Zacznijmy od początku. W maju ub. roku do Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu wpłynęło zawiadomienie wójta gminy Oświęcim dotyczące szeregu przestępstw, których miał się dopuścić gminny radny Paweł Jezierski.
Jeden z zarzutów dotyczył przyjęcia przez radnego łapówki w zamian za pośrednictwo w załatwieniu sprawy w instytucji samorządowej. Kolejny pomówień za pośrednictwem internetu, które mogły poniżyć wójta w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania.
Prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające i ostatecznie odmówiła podjęcia się śledztwa z uwagi na brak znamion przestępstwa w pierwszym przypadku i przedawnienie w drugim. Jej decyzję podtrzymał Sąd Rejonowy w Oświęcimiu.
Teraz role się odwróciły. Mecenas prof. dr hab. Jan Widacki, powiadomił oświęcimską prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wójta Alberta Bartosza i uznanie Pawła Jezierskiego za pokrzywdzonego w tamtej sprawie.
- W uzasadnieniu postanowienia sąd uznał za prokuraturą, iż zarzuty Alberta Bartosza są chybione, a przy tym częściowo nieprawdziwe - uzasadnia zawiadomienie mecenas Jan Widacki. - Stawianie zarzutów, choćby były tylko częściowo nieprawdziwych, wypełnia znamiona przestępstwa - dodaje.
Fałszywe oskarżenie podlega karze grzywny, ograniczenia albo pozbawienia wolności do dwóch lat.
- Postępowanie sprawdzające zostało zakończone. Prokurator odmówił wszczęcia postępowania - informuje Mariusz Słomka, zastępca Prokuratora Rejonowego w Oświęcimiu.
Radny i jego adwokat jeszcze nie zdecydowali, co zrobią dalej. - Do czasu decyzji dotyczącej tego, czy mój adwokat zdecyduje się składać zażalenie, czyli do momentu aż zapozna się z dokumentami, nie będę komentował sprawy - ucina Paweł Jezierski. - W tej sprawie chodziło mi głównie o przeprosiny, ale poczekajmy na ciąg dalszy - dodaje.
W grę wchodzi zażalenie na decyzję prokuratury, ale też proces o naruszenie dóbr osobistych.
Jak zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa i decyzję prokuratury przyjął wójt, czy przeprosi radnego Jezierskiego i czy szykuje kolejne zawiadomienia przeciwko innym radnym i dziennikarzom, jak groził?Próbowaliśmy skontaktować się telefonicznie z Albertem Bartoszem. Słyszeliśmy, że wójt albo ma jakieś spotkania, albo musiał pilnie wyjechać. Zadaliśmy więc pytania mailem. Do czasu zamykania tego numeru gazety nie było odpowiedzi.
ZOBACZ KONIECZNIE:
[a]WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 13. "Cymbergaj"
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska