Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Mieszkańcy z ulicy Bieckiej przy wylotówce od lat proszą o chodnik. Z trudem udaje się im przejść do sklepu, szkoły, na przystanek

Halina Gajda
Halina Gajda
Przy krajówce, na wysokości zjazdu na ulicę Jagodową z mieszkańcami tej części miasta staliśmy mniej więcej kwadrans. Przez ten czas, trasą przejechała, lekko licząc setka osobówek, tirów, autobusów. Pęd powietrza jest przy tym taki, że tylko wpaść do fosy. Zresztą na tych, doskonale widać wydeptane ścieżki, bo ludzie muszą jakość żyć - dojść do sklepu, szkoły, przystanku. W końcu lepiej się ubłocić niż dać zabić.

Wrota do miasta, DK 28, od granicy z Klęczanami do świateł na wysokości Skrzyńskich jest jakiś kilometr. Wzdłuż, dom przy domu, w kilku szeregach. Mieszkają tu całe rodziny. I chcą mieszkać, ale bez zastanawiania się, jak bezpiecznie dojść po zakupy, do szkoły po dziecko, czy na przystanek, żeby dojechać do pracy.

- Dzień w dzień, bez względu na porę w obie strony ciągną sznury samochodów. Nie wszyscy zwracają uwagę, że wokół są domy, więc i piesi mogą pojawić się na poboczach. Dociskają pedał gazu, a ten, kto idzie poboczem, może się tylko modlić, żeby nie wpaść pod koła - mówi Lucyna Jamro, radna miejska.

Oślepiona przez pędzące samochody, wpadła do fosy

Radnej wtórują inni. Opowiadają absurdalne historie. Nie da się tego inaczej nazwać. Bo co powiedzieć matce, która nie wysiada na przystanku blisko domu, na Bieckiej, tylko wybiera kursy, które jadą przez Skrzyńskich? I tam wysiada? Woli nadłożyć kilkaset metrów, niż zastanawiać się, jak przejść przez drogę.

- Mnie zatrzymał patrol policji - mówi z kolei Elżbieta Konieczny. - Bo szłam złą stroną jezdni. To ja się teraz pytam: jak mam przejść, skoro cały czas jest ruch. My tu nawet pasów nie mamy - skarży się.

Wielu zaliczyło ucieczkę do fosy albo wręcz zostali do niej zdmuchnięci, gdy mijały się dwa autobusy albo tiry. Pęd powietrza potrafi sponiewierać dorosłego, a dziecko najpewniej skończyłoby pod kołami. Cecylia Rokita długo będzie pamiętała pewien wieczór. Szła wieczorem od sąsiadki.
- Oślepiły mnie światła samochodów - opowiada. - Wpadłam do fosy, tak nieszczęśliwie, że złamałam nogę - dodaje.

Uraz okazał się naprawdę fatalny. Nogę trzeba było śrubować. Od tego czasu chodzi o lasce. O bólu nawet nie wspomina. Pas pobocza jest stosunkowo wąski, a niżej jest dosyć głęboki rów. Starsza kobieta nawet nie miała szans, żeby się jakoś bronić przed upadkiem. W zimie jest jeszcze gorzej, bo na poboczach leży odwalony przez pługi śnieg. Maszerują więc jezdnią. Inaczej się nie da. - Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś nam pomógł - Renata Basista, jedna z mieszkanek stawia dramatyczne pytanie wprost.

Urzędniczym okiem: jest za mało pieszych...

O chodnik walczą od kilku lat. Pomiędzy urzędami krążą pisma. Droga jest w zarządzie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wszyscy to wiedzą i rozumieją. Lucyna Jamro o chodnik upominała się wiele razy. Na razie udało się jej wywalczyć poprawę stanu poboczy. Na ostatniej sesji poprosiła burmistrza, żeby przedstawił swoje działania w tym zakresie. - Wiemy, że taka inwestycja to nie kwesta miesiąca czy dwóch, ale niech burmistrz czy inne służby, które są do tego władne, zaczną cokolwiek robić. Bo od lat słyszymy tylko, że interpelacje, wnioski zostały przesłane do GDDKiA. Ta zaś odpisuje, że wedle jej obliczeń ruch pieszych jest zbyt mały, by budować chodnik. I wszyscy czują się rozgrzeszeni, jakby tematu nie było - dodaje.

Są zdeterminowani. Chcą, by burmistrz spotkał się z nimi na miejscu. Proszą, by zaprosił przedstawiciela zarządcy drogi. Nie zamierzają robić awantury, tylko pokazać, że dłużej tak żyć się po prostu nie da. Aut przecież nie ubywa, wręcz przeciwnie: im nowsze, tym szybsze. - Wokół sporo działek. Wcześniej czy później ktoś je zasiedli - mówi Helena Popielec. - Ludzi będzie tu przybywać - dodaje z przekonaniem.

Mówią: chodnik to konkretny koszt, ale przecież można to robić etapami, co roku po kilkadziesiąt metrów. Radna poprosiła o informację, czy poza jej interpelacjami, które są przekazywane do zarządcy, władze miasta podjęły jakiekolwiek kroki w sprawie konieczności realizacji zadania.
- Ościenne gminy, na drogach niżej kategorii mają chodniki, właśnie dlatego, by było bezpieczniej - argumentowała.
Czeka na teraz odpowiedź na interpelację.

WIDEO: Trzy Szybkie. Kryzys Kościoła katolickiego w Polsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska