Witamy wiosno - mówią przez zęby strażacy. Nie, żeby mieli coś do pory roku albo byli wielbicielami zasp po dachy, tylko dla nich wiosna oznacza dyżur w remizie niemal przez całą dobę. To samo jest w komendzie w Gorlicach. Wszystko przez płonące łąki.
Podpalenie - akt terroru w lokalnej skali
Tylko we wtorek, w mniej niż sześć godzin, wyjeżdżali do takich akcji dwanaście razy!
- W strażackiej nomenklaturze mówimy o tym - akt terroru - podkreśla z mocą Dariusz Surmacz, oficer prasowy KP PSP w Gorlicach. - Bo nie chodzi o sytuacje, gdy ktoś w sposób kontrolowany wypala sobie fosę czy kawałek łąki, ale o regularne podpalenia - dodaje.
Na czele, niestety od lat, są gminy Lipinki, Gorlice i Biecz. W Bednarce i Rozdzielu nie brakuje cały hektarów nieużytków. Suche jak wiór wysokie trawy, to doskonały materiał - wystarczy iskra, papierosowy pet, a wszystko zajmuje się wysokim, czasem nawet na dwa trzy metry, ogniem. We wtorek, w teren pojechała ponad setka strażaków, a od początku roku, do walki z płonącymi areałami skierowanych ich zostało ponad 320.
Ruszył "Festiwal Głupoty". Giną zwierzęta i ludzie, akcje ko...
Jak mantrę, strażacy powtarzają o kosztach takich wyjazdów. Około 600 złotych każdy, pomnożony przez 40, bo tyle do tej pory mieliśmy takich akcji, daje okrągłe 24 tysiące, a to dopiero początek. Gorzej, gdy w wyniku pożaru, w płomieniach staje dom, altana, stodoła. Przykład? Pierwszy z brzegu, z ostatniego tygodnia, z okocimskiego podwórka. Tam, przy ul. ks. Franciszka Kazka w płomieniach stanął drewnianym budynek. Części nie udało się uratować - strawił ją ogień. Straty zostały oszacowane na około dziesięć tysięcy złotych.
W szkole, w kościele - wszędzie przestrzegają
O szkodliwości takich praktyk mówią ci, którzy ekologią zajmują się na co dzień. - Podczas wypalania traw uszkodzona zostaje mikrofauna i mikroflora - tłumaczy Jarosław Mikietyński z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Owady oraz inne małe żyjątka giną w płomieniach. Choćby dżdżownice, które spulchniają ziemię. Mikroflora jest natomiast niezbędna do utrzymania równowagi biologicznej w biocenozie - wyjaśnia.
Wciąż pokutuje pogląd, że wypalenie trawy gwarantuje, że nowa trawa wyrośnie szybciej i lepiej. Nic bardziej mylnego. Popiół wcale nie działa dobrze na glebę, bo niszczy warstwę próchnicy.
Czesław Rakoczy, wójt gminy Lipinki na hasło „wypalanie łąk” zawiesza głos. - Trąbimy w szkołach, księża z ambony zwracają uwagę, żeby tego nie robić. I co? Wszystko to, jak wołanie na puszczy - mówi zrezygnowanym głosem.
Twierdzi, że gmina nie ma niestety możliwości, by sprawdzać, co dzieje się, kto nie wykasza łąk, tylko latami leżą odłogiem. - Z drugiej strony, trudno sobie jakoś wyobrazić, że wyślemy w teren ekipę, która podejmie się takiego zadania - mówi wprost. - Od razu nas zasypią, że łamiemy prywatność, ochronę danych osobowych i kto wie, co jeszcze - komentuje.
Sposobu, jak walczyć z łąkowymi piromanami niestety nie zna.
Może sposób na nich znajdzie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Przecież realizuje wnioski obszarowe. - Jeśli okazałoby się, że rolnik zgłosił łąkę do dopłaty, a zamiast wykosić - wypaliłby ją, musiałby się liczyć ze wstrzymaniem wypłaty - przestrzega Mirosław Waląg, kierownik gorlickiego biura powiatowego ARiMR.
Pokusiliśmy się o statystykę: w ostatniej dekadzie, interwencji w sprawie łąk było dokładnie 1515. Koszt - prawie milion złotych. Oznacza to tyle, że z dymem poszedł dobrej klasy, ciężki strażacki wóz bojowy.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Jak wygląda dzień strażaka w JRG 6 w Krakowie? Sprawdziliśmy!
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto