Szósta kolejka II-ligowego sezonu przyniosła nowohuckiej drużynie, zbudowanej w ekspresowym tempie z młodych zawodników, doświadczenie bolesne. Goście łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich, wykorzystywali błędy hutników.
- Doświadczenie jest za każdym razem po stronie drużyn przeciwnych. Mówię o poszczególnych zawodnikach, oczywiście jest też duża różnica w warunkach fizycznych, która uwidacznia się czy to przy stałych fragmentach, czy to przy pojedynkach główkowych – analizował szkoleniowiec Hutnika. - Jeżeli my nie odpowiemy kontrolą gry przez posiadanie piłki, budowanie gry, ale też kontrolą momentów, w których tracimy tę piłkę - czyli zakładanie pressingu po stracie czy dobrym rozmieszczeniu na boisku - no to się może zdarzyć taki mecz jak ten.
Wątpliwości Paszkiewicza budziła prawidłowość zdobycia przez gości trzeciej i czwartej bramki, podobnie jak zasadność pokazania zaraz po przerwie drugiej żółtej kartki Krzysztofowi Iwanickiemu. Nie tłumaczył porażki tymi wydarzeniami, ocenił jednak: - Okazałe zwycięstwo przeciwników miało podłoże w rzeczach, których nie mogliśmy kontrolować.
Wracając do specyfiki swojego zespołu, przyznał, że wpływa ona na to, jak rywale grają przeciwko Hutnikowi. - Widząc, jak my gramy, jakie warunki fizyczne ma moja drużyna, już bardzo często próbują nas atakować 1 na 1 w pressingu wysokim. My nad tym pracujemy, były w tym meczu momenty, że bardzo fajnie z tego wychodziliśmy. Ale wyrobienie automatyzmów to nie jest tydzień, dwa, trzy tygodnie pracy – mówił Paszkiewicz. - Wiadomo też, że przeciwnik raz zagra tak, raz zagra w niskiej obronie. My musimy umieć zareagować na wszystko, co proponuje rywal, a na to potrzebujemy po prostu czasu. Oczywiście, znamy swoje bolączki. Nie mamy zawodników, którzy mają po metr dziewięćdziesiąt i będziemy wygrywać te pojedynki w powietrzu. Dlatego musimy tworzyć przestrzeń i w tę przestrzeń potem posyłać piłkę.
Dla części zawodników Hutnika ta runda to tak naprawdę pierwsze kroki w seniorskiej piłce, na dodatek na solidnym poziomie II ligi. Tak jest m.in. w przypadku bramkarza Kacpra Szewczyka (rocznik 2003) czy stopera Kamila Głogowskiego (2004). W całym sześcioosobowym bloku obronnym w meczu z Kotwicą było czterech młodzieżowców, najstarsze ogniwo defensywy stanowił zaś Michał Zięba, lat 22.
Czy granie taką, niedoświadczoną defensywą nie nosi czasem znamiona „mission impossible”? Zapytaliśmy o to po meczu Andrzeja Paszkiewicza.
Kibice na meczu Hutnik Kraków - Kotwica Kołobrzeg. Zobaczcie zdjęcia
- Pytanie, co my mamy w zamian – odparł. - Skonstruowaliśmy ten zespół według takich możliwości finansowo-organizacyjnych, jakie mamy. Czyli poza tymi, którzy grali, mamy jeszcze Zarzyckiego oraz Nowakowskiego, który wszedł z ławki. Obaj to rocznik 2003, młodzieżowcy. I mamy Jurkowskiego, który jest kontuzjowany od początku sezonu. Na początku grał na zastrzykach przeciwbólowych, i grał do momentu, w którym ściągnęliśmy Urbana - to jest bardzo wartościowy chłopak, może troszeczkę obniżył poziom w ostatnich meczach, ale miał bardzo fajne wejście... Jurkowski to jedyne doświadczenie, które możemy wsadzić do linii obrony. Ale nie będzie grał przecież z „urwaną nogą”, musi wyleczyć stan zapalny ścięgna Achillesa.
Szkoleniowiec dodał: - Jednak ja powiem przewrotnie: jeżeli po jednym meczu przestajemy wierzyć w tę obronę, to pytanie: jak zdobyliśmy te punkty do tej pory?
Po sześciu meczach Hutnik ma ich 7. Może 13. miejsce w tabeli nie robi wrażenia, ale z pewnością to start sezonu lepszy, niż się spodziewano.
- Wygrana, przegrana, remis – jeżeli tak będziemy punktować, to jest to droga do utrzymania. OK, teraz punkt nam uciekł, ale przed nami trzy mecze kolejnego takiego cyklu – stwierdził Paszkiewicz, podkreślając: - Mierzymy siły na zamiary. Takie mamy możliwości i wierzymy w tych chłopaków, bo na nich postawiliśmy. Nie stać nas na to, by zapłacić komuś ponad dziesięć, piętnaście tysięcy, tak jak płacą w innych klubach i wtedy mielibyśmy z tyłu King Konga. Po prostu takie są realia.
Następny mecz Hutnik rozegra w poniedziałek 22 sierpnia, w Lubinie z rezerwami Zagłębia.
Hutnik Kraków - Kotwica Kołobrzeg. Demolka w Nowej Hucie, tw...
