Gdy w ubiegłym tygodniu na gorlickim Rynku grupa wolontariuszy witała Niemców, ich opiekun, ksiądz Jerzy Maciąg, wikary z parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, wyraźnie wzywał pomocy: - Kasia, chodź, ty podobno znasz wszystkie języki świata - śmiał się. Na moment zamykania tego wydania gazety w rozmowie z nami już z Krakowa żegnał się w pośpiechu: - See you later - i atmosfera Światowych Dni Młodzieży udzieliła się też nam.
W grupie gorliczan, z którymi pojechał do Krakowa już we wtorek, było ponad 20 osób z gorlickiej fary. Pielgrzymów z Gorlic po mszy świętej na Błoniach z otwartym sercem przyjęły rodziny z Bolęcina, wsi w powiecie chrzanowskim.
- Zostajemy w Krakowie do niedzielnej mszy posłania - zapowiada ks. Jerzy.
Z atmosfery pierwszych spotkań zadowolona jest nasza młodzież.
- Całym Krakowem rządzi atmosfera przyjaźni - mówi gorliczanka Magdalena Woźniak. Czuje się niesamowitą więź między ludźmi, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego, a może aż tyle, że zgromadziła ich tutaj wiara - dodaje.
Jak twierdzą gorliczanki, kłopotów komunikacyjnych nie ma, bo jeśli nawet zawodzi angielski, pomagają gesty i mowa ciała.
Ksiądz Piotr Rusyn z parafii pw. św. Jadwigi Królowej, który jest koordynatorem ŚDM z młodzieżą z naszego miasta, zapowiadał od dawna, że na trasie pielgrzymki będzie Częstochowa.
- Msze św. na Jasnej Górze są niezwykłe, a ta z papieżem tym bardziej wyjątkowa - mówi. W sumie z Gorlickiego do Częstochowy wyjechało około 100 osób.
Ksiądz Piotr jest dumny z gorliczan, którzy przyjęli pielgrzymów ŚDM.
- Ukraińcy, których gościli mieszkańcy naszej parafii, byli tak wdzięczni i zaskoczeni gościnnością, że sami zaproponowali, byśmy zorganizowali parafialną pielgrzymkę na Ukrainę i przyjechali do nich z rewizytą - mówi. - Pewnie się na taką wybierzemy jeszcze w tym roku. Chętnych na pewno będzie wielu.
Emocjami związanymi z ŚDM podzieliła się z nami nasza stała Czytelniczka - pani Maria z Gorlic.
- Gdy tak patrzę na tych młodych, jak się modlą, czuwają, śpiewają, to myślę o moim synu, który od kilku już lat nie chodzi do kościoła. Teraz razem z młodymi modlę się o jego powrót do wspólnoty parafialnej. To taka moja matczyna bolączka, którą w niedzielę zawiozę do Krakowa- zwierzała się pani Maria. - Zawiozę też modlitwę o szczęśliwe rozwiązanie dla synowej i łaskę wiary - mówi ze ściśniętym gardłem.