https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niedzielna giełda w Proszowicach przyciąga tysiące ludzi. Zaczęło się od kur i gołębi. "W sklepie się nie potargujesz"

Aleksander Gąciarz
Na niedzielnej giełdzie w Proszowicach można kupić niemal wszystko
Na niedzielnej giełdzie w Proszowicach można kupić niemal wszystko Aleksander Gąciarz
Żadne inne wydarzenie nie przyciąga do Proszowic takiej rzeszy ludzi. Nawet występy gwiazd, koncertujących z okazji Dni Proszowic, nie miały takiej publiki. Szacunki mówią o nawet o 12 tysiącach osób, które odwiedzają miasto w każdą niedzielę, by wziąć udział w cotygodniowych giełdach. Kiedyś giełdach drobnego inwentarza i koni, dzisiaj… niemal wszystkiego.

Dowozili zwierzęta na taczkach

- Zaczęło się 18 lat temu. Pojechaliśmy z ówczesnym prezesem Giełdy Rolnej Ekorol Edwardem Frytem do Buska-Zdroju na giełdę zwierząt hodowlanych, która odbywała się w tym mieście. W lutym 2007 roku zorganizowaliśmy pierwsze takie wydarzenie w Proszowicach. Było wtedy jeszcze bardzo skromne. Zaczynaliśmy praktycznie od zera. Jeden z moich kolegów Zbigniew Chodór dowoził zwierzęta ze Szreniawy na taczkach. Aby pokazać kury czy gołębie, musieliśmy pożyczać klatki, bo swoich nie mieliśmy na tyle. Początki były trudne, ale po latach okazało się, że to był prawdziwy strzał w dziesiątkę – wspomina Waldemar Bucki, prezes proszowickiego Stowarzyszenia Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza Zielononóżka.

Zanim doszło do pierwszej giełdy, hodowcy organizowali lokalne wystawy zwierząt. Na początku ich zasięg nie był duży. Sprzedający i kupujący mieścili się pod wiatą na placu przy ulicy Królewskiej. Wystawiano głównie gołębie i drób. Zdarzały się owce, czy psy. Giełdy miały być z kolei uzupełnieniem dla targów środowych, których tradycje w Proszowicach sięgają średniowiecza. Uznano, że place targowe nie powinny się zapełniać tylko w jeden dzień w tygodniu. Najpierw podjęto próby organizacji giełd samochodowych, ale pomysł bardzo szybko upadł. Tymczasem giełdy drobnego inwentarza przeciwnie: coraz bardziej się rozrastały, a asortyment powiększał.

- To działo się bardzo szybko. Ze względu na brak miejsca musieliśmy przenieść się na na większy plac na ulicę Brodzińskiego, bo ten na Królewskiej okazał się za mały. Ulice w jego sąsiedztwie się blokowały, nie dało się przejechać. Dlatego przekształciliśmy go w parking, a handel przeniósł się na większy teren. Początkowo giełdy odbywały się dwa razy w miesiącu, ale zainteresowanie było tak duże, że z czasem zaczęliśmy je organizować w każdą niedzielę. Pojawił się handel końmi. Potem systematycznie dochodziły kolejne elementy, bo co rusz ktoś pytał, czy może przyjechać a to ze zbożem, a to z ziemniakami - wspomina prezes Edward Fryt.

Na niedzielnych giełdach można dzisiaj kupić niemal wszystko: ubrania, buty, narzędzia, zabawki, artykuły chemiczne i elektryczne, suche pieczywo (jako karmę dla zwierząt), płody rolne, a nawet meble.

- W tej chwili zainteresowanie giełdami niedzielnymi jest już większe niż środowymi targami. W ostatnią niedzielę tylko na nasze parkingi wjechało 2300 samochodów. W wielu z nich przyjechały całe rodziny. Do tego mnóstwo osób pozostawiało samochody w innych miejscach – mówi prezes zarządzającej placami targowymi spółki Giełda Rolna Ek-Rol Zbigniew Nowak.

