Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlicki mały fiat nazywał się galkar i powstał 40 lat przed maluchem!

Andrzej Ćmiech
Do galkara złudnie podobny był citroen 2cv, produkowany piętnaście lat później we Francji.

Galkar, samochód pomysłu konstruktora Stefana Pragłowskiego, mógł spełnić marzenia Polaków o czterech kółkach już w latach 30. minionego wieku. Wzorzec auta o eleganckim, światowym wyglądzie wyjechał z gorlickiej Fabryki Maszyn już w 1932 roku.

Galkar miał być samochodem dla ludu

Wszystko zaczęło się w 1931 r., kiedy to inż. Stefan Pragłowski złożył w dyrekcji koncernu „Małopolska” projekt, w którym przedstawił propozycję produkowania na szeroką skalę taniego samochodu osobowego.

Produkcja miała odbywać się w oparciu o moce przerobowe glinickiej fabryki i ogólnodostępne, tanie materiały. Dla obniżenia kosztów technologia produkcji opracowana została w ten sposób, że do wytwarzania samochodu potrzebne były nieskomplikowane obrabiarki do drewna, prasy, urządzenia kuźnicze, odlewnicze i lakiernicze.

Pojazd miał mieć drewnianą ramę, a nadwozie - konstrukcję szkieletową obitą blachą. Angielski silnik BSA czterosuwowy, dwucylindrowy, o pojemności 988 cm sześc. miał być importowany.

Sylwetka pojazdu nazwanego galkar - podobnie zresztą jak olej produkowany przez Rafinerię Nafty w Gliniku - przypominała trochę późniejszego citroena 2cv, produkowanego we Francji od 1948 r. Nowatorska i przyciągająca wzrok była stylistyka, a świetnie dobrane proporcje nadawały autu elegancki, światowy wygląd. Ze względów technicznych w czterodrzwiowym galkarze zastosowano ciekawą, niespotykaną w innych pojazdach koncepcję drugiego rzędu siedzeń, które umieszczono tyłem do kierunku jazdy.

Cenę samochodu ustalono na sumę poniżej 4000 zł, kiedy najtańszy samochód kosztował 5500 zł. Dla porównania - popularny w okresie międzywojennym fiat 508 kosztował 7200 zł. Niestety, pomimo tak zachęcającej ceny i możliwości produkcyjnych Fabryki Maszyn w Gliniku, skończyło się na prototypie.

Seryjnej produkcji nie podjęto, bowiem w 1932 r. Polska podpisała umowę licencyjną z włoskim fiatem, a kryzys gospodarczy odstraszył skutecznie decydentów z Galicyjskiego Karpackiego Naftowego Towarzystwa Akcyjnego od podjęcia pozytywnej decyzji o jego produkcji.

Innowacyjny projekt inż. Stefana Pragłowskiego nie wszedł w życie, ale zaszczepiona przez niego idea taniego samochodu dla polskich rodzin była motorem działania dla twórców polskiej motoryzacji w okresie powojennym i została zrealizowana po zakupie licencji na fiata 126p.

Świdry Williama McGarveya

Więcej szczęścia w realizacji swoich innowacji technicznych posiadali gliniccy inżynierowie w zakresie wiertnictwa i poszukiwań ropy naftowej.

Rewelacją pod koniec XIX w. były świdry ekscentryczne, wymyślone i opatentowane przez Williama McGarveya - założyciela Fabryki Maszyn i Narzędzi Wiertniczych w Gliniku Mariampolskim. Produkowane przez fabrykę od 1899 r., umożliwiały równoczesne z wierceniem zapuszczanie rur do wierconego otworu bez stosowania rozszerzaczy.

Dodatkową korzyścią z zastosowania tego świdra było prawie całkowite wyeliminowanie możliwości skrzywienia otworu, gdyż posuwające się bezpośrednio za świdrem rury utrzymywały proste prowadzenie obciążnika, a w razie najmniejszego nawet odchylenia ułatwiały jego szybkie korygowanie.

Pomysłowość McGarveya przyniosła dalszy postęp i urzeczywistniona została w opatentowanym przez niego elastycznym koźle pod balans, zapobiegającym rwaniu się żerdzi wiertniczych. Wszystkie te udoskonalenia znacznie przyspieszały roboty wiertnicze i zwiększały atrakcyjność fabryki.

W przededniu wybuchu I wojny światowej William McGarvey wprowadził pierwsze w polskim przemyśle naftowym wiercenia obrotowo-płuczkowe - rotary. Niestety, metoda ta nie znalazła wtedy uznania wśród galicyjskich wiertników. Dopiero potrzeba wierceń na dużych głębokościach wymusiła wprowadzenie tej metody jako dominującej w polskim górnictwie naftowym po II wojnie światowej.

Wiertnica „galicyjsko-kanadyjska” Mikuckiego

Ziemia gorlicka w swych dziejach była ojczyzną wielu nowatorskich rozwiązań. Do nich bez wątpienia należała wiertnica, której produkcja została uruchomiona w Fabryce Maszyn i Narzędzi Wiertniczych w Gliniku Mariampolskim w 1910 r.

Umożliwiała ona wykonywanie odwiertów do głębokości przekraczającej 1500 m. Jej autorem był rezydujący w Gliniku konstruktor, a później jeden z dyrektorów Galicyjskiego Karpackiego Naftowego Towarzystwa Akcyjnego, odpowiedzialny za sprawy kopalniane, inż. Leon Mikucki.

Niewielu wie, jakie były zalety tej wiertnicy, natomiast potomni zapamiętali spór, jaki wywiązał się wokół jej nazwy. Pierwotnie nazwano ją żurawiem austro-kanadyjskim, co wzbudziło ostre protesty wśród techników polskich. W wyniku kompromisu nazwę zmieniono na żuraw galicyjsko-kanadyjski.

O wydarzeniu tym informował wstęp do katalogu fabryki z 1912 r.: „W wydaniu tem wprowadziliśmy nazwę żurawia austro-kanadyjskiego. Nazwa ta wywołała w kołach polskich techników wiertniczych niezadowolenie, którego słuszność niezaprzeczalnie uznać musimy, bo istotnie pierwotny żuraw i narzędzia kanadyjskie dzięki gorliwej pracy, inicjatywie i pomysłom techników galicyjskich tak dalece przekształcone i udoskonalone zostały, że nazwa galicyjsko-kanadyjski żuraw słusznie w sobie łączyć będzie prototyp kanadyjski, udoskonalony w Galicji. Chcąc w zupełności odpowiedzieć słusznemu życzeniu polskich techników zasłużonych dla rozwoju techniki wiertniczej, wprowadzamy tę nazwę w dodatkach naszego katalogu, które w najkrótszym czasie z druku się pojawią”.

Przerobione i ulepszone przez inż. Leona Mikuckiego kanadyjskie urządzenie wiertnicze było wielkim osiągnięciem konstrukcyjnym. Wiercenie z jego użyciem przez prawie pół wieku było główną metodą wiertniczą stosowaną w polskim górnictwie naftowym.

„Kret” - wiertnica przewoźna

Fabryka Maszyn i Narzędzi Wiertniczych w Gliniku Mariampolskim w okresie galicyjskim odegrała znaczącą rolę w rozwoju wiertnictwa i pionierską w zakresie produkcji sprzętu wiertniczego. Jej wyroby można było spotkać na polach naftowych wszystkich krajów europejskich, jak również w Stanach Zjednoczonych, Meksyku, Indiach Holenderskich - szczególnie na Borneo, w Algierii, Peru i zagłębiach naftowych kolonii brytyjskich w Afryce.

W okresie międzywojennym fabryka prowadziła prace nad wiertnicą przewoźną dla wierceń do głębokości 800 m. Próby wiertnicze wykonane zostały w kopalniach „Harklowa” i „Bratkówka” w latach 1933-1934. Wyniki prób uznano za pomyślne. W kopalni „Harklowa” odwiercono tą wiertnicą trzy otwory o głębokości od 338 do 168 m przy przeciętnym postępie wiercenia 11,65 m w ciągu jednego dnia.

Natomiast w „Bratkówce” wiercenie otworu o głębokości 702 m trwało 12 miesięcy. Wiertnica przewoźna udarowa dla wierceń do głębokości 800 m, będąca owocem myśli technicznej i wykonawstwa pracowników glinickiej fabryki, została wysoko oceniona przez fachowców. Najlepszym tego dowodem jest przyznanie jej 4 stycznia 1939 roku jednej z czterech nagród za projekt „Kret” przez Sąd Konkursowy Funduszu Popierania Wiertnictwa Naftowego.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska