Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Geotermy były wędką na wyborcę. Ale czy obietnic uda się dotrzymać?

Halina Gajda
Halina Gajda
Tomasz Matusiak
Wizja term w Gorlickiem oddala się coraz bardziej. Wszystko rozbija się o pieniądze. Niby mamy odwierty górnicze, ale koszty adaptacji i badań sięgają dziesiątków milionów złotych.

Rzesze turystów ciągnące w Gorlickie, by pomoczyć się w ciepłych wodach, przy okazji robiące zakupy w okolicznych sklepach, nocujące w naszych pensjonatach...

Fantasmagoria? Wizja wiedźmy-przepowiadaczki? Nic z tych rzeczy, to po prostu samorządowa obietnica, nie tylko obecnej kadencji , ale lekko licząc, tak ze trzech poprzednich ekip. Sprawdziliśmy, co z tego zostało.

Mniej kosztowny wariant awaryjny

Małgorzata Małuch zapewnia, że o temacie nie zapomniała, ale trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że nie mówi z taką energią, jak przed laty. O klasycznych geotermiach już nawet nie wspomina, teraz skłania się bardziej do basenów ogrzewanych za pomocą pomp ciepła.

- Nie wyczynowych, tylko takich bardziej „sadzawkowych”, służących do relaksu - tłumaczy.

W sumie to ona powinna być szczególnie zainteresowana tematem, bo odwiert w Sękowej został oceniony jako najbardziej obiecujący. Jest tylko jedno małe „ale”. Pieniądze.

- Na samo badanie odwiertu potrzeba, wedle szacunkowych kosztów, od 6 do 8 milionów złotych - wylicza.

Takie badanie to trochę jak wróżenie z fusów, bo kasę tak czy owak trzeba wydać, a efekt nie jest pewny. Nie wiemy bowiem, czy woda okaże się dobra do użycia, nawet po uzdatnieniu, ani też, jaką ma temperaturę, skład chemiczny.

- Z kolei bez badań nie ma nawet mowy o tym, by starać się o pieniądze na zasadniczą inwestycję, czyli budowę. Nawet gdyby robić to w partnerstwie publiczno-prywatnym, to ci, którzy mają wyłożyć pieniądze, muszą wiedzieć na co - uzasadnia.

Kieszenie muszą być wypełnione po brzegi

O skali takich przedsięwzięć, mamy okazję przekonać się, powiedzmy, po sąsiedzku. Z początkiem czerwca w Chochołowie rusza największy na Podhalu kompleks term.

- Najatrakcyjniejsza jest strefa mokra, w której mamy baseny, jacuzzi oraz potężne saunarium. Do tego dochodzi strefa sucha z restauracją na trzysta osób, salą konferencyjną, gabinetami spa, salą fitness - wylicza Kinga Ciernik, kierownik do spraw marketingu Chochołowskich Term.

Koszt to bagatela 120 milionów złotych, z czego połowę stanowiła unijna dotacja.

Podobnie było w Jeleniej Górze, z tym że tutaj kosztowało to ponad sześćdziesiąt milionów złotych. Niemal piętnaście dołożyła Unia. Koszty były mniejsze tylko dlatego, że Cieplice mają tradycje uzdrowiskowe, a woda termalna była tam od zawsze. Robert Grześkowiak ze spółki Termy Cieplice wyjaśnił nam, że w ich przypadku niepotrzebne były więc poszukiwania, badania i wszystkie koszty z tym związane.

Obrazowo rzecz ujmując, kompleks term został zbudowany na bazie rury z wodą, poprowadzonej z działającego uzdrowiska. I choć atrakcji w nim pod dostatkiem, to wciąż inwestycja pracuje na zwrot.

Kolejny w kraju kompleks geotermalny powstaje w Koninie. Na razie to dopiero początek, bo oprócz „zasadniczej” rury w ziemi, nie ma tam wiele więcej. Jak udało nam się ustalić, kosztowało to ponad 15 milionów złotych. Do całości, takiej technicznej, potrzebna jest jeszcze druga rura, fachowcy mówią o niej: zatłaczająca. O kosztach, jakie trzeba jeszcze będzie ponieść, na razie niewiele wiadomo.

Unikalność kontra szara rzeczywistość

Wizja geotermalnych basenów w Gorlickiem tak naprawdę rozbłysła sześć lat temu, podczas konferencji w starostwie. Optymizm bił ze wszystkich. Przedstawiciele, między innymi krakowskiego AGH-u i PGNiG-u, sugerowali, że warto by się zastanowić nad wykorzystaniem odwiertów, z których jeszcze do niedawna czerpano ropę.

- Najbardziej predysponowane są odwierty w rejonie Sękowej, miasta i Ropy. Na szczęście rejon Gorlic posiada otwory wiertnicze oraz ich precyzyjne dane techniczne, co jest unikatem w skali całej Polski - mówił dr inż. Jaromir Probulski z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

Wyobraźnia samorządowców rozpaliła się do czerwoności, i to na długo. Przed dwoma laty, tuż przed wyborami samorządowymi, pomysłem zachłysnął się również obecny burmistrz Rafał Kukla.

Podczas przedwyborczych debat wspominał o geotermiach jako wielkiej szansie na rozwój turystyki w regionie. Dzisiaj już taki pewny tego nie jest. Dał temu jasny wyraz w odpowiedzi na pytanie Tomasza Szczepanika, radnego miejskiego, powołując się na opinię głównego geologa kraju, według której warunki temperaturowe w naszych głębokich odwiertach są umiarkowanie optymistyczne, o kosztach nie wspominając.

Aczkolwiek twierdzi, że wszystko jest jeszcze do zrobienia. Jak? Rękoma uczelni, które mogłyby badania przeprowadzić w ramach swojej działalności naukowej. Deklaruje, że planowane są już spotkania z rektorami. Ewentualnych terminów tychże jednak nie podaje.

Naukowe dywagacje o milionach złotych

W 2009 roku Towarzystwo Geosynoptyków Geos z Krakowa przygotowało studium opłacalności takich inwestycji właśnie w Gorlickiem. Wyniki już wówczas nie dawały szczególnych argumentów, by o temat zabiegać. Wprawdzie w przywoływanym odwiercie Gorlice 13, na głębokości nieco ponad trzech tysięcy metrów są przesłanki, że może tam być woda nawet o temperaturze 115 stopni Celsjusza, to kłopot jest gdzie indziej - informacje o składzie chemicznym są szczątkowe i trudno cokolwiek wyrokować o właściwościach leczniczych. A te w termach są przecież najbardziej istotne, bo przyciągają turystów. Jak choćby gorliczanina Marka Porębskiego.

- Mam wprawdzie tylko pięćdziesiątkę, ale pogruchotany kręgosłup i kłopoty ze stawami - opowiada nam. - Jak sobie poleżę na przykład w Różbachach Wyżnych, to od razu lepiej się czuję. Na pewno pojadę do Chochołowa - zapewnia.

I tu znowu wracamy do pieniędzy.

- Koszty rekonstrukcji i adaptacji otworów „naftowych” w rejonie Gorlic do celów geotermalnych mogą być znaczne. Od 4,2 miliona złotych za otwór o głębokości około 1100 metrów do ponad 8,1 miliona w przypadku rekonstrukcji otworu Gorlice 13 (ponad pięć tysięcy metrów głębokości) na terenie gminy Sękowa - wyjaśnia nam Marek Hajto z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Gdyby chcieć szukać nowego odwiertu, trzeba brać pod uwagę wydatek nawet 40 milionów złotych.

Małgorzata Małuch liczy, że wespół z innymi samorządami, konkretnie - z miastem i powiatem, uda się zebrać pieniądze potrzebne na wspomniane na początku badania.

- Przecież to miałaby być inwestycja nie tylko dla gminy Sękowa, ale i dla wszystkich wokół - uzasadnia.

Obstaje przy otworach górniczych. Jeśli by się to udało, byłby to swoisty ewenement. Jak dowiedzieliśmy się od Rafała Pazury, rzecznika prasowego PGNiG, jeszcze żaden z ich odwiertów nie znalazł takiego zastosowania.

Gazeta Gorlicka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska