- Jak Pan ocenia postawę Cracovii w finałowej rywalizacji z GKS Tychy?
- Cracovia we wszystkich meczach finałowych atakowała przeciwnika od samego początku i często wygrywała pierwsze tercje. Jej zawodnicy zostawiali bardzo dużo zdrowia, stąd też hokeiści „Pasów” tracili dużo sił na to, by blokować przeciwnika, ale już ze zdobywaniem goli miała problemy. To jest powód tego, że Cracovii brakowało skuteczności w decydujących momentach.
- Kibice mogą być zawiedzeni, że „Pasy” nie wywalczyły złota, ale po sezonie zasadniczym nikt by nie przypuszczał, że w ogóle mogą znaleźć się w finale.
- Bezwzględnie tak, życzyłbym sobie innego scenariusza. Oczywiście chciałbym, by była mistrzem, ale budowanie zespołu powinno nastąpić na początku sezonu, a nie w ostatniej chwili. To, że doszła do tego miejsca, jest ogromnym sukcesem. W krótkim czasie zdołała stworzyć ekipę, która wyeliminowała jednego z faworytów do mistrzostwa – Tauron KH GKS Katowice, a ostatecznie uległa mistrzowi Polski.
- A jak Pan ocenia inne małopolskie zespoły – TatrySki Podhale Nowy Targ i Unię Oświęcim? W Nowym Targu jest pewnie rozczarowanie, że nie było choćby brązowego medalu, a w Oświęcimiu mogą cieszyć się z podjęcia wyrównanej walki z Unią.
- Gdyby Podhalu bardziej szczęśliwie ułożył się szósty mecz w Nowym Targu, to właśnie ono byłoby w finale z Cracovią. Jeśli chodzi o Unię, to zrobiła duży progres, napędziła strachu katowiczanom, była bliska wyeliminowania katowiczan.
- Jak wypada porównanie obecnej drużyny „Pasów” z tą poprzednią?
- Przede wszystkim została zbudowana na szybko, nie powinno się to tak odbywać. Zdobywając srebrny medal odniosła duży sukces, że w tak krótkim czasie potrafiła odnieść sukces. Trudno porównywać ją z zespołami z wcześniejszych lat, gdy Cracovia miała stabilniejszą sytuację jeśli chodzi o kadrę, choć niejednokrotnie też wzmacniała się w tym okienku styczniowym.
Ludzie z żelaza - to oni wywalczyli srebro dla Comarch Cracovii
- Widzi Pan potencjał w tym zespole, że w przyszłym roku też powalczy o mistrzostwo. Czy potrzebuje wzmocnień?
- Wzmocnienia zawsze są potrzebne. Żeby być jeszcze lepszym, trzeba iść w tym kierunku. Trzeba wyciągać wnioski, eliminować te złe strony. To wymaga oczywiście nakładów finansowych. Trzeba przygotować taki zespół od maja, który może grać przez cały sezon. Tak zrobili tyszanie. Jak się chce grać w Lidze Mistrzów, to trzeba mieć tę drużynę stabilną od samego początku do końca sezonu.
- Spodziewa się Pan w Cracovii większej liczby obcokrajowców z racji tego, że w nowych rozgrywkach kluby będą mogły sprowadzać tylu zawodników zagranicznych ile będą chciały?
- Dobre pytanie, ale to profesor Filipiak wie, czy będzie miał na to finanse, jaki będzie miał plan. Nie jest to dobre, że liga ma być aż tak otwarta na obcokrajowców, bo to jest śmierć polskiego hokeja w najbliższej przyszłości. Trzeba zastanowić się, jak zorganizować to wszystko, jaki plan działania przygotować. To wymaga długofalowej realizacji, ale o to powinni zadbać wszyscy przedstawiciele klubów i właściciele oraz ministerstwo sportu, które powinno wspierać hokej, zwłaszcza młodzieżowy.
- A są takie „perełki”, jak chociażby Paweł Zygmunt. Przy nowych uwarunkowaniach będzie ciężko, by mogli się przebić.
- W innych zespołach też są „perełki”, Jastrzębie pracuje nad tym, mają aspiracje do gry w reprezentacji. Trzeba stworzyć centralny system. Musi być porozumienie. Można otworzyć ligę, ale muszą być obwarowania, potem może sukcesywnie zmniejszać tę liczbę obcokrajowców?
Srebrna Comarch Cracovia - oto bohaterowie, wicemistrzowie i...
Kibice "Pasów" dopingowali hokeistów Cracovii w finale [ZDJĘCIA]
