Grubo ponad sto osób od rana nie opuszczało placu przed fabryką. - Nikt nam potem nie zarzuci, że nie byliśmy gotowi do pracy - tłumaczyli zatrudnieni w FMT. Potwierdzali swoją obecność, podpisując się na prowizorycznych listach krążących w tłumie.
Czy cokolwiek zapowiadało nagły upadek zakładu? Na pewno nie zaległości finansowe, bo pensje wypłacano regularnie. Ostatnią, za lipiec, pracownicy dostali w czwartek, dzień przed terminem.
- Teraz mam wrażenie, że to przyspieszenie wypłaty chyba nie było przypadkowe - mówi Leszek Wzorek. Tomasz Kowalski w czwartek miał drugą zmianę. Zdziwił się, że w środku nocy w zakładzie pojawili się ludzie z kierownictwa. - Mówili, że przyjechali szukać jakichś dokumentów i zamkną hale. No to zamknęli na dobre - opowiada, zerkając na kręcących się za bramą ochroniarzy.
Tomasz Kowalski skojarzył, że dzień wcześniej z zakładu wywożono niedokończone jeszcze maszyny. - To było bardzo dziwne, ale teraz już wiemy, że zabierano widocznie wszystko, co przedstawiało jeszcze jakąś wartość - mówi.
Z kierownictwa zakładu z tłumem przed bramą nie spotkał się nikt. - Nie mamy pojęcia, co z nami teraz będzie - martwiła się jedna z kobiet. Zaskoczenia rozwojem wypadków nie kryli również pracownicy administracji firmy, których także ochrona nie wpuściła do biur.
"Angielski zarząd FMT poinformował mnie, że FMT nie jest wypłacalne i powinni, zgodnie z prawem, złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości w sądzie w Tarnowie bezzwłocznie" - napisał w liście do załogi Mike Berry w imieniu angielskiego zarządu spółki. Nie wyklucza, że w firmie pojawi się jeszcze jakiś inwestor, a zakład zostanie otwarty 20 sierpnia. - Chyba tylko po to, żeby formalnie wszystkich zwolnić - komentują ludzie.
Fabryka Maszyn Tarnów powstała pod koniec 2010 roku po sprzedaży cywilnej części produkcji Zakładów Mechanicznych. Inwestorem jest brytyjska 600 Group. Anglicy przenieśli do Tarnowa swoją produkcję obrabiarek z Tajwanu. Atutem Tarnowa miały być stosunkowo niskie koszty produkcji, a także wysoka jakość maszyn opuszczających zakłady.
Pracownicy zapowiedzieli, że przed bramą wejściową pojawiać się będą codziennie, w oczekiwaniu na to, co się stanie 20 sierpnia. - Formalnie nikt nas nie zwolnił, więc nie mamy innego wyjścia - stwierdzili. Codziennie mają tam być również sporządzane listy obecności.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!