O Szymonie było głośno od dłuższego czasu. Pochodzi z tzw. dobrego domu. Matka to emerytowana nauczycielka i była radna, ojciec prowadzi sklep. Ale syn nie poszedł w ich ślady. Szkoły średniej nie skończył, trochę pracował za granicą - w USA, Islandii, trochę na budowach w kraju. W 2012 roku został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za znęcanie się nad swoją rodziną.
Ludzie woleli schodzić mu z drogi. Gdy w prima aprilis 2013 r. przyszedł na lokalny festyn, nie był mile widziany. W remizie "Czester" zauważył braci Jacka i Mateusza K. Mateusz nie podał mu ręki na przywitanie, za to poradził, by się zmienił w stosunku do swoich rodziców. "Czester" bez ostrzeżenia uderzył Mateusza K. w twarz i złamał mu nos. 23-latek powiedział bratu o incydencie, a wtedy Jacek K. postanowił pojedynkować się na pięści z agresywnym góralem.
Okazało się, że Szymon P. został już wyrzucony z remizy przez strażaków. Jacek K. rzucił się w pogoń. Biegł na skróty i pierwszy dotarł do domu "Czestera". Szymon P. zdążył z kotłowni wziąć siekierę. Jacek K. postanowił sforsować ogrodzenie, ale zaczepił o nie nogawką spodni i sznurówką. Wtedy doskoczył do niego "Czester" i bezbronnego dwa razy uderzył siekierą. Raz w głową, drugi w plecy. K. stracił przytomność, mocno krwawił. - Ja was wszystkich pozabijam! - krzyczał i straszył siekierą. Sprawdził, czy ranny żyje i dopiero wtedy wyrzucił siekierę.
Podszedł ojciec "Czestera", nożem odciął sznurówkę Jacka K. i wpuścił na posesję jego kolegów. Zawiadomiono pogotowie i policję. Szymon P. po zatrzymaniu usiłował jeszcze zniszczyć radiowóz, a w szpitalu znieważył lekarza. Za to otrzymał kolejne zarzuty. Przed sądem odpowiadał przede wszystkim za usiłowanie zabójstwa Jacka K. Nie przyznawał się, ale potwierdzał, że pobił mężczyznę. - Wziąłem siekierę, bo obawiałem się o swoje życie - mówił.
Sędziowie uznali, że przekroczył granice obrony koniecznej i zastosował środek obrony niewspółmierny do ataku. Skazali Szymona P. na osiem lat więzienia.
Pokrzywdzony Jacek K. przeszedł kilka operacji. Po zdarzeniu stracił pracę, wymaga rehabilitacji i dalszego leczenia. Sąd zdecydował, że "Czester" ma mu zapłacić 43 tys. odszkodowania i zadośćuczynienia.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!