Oświęcimianie pokonali we własnej hali TKH Nestę Mires Toruń (7:1), Stoczniowca Gdańsk (4:2) i GKS Katowice (2:0). Dwa ostatnie mecze Unia miała grać na wyjazdach, ale przystała na prośbę rywali odnośnie zmiany gospodarza. - Na razie chłopcy dobrze odrobili swoją pracę domową – cieszy się Josef Dobosz, trener oświęcimian. - Wygraliśmy z teoretycznie słabszymi rywalami, ale - poza potyczką z torunianami - w dwóch kolejkach ciężko przyszło nam walczyć o punkty. Mam świadomość tego, że nie wszystko funkcjonowało tak, jakbym sobie tego życzył. Jednak każdy mecz powinien działać na naszą korzyść. Zespół się zgrywa, staramy się eliminować błędy.
Oświęcimskiego szkoleniowca cieszą nie tylko wyniki, ale i atmosfera w zespole. - Moim zdaniem, jest ona naszym dodatkowym atutem – twierdzi Dobosz. - Chłopcy doskonale się dogadują nie tylko na lodzie, ale także poza nim. Tworzymy sportową rodzinę i tak to właśnie powinno wyglądać, czyli jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Jesteśmy takimi hokejowymi „muszkieterami” Nowi obcokrajowcy szybko wkomponowali się do zespołu. O sile kolektywu najlepiej świadczył mecz przeciwko katowiczanom. Ślązacy może mają w swoich szeregach teoretycznie silniejszą „armię zaciężną”, ale na lodzie nie było tego widać. Zresztą potwierdził to na konferencji prasowej katowicki szkoleniowiec, że przeciwko nam nie pociągnęli gry jego zespołu. Tymczasem nasi obcokrajowcy są wybijającymi się postaciami zespołu. Przypomnę, że w poprzednim sezonie na tym samym etapie rozgrywek zgubiliśmy punkty z niżej notowanymi torunianami. Wyciągnęliśmy wnioski z przeszłości.
Przed piątkowym meczem trener musi popracować przede wszystkim nad mentalnością swoich zawodników. Sosnowiecka młodzież pokazała, że na własnym lodowisku tanio skóry nie sprzedaje, o czym przekonało się nie tak dawno nowotarskie Podhale, wygrywając w stolicy Zagłębia „tylko” 7:4.
W niedzielę kibiców czeka prawdziwa hokejowa uczta. Do Oświęcimia zjedzie Cracovia, która nie tak dawno występowała w Lidze Mistrzów. „Pasy” mają za sobą solidną dawkę spotkań, nie tylko na arenie międzynarodowej, ale także i krajowej. W niedzielę zgrały także mecz o Superpuchar Polski w Nowym Targu, który – ze względu na mgłę – został przerwany na siedem minut przed końcem drugiej odsłony. - Na pewno natężanie spotkań w przypadku Cracovii może być jedną z okoliczności mogącej nam pomóc w sięgnięciu po jakąś zdobycz, ale pamiętajmy też, że w poprzednim sezonie, choć długimi okresami toczyliśmy równe boje z krakowianami, to jednak w pewnym momencie potrafili nas złamać, by potem kontrolować grę. Na papierze jest to zespół poza naszym zasięgiem, ale w sporcie przecież wszystko jest możliwe.
W poprzednim sezonie, o tej samej porze, oświęcimianie pokonali u siebie GKS Tychy, ówczesnego mistrza Polski. Czyżby historia miała zatoczyć koło?
Zawodnicy na pewno zostawią serce na lodzie. Oby tylko dopisali kibice, których – jak na początek sezonu, po półrocznej przerwie od hokeja – na trybunach nie zasiadają aż takie tłumy, jakich można się spodziewać na podstawie aktualnych wyników uzyskiwanych przez oświęcimian.