Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frankowski: nie zapomnę Janasowi tego, że nie zabrał mnie na mundial

Redakcja
Kapitan lidera ekstraklasy, Jagiellonii Białystok, Tomasz Frankowski gra tak, aby nie narazić się na kontuzje
Kapitan lidera ekstraklasy, Jagiellonii Białystok, Tomasz Frankowski gra tak, aby nie narazić się na kontuzje Wojciech Matusik
- Ja nigdy nie mam dość goli, jestem na nie pazerny - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" były piłkarz Wisły Kraków, Tomasz Frankowski.

Sześć goli w tym sezonie, łącznie już 139 w lidze. Jagiellonia pierwsza w ekstraklasie. Idziecie na mistrza, a Pan na króla strzelców ekstraklasy?
Spokojnie. Dopiero dziewięć kolejek za nami.

Zobacz także: W Wiśle spokojnie. Na razie

Białystok opanowała jednak euforia już teraz.
Bo prawda jest taka, że chyba już nikt nie pamięta, kiedy my przegraliśmy u siebie. Bodaj 13 miesięcy temu. Dla Białegostoku to nowość. Nigdy wcześniej drużyna nie była w takiej sytuacji. Scenariusz w ostatnich latach wyglądał tak, że u siebie było nieźle. A na wyjeździe baty. Teraz wygrywamy wszędzie.

Jagiellonia jest taka mocna czy potentaci słabi?
Chciałbym wierzyć, że to my jesteśmy mocni. Proszę spojrzeć na tę drużynę. Od czasu, kiedy tu przyszedłem półtora roku temu, zachował się tylko szkielet. Ja, Skerla, Hermes, Cionek. Reszta jest mądrze dobierana. Przychodzą coraz lepsi zawodnicy. Polityka transferowa klubu jest długofalowa i rozsądna. To daje efekty. A przypadku też pewnie trochę w tym wszystkim jest. Jak to w piłce. Spójrzmy na van Gaala i Bayern Monachium w poprzednim sezonie. Już mieli go zwalniać, ale nagle coś tam zaskoczyło. Zdobył dublet i jeszcze wystąpił w finale Ligi Mistrzów. My też parę razy wygraliśmy trochę przypadkowo. Jak choćby w Zabrzu czy Gdańsku.

Ma Pan 36 lat, a strzela gole z taką łatwością jak 10 lat temu. A wydawało się, że wracał Pan do Białegostoku na piłkarską emeryturę.
Kiedy wyjeżdżałem do Hiszpanii w wieku 32 lat, też nie myślałem o emeryturze, tylko kombinowałem, jak tu nastrzelać jak najwięcej bramek. Podobnie jest tym razem. Ja nigdy nie mam dość goli, jestem na nie pazerny. Strzelę jednego i momentalnie zaczynam myśleć o następnym. Kiedy poszedłem do Wolverhampton, to liga angielska brutalnie zweryfikowała moje chęci. Ale teraz wszystko wróciło do normy.

Jaka jest Pana metoda na piłkarską długowieczność? Tak dobrze się Pan prowadzi?
Tak mi się wydaje. Chociaż nie tak dobrze, jak wówczas, kiedy grałem w Chicago. Wtedy stałem się fanem zdrowej żywności. Stosowałem dietę specjalnie dobraną do mojej grupy krwi. W Białymstoku, jak każdy piłkarz, raz na miesiąc pójdę na jakieś piwo czy fast fooda. Częściej jednak jem lekkie rzeczy, piję mleko sojowe, w lodówce zawsze stoi benekol. Istotne jest też to, w jaki sposób gram. Jest on dość prosty. Nie wdaję się w zbyt dużą liczbę dryblingów, które skutkują częstymi kontuzjami.

Pana kolega z ataku w czasach gry w Wiśle i reprezentacji, Maciej Żurawski, też wrócił do Polski i choć jest od Pana młodszy, nosi się z zamiarem zakończenia kariery. Nie jest w stanie strzelać goli dla Wisły.
Też się dziwię, bo nie dość, że Maciek jest młodszy, to jest większej postury, zawsze miał lepszą wydolność i szybkość. Tylko podczas pierwszych pięciu kroków mogłem się z nim ścigać. Sądziłem, że będzie walczył w tym sezonie o króla strzelców. Liczę jednak, że jeszcze stanie na nogi. Tak jak Artur Wichniarek z Lecha Poznań.
Trener Michał Probierz chwali Pana także za zajmowanie się młodzieżą.
Staram się pomagać nie tylko w kwestiach piłkarskich, ale także życiowych. Nie uciekam od odpowiedzialności, jak dzieje się coś złego. I nie jestem z tych, którzy nie potrafią znaleźć problemu u siebie. Słyszałem, że Iwańskiego odsunęli od Legii, bo zdrowo opieprzał kolegów w szatni. Ja raczej rozmawiam.

Potrafił Pan okiełznać Kamila Grosickiego, co nie udało się nikomu, kiedy grał w Legii.
Zaprzyjaźniłem się z nim. To fajny chłopak. Razem gramy, razem chodzimy na kolacje. Lepiej, jak go czasem wezmę z sobą, bo jest pod kontrolą i nic złego nie chodzi mu po głowie. Zresztą Kamil w formie to mój atut. On gdzieś przy skrzydle absorbuje 2-3 obrońców, a ja mam wtedy swobodę przed bramką.

Za niespełna dwa tygodnie do Białegostoku przyjedzie Polonia Pawła Janasa. Pamięta Pan jeszcze, że nie zabrał Pana na mundial?
Pamiętam i zawsze będę pamiętać.

Dwie brameczki wbite rywalowi zagoją starą ranę?
Byle ktoś strzelił je dla Jagiellonii. Ale jak ja stanę przed szansą, to pan trener może być pewien, że nie zadrży mi noga.

rozmawiał Cezary Kowalski

Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**

Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta**

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska