Pomieszczenie, w którym raz w tygodniu spotykają się aktywistki KGW w Gawłowie, jeszcze cztery lata temu było zwykłym strażackim garażem. - Z naszej inicjatywy lokal ten został odremontowany - opowiada Mariola Rataj, przewodnicząca koła, które skupia kilkadziesiąt mieszkańców wioski.
- Robimy na drutach, szydełkujemy, a jak trzeba, to też pieczemy ciasta na różne gminne imprezy. Jest to dla nas odskocznia od codziennych zajęć - wylicza Urszula Cholewa. Pomysłów mają mnóstwo. W grudniu ubiegłego roku przedstawiciele koła, do którego należą też panowie, przygotowali jasełka, odwiedzali też domy z tradycyjną kolędą, aby wesprzeć leczenie chorego Adasia z Gawłowa.
Zmiana po wyborach
Od początku istnienia koło mogło liczyć na wsparcie samorządu gminy Bochnia. Jego członkowie twierdzą jednak, że wszystko zmieniło się po ostatnich wyborach, odkąd władzę w gminie przejął pochodzący również z Gawłowa Marek Bzdek.
- Wójt mści się na nas, ponieważ nie poparliśmy go w wyborach - mówi wprost Mariola Rataj. - Od dwóch lat systematycznie uprzykrza nam życie na każdym kroku - przekonuje kobieta.
W KGW mają poważne obawy o to, że stracą miejsce, w którym organizują swoje spotkania. - Dostaliśmy pismo informujące o konieczności oddania lokalu, który zajmujemy. Jeśli tego nie zrobimy, gmina skieruje sprawę do sądu - wyjaśnia Lidia Żarska.
Gospodynie nie mają jednak zamiaru łatwo się poddawać, nie tylko dlatego, że pomieszczenia zostały wyremontowane specjalnie dla nich. - Przecież ten obiekt budowała cała wieś - podkreśla Anna Piekarz.
Większość znajdujących się tu mebli należy do KGW. Tak jest choćby z zabudową kuchenną, robioną na wymiar. Z pieniędzy organizacji zostały zmienione obicia starych krzeseł. Koło zakupiło nagłośnienie i większość sprzętów AGD.
Chcieli się dogadać
Społecznicy dodają, że chcieli podpisać umowę najmu lokalu, na który - ich zdaniem - gmina i tak nie ma pomysłu. Okazuje się to jednak niemożliwe.
Wójt Marek Bzdek na temat koła w Gawłowie nie chce się wypowiadać, odsyła do Jana Trusia dyrektora Gminnego Centrum Kultury Sportu i Czytelnictwa w Bochni, które od września administruje obiektem.
Tylko przejmujemy lokal
- Na pewno nikogo nie wyrzucamy na bruk - zapewnia dyrektor. - Chcemy tylko uregulować pewne kwestie. Lokal należy do gminy, więc go przejmujemy. Koło będzie mogło z niego korzystać, ale na pewno nie może mieć do niego kluczy - podkreśla Truś.
Zdaniem dyrektora, umowy najmu lokalu nie ma z kim podpisać, bo KGW nie jest zarejestrowane jako stowarzyszenie w sądzie. - To zwykła złośliwość - komentuje Mariola Rataj. - W żadnej innej miejscowości samorząd nie stawia takich wymagań, tylko nam robi się problemy. W tej sytuacji praw do tego lokalu będziemy domagać się przed sądem.