https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Afera wokół Teatru Variete w Krakowie. Padają mocne słowa. Janusz Szydłowski: "To egoistyczne i nieludzkie ze strony dyrekcji Bagateli"

Anna Piątkowska
fot. Anna Kaczmarz
"Poza moimi plecami, cichaczem, próbuje się decydować o przyszłości teatru, który stworzyłem" - pisze dyrektor Janusz Szydłowski. O co chodzi w zamieszaniu wokół Teatru Variete w Krakowie?

"Tak, byłem przez niemal rok ciężko chory, walczyłem wręcz o życie, mam blisko 80 lat, w sierpniu kończy się mój kontrakt. I rozumiem, że w obliczu tych faktów władze Krakowa myślą o tym, co dalej… Ale nie pojmuję lekceważenia i bezduszności, z jaką się mnie traktuje. Powiem wprost - nie zasłużyłem sobie na to" - pisze w swoim liście opublikowanym przez Teatr Variete dyrektor Janusz Szydłowski.

W ten sposób komentuje informację o tym, że magistrat planuje ogłosić konkurs na stanowisko. Oficjalnie ma się to stać w najbliższych dniach. Tymczasem jednak zainteresowanie sceną przy Grzegórzeckiej wyraził Andrzej Wyrobiec, dyrektor Teatru Bagatela.

- Przemyśleliśmy i głęboko przedyskutowaliśmy w gronie dyrekcji zespołu teatru losy scen muzycznych w Krakowie. Uznaliśmy, że ten moment, kiedy toczy się dyskusja o przyszłości Teatru Variete, to czas, żebyśmy przedstawili swoją propozycjętłumaczy w rozmowie z LoveKraków.pl Andrzej Wyrobiec, dyrektor Teatru Bagatela.

"Jakże egoistyczne i powiem wprost nieludzkie to ze strony dyrekcji Bagateli. Starszy, ciężko chory kolega idzie w odstawkę, to skorzystamy na tym. Nie zasłużyłem choćby na telefon od kogoś z ulicy Karmelickiej w tej sprawie? Z plotek i gazet muszę się dowiadywać co knuje dyrekcja teatru, który przez lata był moją sceną, na której wyreżyserowałem tyle spektakli, przez lata granych z powodzeniem, że wspomnę tylko „Tajemniczy ogród”, obecny na afiszu ponad dwie dekady? To już takie zwyczaje zapanowały w środowisku ludzi teatru, taki brak lojalności, solidarności, że o kulturze nie wspomnę? Wiem, że w ramach politycznych układanek w obrębie jednej partii można wiele. Ale żeby grać znaczonymi kartami aż tak otwarcie, bezwstydnie?!" - komentuje Janusz Szydłowski w swoim liście.

Pojawiły się także pytania o zasadność istnienia sceny muzycznej w Krakowie, jako nierentownej, czy wręcz niepotrzebnej. Na te zarzuty odpowiedzieli pracownicy Variete informacją, że w minionym roku teatr osiągnął prawie 6 mln przychodów, a grudniowa premiera musicalu RENT zebrała tylko pozytywne recenzje.

„Nasza frekwencja sięga prawie 90% a na naszych castingach pojawiają się najlepsi artyści musicalowi w tym kraju" - piszą pracownicy Variete".

W sobotę głośno mówili o tym ze sceny, a w liście Janusza Szydłowskiego czytamy:

"Kraków - miasto kultury, jak reklamuje się od lat - zamiast zastanowić się, jak nadal korzystać z faktu, że ma nową, cieszącą się popularnością scenę, postanowił ją unicestwić?! Dla towarzyskich powiązań, dla wyimaginowanych oszczędności… A, jak słyszę, Pan radny Kocurek i kolejne instytucje chce likwidować przez połączenie z innymi."

Murem za Variete!

- Pojawił się niewyobrażalny - naszym zdaniem - pomysł oddania sceny Teatru Variete w ręce Teatru Bagatela. My, pracownicy i artyści Krakowskiego Teatru Variete chcemy wyrazić swój stanowczy sprzeciw wobec tego pomysłu - wyjaśniała Agnieszka Mika-Kotłowska. - Jak można dyskutować o losach scen muzycznych bez udziału jednej z najważniejszych? Dlaczego decyzje o przyszłości Variete mają zapaść zakulisowo? Kto o tym zdecydował i w czyim to jest interesie? Na te i wiele innych pytań chcielibyśmy poznać odpowiedź, nadal mając nadzieję, ze nie wszystko jeszcze stracone.

W sobotę w sieci pojawiła się petycja - Sprzeciw wobec pomysłu włączenia Teatru VARIETE w struktury Teatru Bagatela, pod którą w poniedziałek znalazło się ponad 10 tys. podpisów.

Do sprawy odniósł się także Aleksander Miszalski, wyjaśniając w mediach społecznościowych:

"Pewne są dwie rzeczy: Kraków nie straci sceny muzycznej, a umowa z obecnym dyrektorem nie będzie przedłużona. Wszystkie zobowiązania wobec Teatru Variete ze strony miasta są w mocy, a finansowanie kolejnych premier i spektaklów zapewnione."

Wymarzony teatr Janusza Szydłowskiego

"Były momenty, kiedy myślałem, że jak to nie wyjdzie, to chyba sobie strzelę w łeb, ale teraz jestem bardzo szczęśliwy. Ten teatr jest spełnieniem moich marzeń. Powstał, żeby pokazywać wyjątkowe, światowe przedstawienia" - mówił rok temu w rozmowie z nami dyrektor Teatru Variete.

A w swoim liście pisze:

"Powstał teatr, który nie mając swego zespołu, zaprasza do Krakowa młodych utalentowanych artystów z Polski, których krakowscy widzowie mogą oglądać właśnie tylko w VARIETE".

Janusz Szydłowski jest aktorem, reżyserem i pedagogiem. Ukończył krakowską PWST, a w przeszłości był związany związany z teatrami STU, którego był jednym ze współzałożycieli i Bagatelą. W 1983 roku wyemigrował najpierw do Włoch, potem do Wielkiej Brytanii. Po powrocie do kraju rozpoczął starania o powołanie muzycznej sceny w Krakowie.

"Teatr VARIETE, którego 10-lecie wkrótce, zasłużył na to – i to nie dlatego, że ja doprowadziłem do jego powstania, ale dlatego, że stał się nową sceną Krakowa, a to fakt jakże rzadki - by decyzje o jego losie zapadały otwarcie, uczciwie, z powagą, jaka należy się siedzibie Melpomeny w mieście stołeczno-królewskim. Potwierdzają to liczne głosy poparcia dla Krakowskiego Teatru VARIETE, a zarazem sprzeciwu wobec niegodziwych zamiarów wobec teatru, za który wciąż odpowiadam" - kończy swój list Janusz Szydłowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska