublikowali zdjęcia z nocnej akcji ratunkowej w rejonie Kazalnicy. To była jednak z najtrudniejszych akcji w ciągu ostatnich lat. W nocy z 30 na 31 grudnia przez 13 godzin, na wysokości 2100 metrów i przy kilkunastostopniowym mrozie ratowali ok. 40-letniego turystę ze Śląska, który wisiał nieprzytomny na linie nad przepaścią.

CZYTAJ TEŻ: Wypadki w Tatrach. Środa była najtragiczniejszym dniem tej zimy w górach

Środa, godz. 17.30 - wezwanie
Do centrali TOPR dociera dramatyczne zgłoszenie. - To telefon od jednego z trójki turystów, którzy schodzili z rejonu Przełęczy pod Chłopkiem. Wszyscy spadli na stronę kotła Kazalnicy. Ale jakoś tak szczęśliwie spadli, że nie polecieli wszyscy w przepaść, ale zatrzymali się na mały wystającym kamieniu – mówi Edward Lichota, ratownik TOPR.

Mężczyźni byli związani liną. Gdy jeden z nich się poślizgnął, pociągnął za sobą pozostałych. Gdy spadli, jeden z nich zawisł na linie, która zahaczyła o wystający kamień. Dwóch pozostałych zatrzymało się po drugiej stronie kamienia tak, że obaj trzymali na linie wiszącego kolegę.

Rusza akcja ratunkowa
Na miejsce natychmiast rusza dwóch ratowników ze schroniska w Morskim Oku. Z kolei z centrali TOPR w Zakopanem wyjeżdżają dwa samochody z kolejnymi 15 ratownikami. Ratownicy z Morskiego Oka jako pierwsi docierają do poszkodowanych. - Pomogli oswobodzić się dwóm turystom z lin i przejęli ciężar zawieszonego wędrowca. W międzyczasie dotarła do nich 15-osobowa grupa ratowników – mówi Macie Pawlikowski, który w nocy pełnił dyżur w centrali TOPR.

Dwóch turystów, którzy zostali oswobodzeni z lin, są w na tyle dobrym stanie, że przy pomocy ratowników schodzą do schroniska w Morskim Oku.

Z kolei do wiszącego turysty docierają ratownicy medyczny TOPR-u.

Wędrowiec żyje. - Porusza się, ale jest nieprzytomny – mówi Edward Lichota.

Wisi głową w dół, trzymany za uprząż, która z pasa zjechała mu do stóp. Z mężczyzną nie ma kontaktu, jest mocno wychłodzony. Zaczyna się walka z czasem.

Ratownicy muszą zapakować poszkodowanego do noszy, a potem w jakiś sposób spuścić do podstawy Kazalnicy, żeby następnie rozpocząć transport do szpitala. - Teren bardzo trudny, stromy. Bardzo trudno się tam stoi. Musieliśmy więc z Kazalnicy zjechać na linie ok. 60 metrów do poszkodowanego, a następnie spuścić go do podstawy ściany – mówi Edward Lichota.

W międzyczasie okazuje się, że serce turysty zatrzymuje się. Rusza akcja reanimacyjna, która będzie prowadzona przez kolejne pięć godzin.

W międzyczasie z krakowskiego Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej dociera do Zakopanego grupa lekarzy ze specjalistycznym sprzętem do pozaustrojowego ogrzewania organizmu. Czekają tylko, by przejąć pacjenta.

Pomagają Słowacy
W trakcie ściągania poszkodowanego ze ściany Kazalnicy, ratownikom udaje się wypatrzyć słowacki śmigłowiec, który w Tatrach słowackich szuka zaginionego. Proszą więc ich o pomoc. Słowacka maszyny, która może latać w nocy, zabiera rannego do szpitala w Zakopanem.

- Ranny trafił do nas o 4 rano. Temperatura jego ciała wynosiła wtedy 15,2 stopnia Celsjusza. Został od razu podłączony do specjalistycznego sprzętu do ogrzewania ciała – mówi Małgorzata Czaplińska, wicedyrektor ds. medycznych zakopiańskiego szpitala.

Jednak pomimo ogrzania ciała, serce mężczyzny nie rusza. O godz. 7 rano lekarze stwierdzają zgon.

- Podejrzewamy, że stało się tak na skutek towarzyszących urazów, jakich turysta nabawił się w czasie upadku – mówi Sylweriusz Kosiński, lekarz i ratownik TOPR, który brał udział w akcji ratunkowej. Na koniec dodaje, że była to jednak z bardziej złożonych i skomplikowanych akcji górskich w jakich brał udział.

Wypadki w Tatrach. TPN ostrzega turystów

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
www
zgodnie z Twoja logika takie oswiadczenia powinni pisac wszyscy pijący alkohol, palący papierosy, obżerający sie, jeżdżący samochodami, uprawiający jakiekolwiek sporty, itp itd ... praktycznie każda czynność wiąże się z jakimś ryzykiem lub jest szkodliwa dla zdrowia, ...nie każdy musi spędzać czas w sposób "przeciętny".
f
faust
DO wszystkich wyczynowcow jak idzieci w gory to nawlasny rachunek napiszcie oswiadczenai ze swiadomie wybieracie te forme sportu i nie potrzebujecie zadnej pomocy a jezeli juz to placicie kase za akcje ratunkowa ale rtownicy maja prawo dmówic zeby nie narazac zycia
a
aqa
TOPR niech nie apeluje tylko niech zacznie kosztami obciążać to ilość wypadków zmniejszy sie od razu.
P
P.
Twierdzę że matołów najczęściej można spotkać na nizinach, ew. u podnóża gór. Wypadki zdarzają się - i zimą i latem. Postawię nawet tezę że latem jest ich więcej. Nikt ich nie chce, ale będą się zdarzać. Nie ma rady, jedynie trzeba starać się ich uniknąć, albo minimalizować ich skutki. Akurat Ci turyści zachowali się rozsądnie i byli przygotowani - mieli uprzęże, być może czekany i raki, a w eksponowanym terenie zastosowali asekurację lotną, czyli wszytko zgodnie z zasadami. Wiele razy tak robiłem i pewnie w tym przypadku postąpiłbym podobnie. W Alpach to normalna praktyka, latem powyżej granicy śniegu także. I jak widać tu asekuracja zadziałała skoro dwaj z nich nie odnieśli obrażeń. Trzeci miał po prostu mniej szczęścia...
A
Aśka
Kocham góry, ale czuję do nich respekt. Nie zawsze postępuje do końca rozważnie, ale staram się. Wam dziękuję, że jesteście i pomagacie. Szacun chłopaki
B
Bartolomeo
Czy tylko słowaccy ratownicy mają mogący latać w nocy helikopter?
I
IZA
TO SĄ BOHATEROWIE, RATUJĄ ŻYCIE MATOŁOM, KTÓRZY CHCĄ SIĘ POPISAĆ, LUDZIE PRZESTAŃCIE W ZIMIE ŁAZIĆ PO GÓRACH, CZY KTOŚ SIĘ ZASTANOWIŁ W JAKICH TRUDNYCH WARUNKACH RATOWNICY MUSZĄ IŚĆ W GÓRY NARAŻAJĄC SWOJE ŻYCIE LUDZIE OPAMIĘTAJCIE SIĘ RATOWNIKN YTO TEŻ CZŁOWIEK
g
gosc
Jesli chodzi o scislosc Doktor Kosinski nie uczestniczyl w wyprawie ratunkowej.
D
DANA
WIELKI SZACUN ZA WASZĄ ODWAGĘ I POŚWIĘCENIE!!!!!! W nowym roku życzę Wam nudy na dyżurach, by turyści wreszcie zaczęli mierzyć siły na zamiary!!!!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska