Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hiszpan Jesus Imaz już nie czuje się osamotniony w szatni Wisły Kraków

Justyna Krupa
W akcji Jesus Imaz
W akcji Jesus Imaz Polska Press
Piłkarska ekstraklasa. - Gdybyśmy teraz zaczęli uważać, że jesteśmy najlepsi w lidze, to pewnie następny mecz z Pogonią byśmy przegrali – mówi Jesus Imaz, skrzydłowy Wisły Kraków.

Sobotni mecz na szczycie ekstraklasy, czyli starcie Wisły z Lechią Gdańsk było jednym z lepszych spotkań w wykonaniu hiszpańskiego skrzydłowego w barwach „Białej Gwiazdy”. Choć Imaz nadal nie może się odblokować i trafić w tym sezonie do siatki, mocno przyczynił się do wysokiego zwycięstwa drużyny. To był już inny Imaz, niż ten z początku sezonu, gdy głównie frustrował się własną nieskutecznością.

Dzięki efektownej wygranej z gdańszczanami, Wisła rozsiadła się w fotelu lidera. Dla zespołu, który przed startem sezonu był typowany nawet do walki o utrzymanie, to już spory sukces. Ale wiślacy zarzekają się, że wygrana w meczu na szczycie nie zamiesza im w głowach.

- Dla kibiców to bardzo ważne, że jesteśmy liderem. Ale dla nas samych nie byłoby dobre, gdybyśmy spoglądali dalej, niż w perspektywie następnego meczu. Gdybyśmy teraz zaczęli uważać, że już jesteśmy najlepsi w tej lidze, to byłoby spore ryzyko, że następny mecz z Pogonią byśmy przegrali – podkreśla Imaz.

W starciu z Lechią Hiszpan miał swój udział w kilku ważnych akcjach Wisły. Mimo, że mecz zaczął tak, jak cały sezon – dość pechowo. To bowiem od niego piłka odbiła się przy dośrodkowaniu Patryka Lipskiego, przy pierwszej bramce dla Lechii. Później jednak to właśnie dwójkowa akcja Imaza ze Zdenkiem Ondraskiem doprowadziła do wyrównania. Przedłużył też piłkę do Rafała Boguskiego przy akcji na 5:2. A przecież w drugiej połowie Hiszpan wywalczył jeszcze dla zespołu rzut karny – tyle, że niewykorzystany przez Macieja Sadloka. Widać było zresztą, że Imaza korciło, by samemu podejść do „jedenastki”.

- W tym sezonie jakoś tak wyszło, że na dwa podyktowane karne nie wykorzystaliśmy dwóch. Ale nic się nie stało, bo zespół i tak wygrał. Ja oczywiście jestem gotowy, by ewentualnie podejść do „jedenastki”. Ale to trener decyduje, kto ma je wykonywać. Na początku tym wykonawcą był „Boguś”, ostatnio Maciek. Jeśli trener uzna, że mam spróbować, jestem do tego przygotowany – deklaruje Hiszpan.

Może to byłby jakiś sposób na odblokowanie się Imaza, który od początku sezonie nie może odzyskać skuteczności. W poprzednim strzelił dla Wisły osiem bramek, ale teraz nie może się przełamać. Najważniejsze jednak, że Hiszpan zmienił podejście i przestał obsesyjnie myśleć o własnych statystykach. Skoncentrował się na pracy dla zespołu i są tego efekty. Również w postaci asyst.

- Trener Stolarczyk od pierwszego swojego dnia pracy w tym klubie powtarza nam, jak ważna jest dla niego jedność zespołu. Mamy być jak jeden organizm. A wyniki same przyjdą. Na boisku widać, jak dobrze się rozumiemy – podkreśla Hiszpan.

Imaz twierdzi, że to właśnie jest tajemnica ostatnich sukcesów Wisły: - Zaczęliśmy ten sezon mierząc się z wieloma problemami, ale między sobą, w szatni rozmawialiśmy na ten temat. I ustaliliśmy, że musimy się od tych spraw odciąć. Jesteśmy prawdziwą drużyną, w szatni jesteśmy bardzo zjednoczeni. Także ci gracze, którzy nie wychodzą w podstawowej jedenastce, trenują i pracują tak samo dobrze, jak reszta. I to chyba jest sekret tego sukcesu – wszyscy chcemy ciągnąć ten wózek wszyscy w jedną stronę. Osobiście bardzo w to wierzę - w zjednoczoną szatnię.

To diametralnie inne słowa od tych, które można było usłyszeć od Hiszpana jeszcze na początku sezonu. Wtedy, po odejściu rodaków z Wisły, wspominał o „skomplikowanej sytuacji” i osamotnieniu w szatni, w której króluje język polski. Wygląda jednak na to, że pozytywną atmosferą w Wiśle Stolarczyka zaraził się także i Imaz.

Samą świetną atmosferą trudno jednak tłumaczyć przemianę, jakiej uległ zespół Wisły. Wprawdzie za czasów Joana Carrillo krakowianie również byli w stanie wygrywać z faworytami, ale teraz Wisła robi to bardziej efektownie.

- Gramy trochę innym systemem taktycznym, niż za czasów Joana. Wtedy byliśmy bardziej „skompaktowani”, graliśmy dużo środkiem, teraz trochę więcej prowadzimy gry skrzydłami. Na pewno ważne jest to, że zespół wierzy w pomysły trenera Stolarczyka – podkreśla Imaz.

Wydaje się, że nowy szkoleniowiec zostawia też więcej swobody taktycznej graczom ofensywnym.

- Trener Stolarczyk wie, że mamy kreatywnych graczy z przodu. I gdy zdobywamy gola, od razu musimy walczyć o następnego – dodaje Hiszpan. - Nie powinniśmy się zadowalać jednobramkowym prowadzeniem i cofać się. Wiemy, że musimy walczyć o większą bramkową przewagę, bo w tej lidze nie wystarczy prowadzić nawet 2:0. Przekonał się o tym ostatnio Lech w starciu z nami – przypomina.

Nie znaczy to, że wiślacka maszyna działa bezbłędnie. - Pierwsza połowa starcia z Lechią wcale nie była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Podobnie było wcześniej w Poznaniu – to rywale strzelili nam dwie bramki. Popełniliśmy pewne błędy, ale w przerwie rozmawialiśmy o tym w szatni – zaznacza Imaz. Czy lepsza postawa wiślaków w drugich odsłonach spotkań może się wiązać z dobrym przygotowaniem fizycznym zespołu? - Może tak być – przyznaje skrzydłowy. – Trenowaliśmy ciężko, na sto procent, intensywnie. Poza tym jesteśmy stosunkowo młodą drużyną i chcemy udowodnić wiele rzeczy.

Zeszły sezon pokazał, że nie każda drużyna radzi sobie mentalnie z rolą lidera. Jak będzie z Wisłą? Szansa na odpowiedź już w piątek w Szczecinie. - Pogoń jest teraz w dołku, ale ma dobrych zawodników. Na pewno więc łatwo nie będzie – zastrzega Imaz.

DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Hiszpan Jesus Imaz już nie czuje się osamotniony w szatni Wisły Kraków - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska