Pierwsze zgłoszenie o poczynaniach kierowcy toyoty dotarły do dyżurnego policji z ulicy zamkowej. Mieszkańcy opisywali, że kierowca co chwila zahacza o krawężniki, wjeżdża na chodniki. Słowem - zachowuje się jak pijany. Zanim patrol zdołał dotrzeć na zamkową, przyszło kolejne zgłoszenie. Tym razem z ulicy Słowackiego. Dzwoniła kobieta, że w jej auto uderzyła właśnie toyota, a kierowca odjechał z miejsca zdarzenia.
- Policjantom opowiadała, że widziała, że nadjeżdżający z przeciwka samochód jedzie zygzakiem, więc się zatrzymała - relacjonuje Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy KPP w Gorlicach.
Miała nadzieję, że uda się jej uniknąć kolizji. Niestety...
- Kobieta pojechała za sprawcą, który zatrzymał się na parkingu u skraju ulicy, tuż przed wyjściem do parku - dodaje Szczepanek.
Mężczyzna wysiadł z auta i pomaszerował prosto do domu. Chwilę później na miejscu pojawił się patrol policji. Mundurowi wprosili się na wizytę z nieodłącznym alkomatem. Okazało się, że 72-latek wydmuchał 2,1 promila alkoholu. Został zatrzymany w policyjnym areszcie, gdy wytrzeźwieje, usłyszy zarzuty – kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości i stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym.
ZOBACZ KONIECZNIE
