Przypomnijmy, że do wypadku doszło wieczorem 8 stycznia na trakcie kolejowym pomiędzy Zagórzanami a Moszczenicą. Tuż po wypadku, do śledczych zgłosiła się osoba, która oświadczyła, że ofiarą może być ktoś z grona jej bliskich. Nie miała jednak co do tego pewności.
- W śledztwie ofiara nadal funkcjonuje, jako osoba o nieustalonej tożsamości – wyjaśnia nam prokurator Cebo.
Ciało ofiary nie zostanie pochowane do chwili, gdy znane będą wyniki badań genetycznych.
Takie środki ostrożności wynikają z oczywistych przyczyn: w przypadku, gdy stan ciała nie pozwala na jego weryfikację, nie można go pochować pod domniemanym imieniem i nazwiskiem. Historia zna bowiem przypadki, że w toku wyjaśniania okoliczności śmierci, okazywało się, że to nieprawda.
Tragedia na torach w Zagórzanach. Pieszy zginął na przejeźdz...
Świadek relacjonuje: usłyszeliśmy wielki trzask
Z relacji maszynisty wiadomo, że ofiara nie weszła na tory bezpośrednio pod nadjeżdżający pociąg, ale leżała już na nich. Na skutek wypadku, ciało zostało rozczłonkowane. Składem Hubala Jasło-Kraków podróżowało tego dnia około 120 osób, a pośród nich jaślanin Michał Babiarz, utalentowany pianista, student wrocławskiej akademii muzycznej, obecnie mieszkający w Krakowie. 22-latek, który w wolnym czasie promuje połączenia kolejowe w ramach grupy „Kolej na Jasło”, nie kryje, że to, co się stało, dla wszystkich uczestników zdarzenia było traumatycznym przeżyciem.
- Pociąg odjechał z Jasła planowo o godzinie 18.33. W chwili wypadku, na pokładzie znajdowało się 120 pasażerów, w tym 70 z powiatu jasielskiego. Dramat rozegrał się około trzystu metrów przed przystankiem w Moszczenicy. Usłyszeliśmy wielki trzask. Pociągiem zatrzęsło, do tego stopnia, że na chwilę zgasły światła. Wszyscy się przelękli. Maszynista awaryjnie zahamował, widziałem, jak wraz z pozostałymi członkami załogi wybiegł z pociągu, z latarkami krążyli wokół składu. Przez jakieś dwadzieścia minut żaden z pasażerów nie wiedział, co się stało. Później powiedziano, że to śmiertelny wypadek i musimy czekać na decyzję, co dalej z naszą podróżą - relacjonuje Michał Babiarz.
Kolejowy nasyp, na którym doszło do zdarzenia, prowadzi głównie przez łąki. W bliskim sąsiedztwie nie ma zbyt wielu zabudowań, bo te skupione są przede wszystkim wzdłuż drogi wojewódzkiej. By dotrzeć na ten odcinek kolejowego szlaku, trzeba dobrze znać teren z jego polnymi ścieżkami i miedzami.
- Garść zapomnianych widoków z Gorlic: Krzaklewski na Rynku, Kwaśniewski przed GCK
- Od 15 stycznia rusza Rowerowa Radocyna. Do wyboru będzie kilkanaście tras
- Lipinki. Kuchnia na dwieście obiadów dla uczniów i przedszkolaków
- Nie będzie odbudowy karczmy w Uściu Gorlickim, ale gmina znalazła inne rozwiązanie
