
1. Taylor Swift, „Reputation”
Amerykańska piosenkarka podsumowała nową płytą swoją drogę od gwiazdy country do gwiazdy popu. Tym razem odcięła się całkowicie od przeszłości, tworząc przebojowe piosenki o ultranowoczesnym brzmieniu. Jakby tego było mało w tekstach podjęła intelektualną grę ze słuchaczami – z jednej strony podsycając ich zainteresowanie swym prywatnym życiem, a z drugiej – ironicznie komentując fenomen kultu celebrytów. Nie pozbawiło to jej nagrań młodzieńczego wdzięku i dziewczęcego uroku – wszak Taylor ma zaledwie 28 lat. W efekcie „Reputation” to najlepszy dowód na to, że to pop jest dziś najbujniej rozwijającym się gatunkiem na muzycznej scenie.


2. Kelela „Take Me Apart”
Od kiedy czarnoskóra piosenkarka objawiła po raz pierwszy swój talent siedem lat temu, apetyty na jej debiutancki album rosły z roku na rok. Mogło się więc nie udać – tymczasem „Take Me Apart” zachwycił wszystkich od pierwszego przesłuchania. Keleli udało się stworzyć niezwykłą wersję R&B – oniryczną, niemal bajkową, nasyconą głębokimi emocjami, a przy tym wpisaną w nowoczesną elektronikę. Pozostała przy tym w pełni zmysłowa i romantyczna, jak na reprezentantkę tego gatunku przystało.

3. LCD Soundsystem „American Dream”
Pierwsze komentarze po reaktywacji słynnej grupy z kręgu alternatywnego rocka nie były przychylne, zarzucano bowiem jej liderowi, Jamesowi Murphy’emu, koniunkturalizm. Wszystko to ucichło, kiedy na rynek trafił nowy album zespołu. „American Dream” przyniósł bowiem efektowną syntezę tego, co stanowiło o fenomenie LCD Soundsystem w minionej dekadzie: post-punkowej surowości, tanecznej energii i gorzkich refleksji w tekstach. Do tego całość ma wyjątkowo pomysłowe brzmienie, dzięki muzycznej erudycji Murphy’ego.