Wiesława Brudniak na wakacyjne eskapady wybrała szlaki w polskich górach. Gdy opowiada o nich, w głosie jest tyle energii i szczerej radości, że natychmiast udziela się słuchaczowi. Nie ma więc sensu pytać, co ją bardziej pociąga – drink z palemką nad brzegiem oceanu i gorący piasek, czy Lackowa, Babia Góra albo taka Tarnica. Co ciekawe, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w kwestii liczby odznak za zdobycie najwyższych szczytów wszystkich pasm górskich w kraju. I jeszcze jedna ważna sprawa - w tym roku na każdą z wypraw zabiera ze sobą flagę Gorlice-Miasto Światła.
Dwanaście godzin wędrówki i trzy zdobyte szczyty jednego dnia
Pierwszą Koronę zdobyła w 2019 roku, kolejną rok później. Za każdym razem zajmowało jej to kilka miesięcy. Teraz jest podobnie. Zaczęła wiosną, mamy początek sierpnia, a pani Wiesława zdążyła zaliczyć już 21 najwyższych punktów. Gdy już wchodzi na konkretne górskie pasmo, to nie ma to-tamto – jeśli można zaliczyć kilka szczytów jednego dnia, nie rozwleka tematu. Dowody można znaleźć w dziennikach z wypraw. Ot, choćby pod datą 28 lipca. Znajdziemy tam zapiski z wejść na Wielką Sowę, Waligórę i Chełmiec.
- Wielka Sowa to kolejny sudecki szczyt, na którym pieczenie kiełbasek to norma – relacjonuje.
W przypadku przywołanej Waligóry komunikat jest skąpy, ale dosadny: stromo, krótko, szybko….i już. Trzeci ze szczytów gorliczanka chwali: teren rozległego wierzchołka z wysokim masztem telekomunikacyjnym i przede wszystkim z 45-metrowym Krzyżem Milenijnym uporządkowany, nowe wiaty, czysto, schludnie.
- Super, bo pamiętam panujące tam „bezkrólewie” - podsumowuje.
Na górską trasę wychodzi z grupą przyjaciół, również amatorów wędrówek. Są dla siebie opoką, gdyby wydarzyło się coś niespodziewanego. Trzecią edycję wypraw po odznakę zaczęła na Lackowej. Kilka dni temu – dokładnie 3 sierpnia – stanęła na szczycie Rysów.
- Było bajecznie – opowiada. - Trzeci rok z rzędu weszłam na Rysy, ale takich widoków jeszcze nie miałam. Morskie Oko, Czarny Staw, polskie i słowackie Tatry. Dla takich chwil warto żyć – podkreśla z mocą.
Po chwili pół żartem, pół serio dodaje, że gdy Rysy są już zaliczone, to te siedem szczytów, które zostało do odznaki, to już pójdą z górki.
Wyruszy po raz czwarty?
By odebrać odznakę Korony Gór Polski, trzeba zdobyć wspomniane 28 szczytów, co w sumie przekłada się na wejście na wysokość 30 tysięcy metrów nad poziomem morza. Chętni podjąć wyzwanie muszą się najpierw zostać członkami Klubu Zdobywców Korony Gór Polski i otrzymać specjalną książeczkę na wpisy potwierdzające zdobycie każdego szczytu. Na każdym z nich trzeba sobie zrobić zdjęcie, najlepiej opatrzone datą, a na odpowiedniej stronie książeczki odcisnąć pieczątkę szczytową albo z najbliższego miejsca pod nim. Wypełniona książeczkę weryfikuje Loży Zdobywców. Gdy wszystko zostanie sprawdzone, można się cieszyć z elitarnej odznaki, a później aplikować do jeszcze węższego grona tych, którzy ową Koronę zdobyli kilka razy. Pani Wiesława za kilka tygodni odbierze trzecią. Czy wyruszy po czwartą?
- Nie mówię tak, nie mówię nie – mówi tajemniczo.
- Z pozornie bezużytecznego artystycznie siana mogą powstać prawdziwe cuda
- Gorlickie. Nagietkowy i aksamitkowy raj Krzysztofa Wrońskiego [ZDJĘCIA]
- Po starym moście na Sękówce nie ma śladu. Trwa budowa nowej przeprawy
- Dni Gorlic - Lato na Maxxxa. Na scenie Fun Factory, Grubson oraz DJ Sofi
- Jest takie miejsce w centrum miasta, gdzie kwitną nenufary, latają niebieskie ważki
- Nowe ubranko dla pływalni Fala, czyli basen w innej odsłonie
