Pamiętamy, co powiedział w styczniu na temat wyzwolicieli obozu Auschwitz - że to nie rosyjscy, lecz ukraińscy czołgiści rozbili bramę nazistowskiego piekła w Oświęcimiu. Niby nic, po prostu ciekawostka historyczna, bo przecież wiadomo, że byli to żołnierze armii radzieckiej. A jednak tych kilka słów naszego ministra powiedzianych w radiu - że nie Rosjanie, lecz Ukraińcy - to był cios w samo rosyjskie serce. Celny, ale czy potrzebny? Trudno powiedzieć. Rosjanie mu tego nigdy nie wybaczą. Pytanie tylko czy teraz będą myśleć o polskim ministrze z respektem, jaki należy się niebezpiecznemu graczowi, czy raczej tylko ze złością? A może chociaż Ukraińcy będą go sławić? Zobaczymy.
WIDEO: Schetyna po liście szefa FBI do polskiego ambasadora: To kończy sprawę
Źródło: TVP, X-News
Wczoraj też była okazja, by w Sejmie błysnąć mistrzostwem politycznej kuchni. Przez ostatnie dni wałkowano kwestię bulwersującej wypowiedzi dyrektora amerykańskiego FBI na temat współodpowiedzialności Polski za Holokaust Żydów. Rozgorączkowani dziennikarze przepytywali na ten temat amerykańskiego ambasadora Stephena Mulla, gdy wchodził do Sejmu, aby wysłuchać referatu szefa naszego MSZ.
- Zobaczymy, co powie minister Schetyna - mówił Mull. I Schetyna rzeczywiście powiedział. Przypomniał moment, gdy w 1943 roku Jan Karski przywiózł do Ameryki raport o hitlerowskim ludobójstwie. Wtedy dziennik "New York Times" pisał o Holokauście na stronie 16, a na pierwszej stronie - o gubernatorze stanu Nowy Jork, który swoje sportowe buty oddał do składu gumy.
No, faktycznie, znowu celny pstryczek, tym razem w amerykański nos. Bo jakże to? Amerykanie - światowi strażnicy słuszności i prawdy - Holokaust ukrywali na stronie 16, a na pierwszej dali informację o butach gubernatora? To się przecież w głowie nie mieści i wszystko stawia pod znakiem zapytania.
Gdy ambasador Mull prześle raport o exposé Schetyny do Waszyngtonu, to ciemnoskóry prezydent Obama może być czerwony ze wstydu, jak burak.
Pół roku to za mało, by powiedzieć, czy polityk jest dobry i skuteczny. To się okazuje dopiero później. Wiadomo jednak, że kto mieczem wojuje - itd. Z zainteresowaniem więc czekam na kolejne błyskotliwe zagrywki Schetyny. Z zainteresowaniem, ale i w napięciu. Bo jak międzynarodowi partnerzy naszego ministra przejrzą biblioteki, to znajdą tam niebywałe ciekawostki, nie tylko o ukraińskich czołgistach, Rosjanach czy Amerykanach, o Polakach też. Możemy więc dowiedzieć się jeszcze wielu interesujących rzeczy, również o nas samych.
A wypowiedź amerykańskiego dyrektora FBI świadczy o tym, że historyczne interpretacje to może być niezły pasztet. W zależności od intencji i umiejętności kucharza - smakowity albo obrzydliwy.