W drodze do historycznego zwycięstwa wygrali 7 spotkań. W finale imprezy rozstawiona z numerem 6 nasza para spotkała się z Amerykanami Philem Dalhausserem i Seanem Rosenthalem.
To ekipa zza Atlantyku była faworytem, gdyż triumfowała w dwóch poprzednich turniejach cyklu (20 wygranych meczów) i zmierzała po trzeci z rzędu sukces (nikomu wcześniej się to nie udało).
Polacy zwyciężyli 2:1 (21:18, 13:21, 15:13). W ostatniej partii prowadzili 12:8, ale rywale zbliżyli się na jedno "oczko" (12:11).
- Wzięliśmy wtedy czas i powiedzieliśmy sobie: skoncentrujmy się - relacjonuje Fijałek. - To pomogło i udało się wygrać. Nie zdradzę taktyki, ale z tymi Amerykanami wygraliśmy po raz drugi w tym roku, więc wiemy, jak z nimi grać. W pierwszym secie mieliśmy kilka szczęśliwych zagrywek, w drugim sytuacja się zmieniła, to rywale posłali dwa, trzy asy.
W tie-breaku walczyliśmy punkt za punkt i to my byliśmy górą. Nie mamy czasu świętować w Holandii, szampana napijemy się w samolocie do Los Angeles (tam odbędzie się kolejny turniej cyklu - przyp.).
Za historyczny sukces - to pierwsze zwycięstwo polskiego duetu w prestiżowym cyklu - nasi siatkarze dostali w nagrodzę 72 tys. dolarów.