Tym razem wszystko zaczęło się od lotu samolotem z krakowskich Balic do Kopenhagi. Tam ekipa z Miasta Światła przenocowała, wypożyczyła samochody i wyruszyła po kolejną perłę. Po drodze pokonali 18-kilometrowy most łączący największą duńską wyspę Zelandię z wyspą Fonią. Relacja z wyprawy jest szczera do bólu: górę, a w zasadzie cztery góry zdobył, bo taka była konieczność wynikająca z całej idei Korony Europy, ale żadna nie wymagała specjalnego wysiłku. W zasadzie żadnego wysiłku nie wymagała, bo ich wysokość oscyluje wokół 170 metrów nad poziomem morza. Są więc niższe, niż Cmentarna w Gorlicach, a noszą wspólną nazwę Mill Top.
- By je zdobyć, trzeba się wybrać około trzystu kilometrów na północ od Kopenhagi – opisuje. - A na miejscu dobrze wpatrzeć się w krajobraz, żeby je dostrzec – komentuje przekornie.
Tutaj ważne wyjaśnienie. Otóż dyskutując o duńskich szczytach, trzeba wiedzieć, że w przypadku wyprawy gorliczanina, mówimy o części kontynentalnej, bo biorąc pod uwagę Danię jako całość, najwyższy szczyt znajduje się na Wyspach Owczych, ma wysokość 880 m n.p.m i nosi wdzięczną nazwę Slættaratindur.
Duńskie szczyty na kontynencie
Gorliczanin na wszelki wypadek wszedł na wszystkie, bo jak to mówią, przezorny, zawsze ubezpieczony.
- Nigdy nie wiadomo, czy po powrocie do domu nie okazałoby się, że właśnie pojawiły się najnowsze pomiary, wedle których to nie ta, a inna górka została właśnie uznana za najwyższą – tłumaczy obrazowo.
Zresztą z ustaleniem szczytu każdej z nich byłyby kłopoty, gdyby nie znaki szczególne. Na przykład koło młyńskie czy punkt widokowy w kształcie łuku tryumfalnego.
Koronna wizyta w mieście Andersena
W drodze powrotnej ekipa pod wodzą Fejkiela zwiedziła Odense, rodzinne miasto Hansa Christiana Andersena.- Wszędzie napotkaliśmy na miejsca związane z pisarzem, odwiedziliśmy jego dom rodzinny, pospacerowaliśmy jego śladami uliczkami miasta – opowiada.
Oczywiście nie pominęli Kopenhagi, gdzie zobaczyli między innymi najsłynniejszą syrenką, zamek Amalienborg kościół św. Fryderyka, port, ogrody zamkowe oraz Nyborg, czyli najsłynniejszą i najbardziej kolorową ulicę, która mieniła się barwami nawet w styczniu. Zadowoleni z siebie, wrócili do domu i już planują kolejną wyprawę. Gdzie? Ano tam, gdzie ich buty poniosą.
Dzieje się w Gorlickiem
- Dziesięciorączka i żadanica - motanki do zadań specjalnych z Zagrody Maziarskiej
- OSP Kobylanka. Nauka poprzez zabawę zawsze daje najlepszy rezultat. Popatrzcie sami!
- O biegówkach trzeba na chwilę zapomnieć, ale działają stoki oraz lodowisko
- Na przystanku "pod kościołem" nie kupimy niczego. Pamiętacie inne gorlickie kioski?