O ile są towary oferowane przez cały rok, to niektóre pojawiają się sezonowo. Wiosną królują sadzonki kwiatów, warzyw, krzewów i drzewek. Przed Wielkanocą popularne są palmy, koszyczki, zajączki i inne świąteczne ozdoby. Grudzień to czas asortymentu związanego z okresem Bożego Narodzenia. Koniec lata to z kolei czas przyborów szkolnych, plecaków itp.

- W tej chwili jesteśmy w przededniu wiosennego szczytu. Okres przed Wielkanocą to czas, gdy giełda jest najbardziej oblegana. Podczas dwóch najbliższych niedziel spodziewany się bardzo dużej liczby odwiedzających. Praktycznie jedynym okresem, gdy zainteresowanie giełdą jest nieco mniejsze, jest środek lata – mówi prezes Zbigniew Nowak.

Wrócą konie!

- Pewnie, że wiele z oferowanych tutaj towarów można dostać również w sklepie. Ale z reguły ich ceny są wyższe. No i w sklepie się nie potargujesz. A tu, jak ktoś umie zagadać, to zawsze można trochę niższą cenę wynegocjować – mówi jedna z kupujących. Inni chwalą sobie możliwość kupna warzyw, czy owoców prosto od producenta. - Mnie podoba się to, że tu wszystko jest w jednym miejscu. Aby zrobić takie zakupy jak dzisiaj, musiałabym schodzić kilka sklepów. A tu na jednym stoisku są kurczęta, na drugim kwiatki, a zaraz obok proszek do prania. Ma to swój urok, a poza tym to już się zrobiła pewna tradycja – słyszymy.

Handlujący i kupujący koncentrują się przede wszystkich na dużym placu targowym przy ulicy Brodzińskiego, na którym kiedyś królowały niemal wyłącznie płody rolne. Ale oddalony o kilkaset metrów plac przy Królewskiej też nie leży odłogiem. W o wiele bardziej kameralnych warunkach odbywa się wyprzedaż garażowa. Tu można kupić używane rowery, części do maszyn rolniczych i samochodów, sprzęty AGD, stare książki, zegary, zastawy stołowe, zabawki, z których wyrosły dzieci właścicieli. Do kupienia są kuchenne moździerze, młynki do mielenia na korbkę, albo starodawne gramofony. Kto ma szczęście i zna się na rzeczy, wyszuka być może jakiś cenny antyk.

Ruch na giełdzie zaczyna się już od wczesnych godzin porannych i trwa do południa. Brak miejsc parkingowych i korki na ulicach sąsiadujących z placami targowymi to już proszowicka codzienność w niedzielne przedpołudnia. Na terenie giełdy mieści się około 600 stoisk, a szacunki mówią, że liczba odwiedzających sięga 12 tysięcy. Wystarczy spojrzeć na tablice rejestracyjne samochodów, by przekonać się, że to już wydarzenie ponadregionalne. Przyjeżdżają goście z Krakowa, województwa śląskiego i południowej części świętokrzyskiego. Sporadycznie zdarzają się nawet klienci z centralnej Polski.

Aby sprostać rosnącym oczekiwaniom sprzedających i kupujących w ubiegłym roku wykonano modernizację placu. Pochłonęła ponad 11 milionów złotych (z czego 10 mln pochodziło z województwa małopolskiego) i spowodowała, że duży teren został utwardzony, odwodniony i wyposażony w nowe instalacje. Na dokupionych działkach powinny powstać kolejne parkingi. W czasie otwarcia do regularnego odwiedzania proszowickiej giełdy przyznali się m. in. wójt gminy Jerzmanowice-Przeginia Tomasz Gwizdała oraz były wicemarszałek i wicewojewoda małopolski Józef Gawron.

- Wydaje mi się, że w swoim ogrodzie mam już wszystko, ale jak tu przyjadę, to zawsze się okaże, że czegoś mi jednak brakuje. Nigdy nie wychodzę z pustymi rękami - stwierdził ten ostatni.

A już w najbliższym czasie na niedzielne giełdy powinny powrócić konie, dla których powstanie specjalny wybieg.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska