Dokładna ocena liczby ofiar w Mariupolu nie jest jednak możliwa ze względu na oblężenie i ciągłe bombardowanie miasta. Pawło Kirylenko podkreślił, że od półtora miesiąca mieszkańcy Mariupola starają się przeżyć bez wody pitnej, prądu, a często także bez jedzenia. Z powodu ciągłych ostrzałów nie mogą opuścić miasta korytarzami humanitarnymi.
Niemożliwe jest też potwierdzenie użycia przez Rosjan broni chemicznej. – Wiemy, że bezzałogowe urządzenie latające zrzuciło nieokreślony ładunek wybuchowy. Osoby na terenie Mariupolskich Zakładów Metalurgicznych i wokół nich poczuły się źle. Nie mogę na 100 procent potwierdzić lub zaprzeczyć, że był to atak bronią chemiczną – przyznał szef administracji wojskowej.
