Jan i Rozalia Kuligowie wychowują troje niepełnosprawnych dzieci. Jacek ma 36 lat, Wojciech 34, a Paulinka 25. Całe życie się nimi zajmują. Z niecierpliwością więc czekają na otwarcie ośrodka dla niepełnosprawnych w Kosarzyskach, gdzie ich dzieci mogłyby przez kilka godzin dziennie korzystać z zajęć terapeutycznych i rehabilitacji.
- Może kogoś to dziwić, w końcu to dorosłe osoby, ale dla nas Jacek, Wojtek i Paulinka do końca życia będą dziećmi, którym trzeba pomóc się ubrać, nakarmić. Same nie potrafią - mówi Jan Kulig.
Dzieci Kuligów urodziły się prawdopodobnie z wadą genetyczną. Są upośledzone umysłowo. Wymagają całodobowej opieki rodziców. - Kochamy nasze dzieciaki bezwarunkowo. Ale zwyczajnie, po ludzku jesteśmy czasem zmęczeni i potrzebujemy odpocząć od codziennego kieratu - przyznaje pan Jan.
Dla rodzin takich jak Kuligowie w Kosarzyskach powstaje ośrodek. Z inicjatywą jego budowy wyszło Stowarzyszenie Nasz Dom w Piwnicznej-Zdroju. Kilka lat temu otrzymało ono od gminy w dzierżawę nieużytkowaną część budynku przy szkole. Należący do stowarzyszenia rodzice niepełnosprawnych dzieci zakasali rękawy i sami rozpoczęli modernizację obiektu.
- Każdy zebrany grosz, dzięki organizowanym akcjom charytatywnym, przeznaczaliśmy na remont. Pomagali wszyscy, nawet dzieci. Dziś budynek jest w stanie surowym zamkniętym - informuje Jolanta Adamczyk, wiceprezes stowarzyszenia i mama 23-letniej Patrycji.
Dziewczyna cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe. Powinna być codziennie rehabilitowana. Nie ma takiej możliwości, a z NFZ przysługuje jej tylko 10-dniowa rehabilitacja w domu.
Pojawia się jednak szansa na przyspieszenie budowy ośrodka. Mógłby zacząć działać w przyszłym roku. - Jako stowarzyszenie nie możemy pozyskać środków zewnętrznych na ten cel, ale gmina może to zrobić. Dlatego przejmuje budowę ośrodka, by móc aplikować o pieniądze - dodaje Jolanta Adamczyk.
Burmistrz Zbigniew Janeczek na stronie internetowej gminy deklaruje, że ośrodek Nasz Dom to dla Piwnicznej priorytet. Zapewnia o gotowości współpracy ze stowarzyszeniem. Będzie wnioskował o dotację na dokończenie budynku do wojewody małopolskiego.
- Na razie warunki pozwalają stowarzyszeniu na spotkania raz w tygodniu. Moja córka tylko nimi żyje - przyznaje pani Renata Tymura, mama 24-letniej Magdy, chorej na autyzm. Jej rodzice muszą także mierzyć się i z innymi chorobami, które spadają na córkę jak plagi. Najgorsza z nich to depresja. - Córka nagle położyła się w łóżku. Nic nie chciała jeść, pić - opowiada pani Renata.
Depresję udało się pokonać między innymi dzięki wsparciu grupy ze stowarzyszenia. Zamknięta w sobie Magda dziś nie może doczekać się soboty i spotkania w domu katechetycznym ze swoimi przyjaciółmi z Naszego Domu. - Oni są jej drugą rodziną - mówi pani Renata, chwaląc się niezwykłym talentem córki, jaki rozwija dzięki zajęciom. Magda kocha ogród. Wiosnę i lato spędza, plewiąc grządki. Jesienią i zimą tworzy z bibuły kwiaty, są niezwykle piękne. Udaje się sprzedać je na akcjach charytatywnych.
- Madzia jest szczęśliwa, że może dołożyć swoją cegiełkę do wspólnego dzieła. Ostatnio jej prace poszły w sumie za tysiąc złotych - chwali się mama.
Historia domu
Maria Kulig, prezes Stowarzyszenia Nasz Dom w Piwnicznej-Zdroju:
- Z zawodu jestem pielęgniarką. Pracując w ośrodku zdrowia w Piwnicznej, miałam okazję zaobserwować, jak wiele w gminie jest osób niepełnosprawnych. Widziałam też zagubienie ich rodziców. Gmina nie miała im nic do zaoferowania, żadnych form wsparcia. A oni tego potrzebowali. Postanowiłam więc założyć stowarzyszenie. To był rok 2001. Trudno było jednak o stałą siedzibę i zawiesiliśmy działalność. W 2008 r. przygarnął nas proboszcz, oferując miejsce w domu katechetycznym. Rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi zaczęły się integrować i wspólnie rozpoczęliśmy starania o utworzenie ośrodka. Dziś mamy pod opieką 50 osób.