Tragiczny dzień w Tatrach. Zginęło pięć osób, TOPR apeluje
Trójka turystów z Górnego Śląska schodziła z Przełęczy pod Chłopkiem. Jeden z nich spadł z przepaść i zawisnął na linie, którą byli związani. Ponieważ nie byli w stanie go wyciągnąć wezwali pomoc. Na miejsce poszło 20 ratowników TOPR-u. Po dotarciu do turystów toprowcy odwiązali ich i sprowadzili do schroniska.
Nieprzytomnego mężczyznę reanimowano, a także ogrzewano. Nad ranem został ewakuowany ze ściany śmigłowcem słowackiego MSW. - Gdyby nie pomoc słowackiego śmigłowca, akcja przypuszczalnie trwałaby do godziny 9-10 rano - ocenia Maciej Pawlikowski, ratownik dyżurny TOPR-u.
Turysta trafił do zakopiańskiego szpitala, gdzie czekał na niego zespół z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej w Krakowie. Zmarł o godzinie 7 rano.
Środa była najtragiczniejszym dniem tej zimy w górach. Cztery osoby zginęły w Tatrach słowackich. W polskich też doszło do wypadku śmiertelnego.
Lawina tragicznych zdarzeń rozpoczęła się o 7 rano, kiedy ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego dostali zgłoszenie z Koziego Wierchu na Orlej Perci.
Turystka spadła w stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich. Przeleciała kilkaset metrów - mówi Edward Lichota, zastępca naczelnika TOPR. Gdy na miejsce dotarli ratownicy, okazało się, że 29-letnia kobieta była nieprzytomna. Rozpoczęto reanimację, która trwała też na pokładzie śmigłowca. Ranna trafiła do zakopiańskiego szpitala.
- Kobieta doznała ciężkiego urazu głowy, a także miała otwarte złamanie podudzia. W trakcie reanimacji zmarła - mówi Małgorzata Czaplińska, wicedyrektorka szpitala ds. lecznictwa. 29-latka pochodziła z woj. lubelskiego. Poszła w góry ze swoim partnerem. Ten po wypadku powiedział ratownikom, że była w ciąży.
Dzień wcześniej ze Żlebu Kulczyńskiego na Orlej Perci spadła 44-letnia kobieta spod Warszawy. Zmarła na miejscu. Jej śmierć widział mąż i dwoje dzieci w wieku 17 i 14 lat.
Wczoraj doszło też do jeszcze jednej interwencji na Orlej Perci - tu na szczęście nie skończyło się tak tragicznie. Koło godz. 13 ratownicy wrócili w rejon Koziego Wierchu, gdyż jeden z turystów poślizgnął się spadł. Doznał niegroźnych obrażeń, został jednak śmigłowcem przetransportowany do szpitala.
- W tym samym czasie w Dolinie Kościeliskiej turystka poślizgnęła się i straciła przytomność - mówi Tomasz Wojciechowski, ratownik TOPR. Kobieta szybko wróciła do siebie. Ma uraz podudzia.
W Tatrach Wysokich na Słowacji zginęli wczoraj natomiast trzej słowaccy wspinacze. - Dwa śmiertelne wypadki zdarzyły się pod Pośrednią Granią w Dolinie Małej Zimnej Wody, a jeden w Dolinie Rówienki - poinformowała Horska Zachranna Służba, słowacki odpowiednik TOPR. Czwarty wypadek miał miejsce w Tatrach Zachodnich. Tam zginął słowacki turysta.
W Tatrach panują bardzo trudne warunki. - Szlaki są zalodzone, jest mało śniegu i wystają kamienie. Poślizgnięcie się i zjazd po takim lodzie może się zakończyć tragicznie. Odradzamy wyprawy w wyższe partie - mówi Edward Lichota. Ostrzeżenie wydał także Tatrzański Park Narodowy.