Do tragedii doszło w sobotę (15 października) ok. godz. 11. Podczas wyjazdu gospodarczego OSP, gdy prowadzono prace związane z przycinką gałęzi drzewa, od strażackiego podnośnika oderwał się kosz, w którym było dwóch strażaków. Upadku z wysokości ok. siedmiu metrów nie przeżył 40-letni Krzysztof Michalik, naczelnik OSP Byszyce.
Drugi strażak został poważnie ranny. 25-latek, trafił do szpitala m.in. z pękniętą miednicą i obrażeniami klatki piersiowej. Jak podaje OSP Byszyce, wieści ze szpitala na szczęście są optymistyczne, życie mężczyzny nie jest zagrożone.
Samochód z podnośnikiem, z którego oderwał się kosz, był wypożyczony od jednostki OSP w Czarnochowicach. Przyczyny tragicznego zdarzenia wyjaśnia wielicka policja, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Wieliczce.
- Na miejscu wypadku przesłuchani zostali wszyscy jego świadkowie, a pojazd wraz z podnośnikiem i koszem zabezpieczono do oględzin przez biegłego, który będzie wyjaśniał przyczynę odpadnięcia kosza. Czekamy teraz na opinię biegłego, powinna być ona gotowa do dwóch tygodni – powiedziała w poniedziałek „Dziennikowi Polskiemu” st. sierż. Anna Jaworska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wieliczce.
OSP Byszyce zorganizowała zbiórkę funduszy dla rodziny tragicznie zmarłego 40-latka, dla jego żony oraz dwóch synów.
Jak zaznaczają strażacy, bliskim Krzysztofa jest potrzebne teraz wsparcie wielowymiarowe, także finansowe. „W podzięce za wieloletnią służbę, za bycie wspaniałym strażakiem, kompanem, przyjacielem, chcemy pomóc w tej tragedii osobom dla niego najważniejszym – żonie i synom. Zabezpieczyć ich finansowo” - pisze OSP Byszyce.
„Jest niezastąpiony dla wielu. Dla swojej rodziny i dla nas - kolegów. Pisanie o nim "śp." jest i pewnie przez długi długi czas pozostanie niewiarygodne i nierealne, nie tylko dla mnie”. „Wielokrotnie specjalnie zostawiał otwarte okno w sypialni, żeby słyszeć alarm. (…). Nawet jak życie dawało mu w kość, znalazł czas aby nieść pomoc innym”. „Prawdziwy pasjonat straży (…), wspaniały mąż i ojciec. To dla nas ogromna strata, z którą wciąż nie możemy się pogodzić. „Kolega z wielkim sercem (…) Mógłbym się uczyć od niego życia, pracowitości, empatii”. „Zostawiał samochód przodem do wyjazdu i miał przyszykowane ubranie, aby w razie alarmu być jak najszybciej”. Tak pamiętają Krzysztofa jego koledzy i koleżanki z byszyckiej jednostki.
Założono, że zbiórka potrwa 90 dni. Zamierzeniem jest zebranie 200 tys. zł. Do poniedziałkowego popołudnia darczyńcy przekazali ponad 21 tys. zł. Zbiórka z mottem „Śmierć na służbie – OSP Byszyce” jest prowadzona na zrzutka.pl (link do zbiórki: https://zrzutka.pl/v4sbnd)
- Wielki horoskop na jesień. To będzie czas pełen zawirowań!
- Malowniczy zakątek pod Krakowem: zamek, jezioro z zaporą i piękne drewniane chaty
- Czadoman i Ewelina Lisowska w Wieliczce. Koncertowy jubileusz 150-lecia OSP
- Rok utrudnień drogowych pod Krakowem. Rusza przebudowa ważnej trasy
- Szykują nowy wariant przebiegu S7? Mieszkańcy mają obawy, samorządowcy ucinają temat
- Dożynkowe witacze w Gdowie: rolnicy, młyn, wóz drabiniasty. Jest i Tadeusz Kantor!
Pierwszy raz w historii zmieniono kurs planetoidy
