"W Mariupolu tzw. komisje wyborcze rozlokowano w sklepach i kawiarniach" – pisze Andriuszczenko w Telegramie. Na opublikowanym przez niego zdjęciu widać też ludzi głosujących na ulicy.
Andriuszczenko relacjonuje, że tzw. komisje wyborcze świecą pustką. Nie ma w nich oddzielonych przestrzeni umożliwiających potajemne oddanie głosu. Odpowiedzi udzielane są pod obserwacją ludzi z automatami.
"Nie otwierajcie drzwi"
By zmusić ludzi do głosowania, członkowie komisji przychodzą do mieszkań w towarzystwie dwóch osób uzbrojonych w broń automatyczną. Komisja ma ze sobą urnę wyborczą i biuletyny do głosowania. "Pukają do drzwi mieszkań/domów, zmuszają sąsiadów, by wyciągali ludzi do komisji" – pisze Andriuszczenko. Doradca mera apeluje do mieszkańców, by nie otwierali drzwi.
"Propagandowe show"
Władze okupacyjne w zajętych częściowo przez wojska rosyjskie czterech obwodach na wschodzie i południu Ukrainy twierdzą, że od piątku prowadzą tam pseudoreferenda w sprawie przyłączenia tych terenów do Rosji. Działania te na okupowanych terytoriach obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego mają potrwać do wtorku.
To, co obecnie odbywa się na okupowanych terytoriach skomentował za pośrednictwem mediów społecznościowych doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
"Dziś na terytoriach okupowanych nie odbywają się żadne działania prawne o nazwie 'referendum'" – napisał Podolak w piątek na Twitterze. Dodał, że istnieją po prostu dwa fakty: "propagandowe show w celu przeprowadzenia Z-mobilizacji" (Rosja używa litery "Z" jako symbolu inwazji na Ukrainę) i "terytoria Ukrainy, które powinny być niezwłocznie wyzwolone".

dś
Źródło: