Chcą ratować kopalnię
Małopolska kopalnia "Brzeszcze", należąca wcześniej do Kompanii Węglowej, od dłuższego czasu była nierentowna. Na przełomie 2014 i 2015 r. została przekazana do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która m.in. zajmuje się ich zamykaniem. SRK dostała pieniądze z budżetu państwa, dzięki którym górnicy otrzymywali kasę za zaległe pensje, a kopalnię utrzymywano przy życiu.
W porozumieniu z górnikami premier Ewa Kopacz obiecała, że "Brzeszcze" nie zostaną zamknięte, a rząd poszuka dla nich inwestora. Dziś wiadomo, że jedynym inwestorem, który jest chętny na KWW "Brzeszcze", jest energetyczna spółka Tauron.
Zdaniem ekspertów koncernu, "Brzeszcze" mają obiecujący pokład węgla, po dotarciu do którego kopalnia może zarabiać. Potrzeba jednak na to 250 mln zł. Tauron ich nie ma, bo sam jest zadłużony. Dlatego wymyślono, że kopalnię przejmie za symboliczny 1 zł utworzona w tym celu spółka. Mają do niej wejść - oprócz Tauronu - Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego i zasobna w 100 mln zł elektrownia w Niedzicy.
Związkowcy są na nie
Pomysł rządu niemal natychmiast został oprotestowany przez związkowców z ,,Solidarności". Zarówno tej z Niedzicy, jak i Brzeszcz. - Połączenie naszej firmy z nierentowną kopalnią to głupota - mówią działacze "S" z firmy ZEW Niedzica. By rząd mógł przed wyborami pochwalić się uratowaniem kopalni, poświęci naszą firmę i będziemy mieć kłopoty. Jak mówią związkowcy z Pienin - którzy swoje postulaty zawarli też w liście do ministra skarbu Andrzeja Czerwińskiego - ich firma przez 17 lat istnienia wypracowała 100 mln zł nadwyżki po to, by kiedyś je zainwestować w swój rozwój. - Ten moment przyszedł teraz, bo od 1 stycznia 2016 r. sami możemy mieć kłopoty finansowe - mówią związkowcy.
Zmieniona przez rząd ustawa o Odnawialnych Źródłach Energii sprawia, że za prąd wytwarzany w elektrowniach wodnych starszych niż 15 lat (taka jest w Pieninach) koncerny energetyczne nie będą już musiały płacić większych stawek jak za prąd z elektrowni węglowych. Tym samym ZEW może stracić nawet połowę swych obecnych dochodów. Racji kolegów z Niedzicy bronią też związkowcy z "Brzeszcz".
- Rząd chce skłócić związki zawodowe - mówi Stanisław Kłysz z "Solidarności" w Brzeszczach. Nie dziwi się kolegom z Niedzicy, że protestują. Bo jak inaczej podejść do tego pomysłu? Budowanie kolejnych spółek córek, do których mają wejść rozmaite firmy, dobije nie tylko kopalnię, ale i elektrownię w Niedzicy.
ZEW i MARR milczą...
Wczoraj komentarza do pomysłu połączenia ZEW z kopalnią w Małopolsce zachodniej nie dał "Krakowskiej" prezes ZEW Grzegorz Podlewski, bo był nieobecny. Z kolei biuro prasowe Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego poinformowało redakcję, że "na aktualnym poziomie negocjacji oraz ze względu na przyjętą klauzulę poufności Zarząd MARR S.A. nie udziela w powyższym temacie informacji".
PO pomysłu broni
- Od samego początku ideą ratowania kopalni "Brzeszcze" była inwestycja w nią poprzez spółki energetyczne - mówi Andrzej Gut Mostowy, poseł Platformy Obywatelskiej z Zakopanego. Chodzi o współdziałanie kopalni węglowej z elektrowniami. To dość naturalne połączenie. Związki zawodowe w obu firmach protestują, bo popierają inną opcję polityczną - odpiera zarzuty Gut Mostowy.
Czy ZEW Niedzica faktycznie weźmie udział w ratowaniu KWW Brzeszcze dowiemy się jeszcze przed wyborami.
Źródło: Gazeta Krakowska
