Pierwszego zajączka z siana zrobiła ponad trzy lata temu, kiedy jeden z domowników dostał takowego od kogoś w prezencie.
- Wspólnie z siostrą uznałyśmy, że bez problemu go odwzorujemy. Ba, uważałyśmy nawet, że będzie dużo bardziej dopracowany. Oczywiście pierwsze próby uświadomiły nam, że sprawa wcale nie jest taka prosta i trzeba się trochę nagimnastykować, żeby zajączek wyglądał jak... zajączek! - dodaje z uśmiechem.
Przede wszystkim trzeba mieć sporo siły, żeby uformować głowę, tułów i uszy zająca. Następnie poszczególne części okręca się nićmi i łączy ze sobą.
- A potem już tylko ozdabianie - dobieranie kolorów, kokardek, piórek, a jeśli zajączek trzyma koszyk, to trzeba jeszcze przygotować pisanki - mówi.
Bo pani Agnieszka ozdabia również wielkanocne jajka. Większość jest dokładnie pokryta cienkimi tasiemkami i kolorowymi sznureczkami. Do tego wielkanocne akcenty i pisanki do siankowego koszyczka gotowe. A ostatnio zajęła się również szydełkowaniem, więc i w ręcznie robioną serwetkę do koszyczka można się u niej zaopatrzyć.
- Zazwyczaj zajączki i koszyczki z sianka są bardzo kolorowo ozdobione, ale powiem pani, że osobiście wolę bardziej stonowane. No, ale jak to mówią - klient nasz pan - wyjaśnia z uśmiechem.
Taki siankowy zajączek oprócz tego, że cieszy oko, to również pięknie pachnie.
- To siano pochodzi z mojego gospodarstwa. Latem jest zbierane, a na wiosnę powstają z niego ozdoby - mówi Agnieszka Sądelska.
Cel tworzenia ozdób wielkanocnych również nie jest byle jaki, bowiem pani Agnieszka co roku zbiera pieniądze na coś innego. W tym sezonie chce choć w części zarobić na remont pokoju córki, która od września idzie do pierwszej klasy.
- Zasługuje na to, zresztą ona również pomaga mi przy zajączkach, koszyczkach i pisankach, bo często wspólnie z moją młodszą córką umieszczają na szpilkach cekiny, którymi później dekorujemy siankowe ozdoby. Im po prostu sprawniej to idzie niż mnie, bo małe paluszki są stworzone do takich misternych prac - dodaje z uśmiechem.
Pani Agnieszka co roku wymyśla trochę inne ozdoby...
- W ubiegłym roku robiłam koszyczki z tak zwanej papierowej wikliny, czyli patyczków, które okręca się papierem, na przykład takim z "Gorlickiej". Muszę do tego wrócić - mówi.