Wizyta w tunelu, w którym jak okiem sięgnąć rosną krzaki pomidorów, nie może odbyć się w innym czasie, jak wcześnie rano. Siódma maksymalnie.
- Jedyna pora, gdy można wejść, bo już za godzinę-dwie, nie ma szans – relacjonuje. - Temperatura w środku jest taka, że można zemdleć po kilku krokach – zastrzega.
Z różnymi odmianami pomidorów eksperymentował przez lata. Chyba nie ma takiego, którego by nie wypróbował. W końcu trafił – owoce są mięsiste, pachnące, nie mają dużo pestek. Kryje się pod tajemniczą nazwą VP1 F1 – to gatunek, który często nazywany jest bawolim sercem.
Krzaki nie są zbyt rozłożyste, ale pomidory na nich rosną na kilku piętrach. Trzeba je było podwójnie podwiązywać, żeby gałązki pod naporem kolejnych owoców się nie połamały. Pan Roman zrywa z krzaka pierwszego pomidora. Na razie jest jeszcze zielony, ale jak zapewnia, wyłożony na parapet za dwa dni nabierze koloru. Waga pokazuje 640 gram. Kolejne okazy ważą około pół kilograma i jak twierdzi – z dnia na dzień, są coraz większe.
- To wszystko dzięki naturalnemu nawozowi – zdradza. - Porządny obornik. Taki, który gnił co najmniej rok – dodaje.
Plantacja jest oczywiście cały czas podlewana – woda nie może być lodowata, najlepiej lekko ogrzana przez słońce. U pana Romka – w niewielkim przydomowym sztucznym stawie, czyli po prostu dziurze w ziemi, która została zabezpieczona i wyłożona folią.
- KGW Bobowa-Berdechów. One wiedzą, jak nakarmić, żeby zachwycić!
- Bobowa. Saksofonowe warsztaty muzyczne w szkole
- Regietów. Kulinarna bitwa siedmiu kół. Zwyciężyć nie było łatwo
- W Moszczenicy postawili sobie ambitny cel: remont Domu Młodzieży
- PTTK Karpaty chce remontować schronisko na Magurze. Jest tylko jeden warunek
- Serencza porwała do tańca. Nikt nie myślał o wieczorowych sukniach ani garniturach
