Kucewicz ma bardzo ciekawy życiorys. Urodził się w Grodnie w polskiej rodzinie, babcia i dziadek byli Polakami.
- W naszym domu kultywowane były polskie tradycje i obrzędy. Z dziadkami chodziłem na pasterkę, w domu uroczyście obchodziliśmy wigilię i święta wielkanocne. Kiedy babcia jeszcze żyła, na wigilię było, jak każe tradycja, 12 potraw. Polskę znam dobrze, wielokrotnie przyjeżdżałem tutaj jako mały chłopak do rodziny - wspomina hokeista.
W tym sezonie po raz pierwszy w karierze wywalczył tytuł mistrza kraju. - Miałem brązowe medale z zespołem HK Homel, teraz mam wreszcie „złoto”. Cieszę się, że w wielkim finale z GKS Tychy, w decydującym siódmym meczu, zdobyłem gola. Teraz przede mną i kolegami wielkie wyzwanie, jakim jest gra w Lidze Mistrzów. Miałem już przyjemność zagrać w tych rozgrywkach jako gracz Nioman Grodno. Mieliśmy bardzo silnych rywali, czołowe drużyny europejskie z Witkowic i Mannheim. Wygraliśmy jeden mecz - mówi Kucewicz, który trafił do Cracovii dopiero pod koniec okienka transferowego, wystąpił w 27 spotkaniach, gdzie strzelił 6 bramek i zaliczył 5 asyst.