Gwyneth Paltrow przed sądem
Przed sądem w Park City w stanie Utah stanęła aktorka Gwyneth Paltrow.
Gwiazda Hollywood jest oskarżona o spowodowanie siedem lat temu wypadku na stoku narciarskim, wskutek czego obrażeń doznał Terry Sanderson.
Gwyneth Paltrow spowodowała wypadek na stoku?
Początkowo domagał się on ponad trzech milionów dolarów odszkodowania, teraz jego roszczenia spadły do 400 tysięcy. Poszkodowany twierdzi, że po zderzeniu Paltrow zostawiła go na śniegu i odeszła.
Zdobywczyni Oscara była w sądzie bardzo nerwowa. Podnosiła głos, jakby traciła nad sobą kontrolę.
Sanderson domaga się odszkodowania za trwałe uszkodzenie mózgu, cztery złamane żebra, stres emocjonalny i oszpecenie. Oskarżył też 50-letnią Paltrow o to, że nie poczuła się nigdy winna tego wypadku.
Aktorka to świetna narciarka
- Paltrow jeździ na nartach od trzeciego roku życia, uważa się za dobrą narciarkę. Jeździła na nartach wiele razy w ośrodku narciarskim Deer Valley, gdzie doszło do wypadku - mówił jej adwokat.
Broniąc się, Paltrow złożyła pozew wzajemny, twierdząc, że to Sanderson, który miał problemy ze słuchem i wzrokiem po poprzednim udarze mózgu, spowodował kolizję, uderzając ją silnie od tyłu.
Jej prawnik Stephen Owens, mówił w sądzie, że kiedy Sanderson zdał sobie sprawę, kogo uderzył, wezwał patrol narciarski, twierdząc, że jest kontuzjowany i potrzebuje pomocy.
Wściekła Paltrow krzyknęła: "Co do cholery!” na Sandersona, gdy leżała na śniegu, a syn Moses powiedział później, że nigdy nie widział swojej matki tak zdenerwowanej.
Sprawa ma potrwać kilka dni.

dś