Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hodowca owiec z Podhala: Obrońcy zwierząt chcą nas zniszczyć [WYWIAD]

Tomasz Mateusiak
Rozmowa z Józefem Pietraszkiem, hodowcą owiec z Krempach, który odpowiada na zarzuty obrońców zwierząt dotyczące transportu jagniąt z Podtatrza.

Panie Józefie. Kilkanaście dni temu jedna z ogólnopolskich stacji telewizyjnych pokazała reportaż dotyczący tego, w jakich warunkach jagnięta z Podhala jeżdżą do odbiorców we Włoszech. Oglądał Pan?

Oglądałem i jestem wstrząśnięty.

Nie tylko Pan. Wiele osób widząc ten program, jest oburzonych faktem, że jagnięta cierpią w drodze do Italii.

Tylko że ja jestem oburzony fałszywym obrazem, jak to wszystko zostało pokazane. Moim zdaniem cały program telewizyjny to jedna wielka manipulacja. Jestem pewien, że owce jeżdżą do Włoch w dobrych warunkach.

Skąd ma Pan taką pewność?

Jestem rolnikiem od dziesięcioleci i „od zawsze” hoduję owce. Jagnięta do Włoch wysyłam, od kiedy to tylko stało się możliwe, czyli od 1990 roku. Były okresy, gdy górale z okolic Tatr eksportowali tych zwierząt po kilkanaście tysięcy każdego roku. Później ta liczba spadła i zatrzymała się na poziomie kilku tysięcy sztuk. Teraz, gdy my hodowcy staliśmy się obiektem nowego ataku ze strony obrońców zwierząt, obawiam się, że eksport może się całkowicie załamać.

No ale przecież w dokumencie nakręconym przez „animalsów” były postawione jasne tezy. Do Włoch wysłaliście jagnięta zbyt małe - czyli takie, które nie potrafią jeszcze jeść nic innego jak mleko matek.

Wypas owiec w Tatrach. Górale wypasają owce na Hali Gąsienicowej.

Przedwojenny wypas owiec w Tatrach [ZDJĘCIA ARCHIWALNE]

To kłamstwo i w prosty sposób to wytłumaczę. Włosi kupują od nas jagnięta, by później zjeść je na stołach podczas wielkanocnych obiadów. Dla nich najlepsze jest zwierzę ważące 10-11 kilogramów. Takich więc najwięcej eksportujemy. Tymczasem jagnię rodzi się, ważąc około 2-3 kilogramy. Wagę 10 kilogramów osiąga dopiero po 3 miesiącach. A wówczas - potwierdzi to każdy praktyk - takie jagnię potrafi już samodzielnie pić wodę z poidła i jeść paszę.

No a jak pan odpowie na zarzut, że transportując zwierzęta, na jedną przyczepę pakujecie zbyt dużą ilość zwierząt?

To też bzdura. 20 lat temu na te same samochody co dziś potrafiliśmy załadować o 1/3 zwierząt więcej. Przepisy się jednak zmieniły i my to respektujemy. Dlatego nie wierzę, by na którymkolwiek z samochodów, który wiosną tego roku wyruszył do Włoch, były przekroczone limity. To zresztą sprawdza też weterynarz.

Skoro więc podczas transportu owiec do Włoch nie dochodzi do nadużyć to dlaczego obrońcy zwierząt stawiają wam zarzuty?

To właśnie jest dobre pytanie... Szczerze mówiąc, tego my hodowcy nie wiemy. Może są oni opłacani przez jakieś lobby, które chce odebrać nam rynek zbytu. A może oni po prostu nienawidzą górali. Przecież te same osoby przez kilka lat atakowały też górali prowadzących przewozy konne do Morskiego Oka.

WIDEO: Barometr Bartusia - 500+ - (odc. 2)

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska